Jadąc na zlot jechałem 160 km/h...

Tak w istocie było, choć oczywiście nie byłbym w stanie użyć tej prędkości na drodze publicznej. Skąd zatem taka wartość? Otóż postanowiłem wybrać się na nasze klubowe spotkanie... pociągiem. Gdy analizowałem przed wyjazdem koszty, zaświtała mi myśl, aby skorzystać z pociągu. Wszak na torze moim Galaxy raczej nie poszaleję a dojazd tylko na jeden dzień mógł być brzemienny w skutkach w trakcie powrotu, gdy wyczerpany emocjami pewnie co kilka kilometrów musiałbym odpoczywać. O zagrożeniu samoistnie opadającymi powiekami nie wspomnę. Jak pomyślałem, tak uczyniłem – bilet w obie strony okazał się być tańszy niż paliwo w jedną, ale to akurat kwestia wolnossącej, bezawaryjnej benzyny, która jest montowana we flagowym vanie ze stajni Forda. Oczywiście na miejscu byłem zdany na taksówki, co znacznie podwyższyło koszt eskapady, lecz nie zważałem na to – liczył się fakt dorocznego spotkania z forumowiczami. 

 

 

Zresztą okazja była bardzo wyjątkowa – po raz pierwszy MegaZlot był organizowany na torze w Poznaniu, najlepszym profesjonalnym torze w Polsce. Dla tych, którzy lubią „upalać gumę” było to nie lada przeżycie. Smaczkiem tej atrakcji była limitowana ilość startujących załóg – tylko osiemdziesiąt wozów mogło uczestniczyć w wyścigach. Tak więc, dzięki polskim kolejom dotarłem bezpiecznie do grodu nad Wartą. Pech chciał, że akurat w dniu obchodów rocznicy Chrztu Polski – każde skrzyżowanie co i rusz było blokowane przez policję, aby umożliwić przejazd kolejnej delegacji rządowej. Taksówki również okazały się być na wagę złota. Nic to, najważniejszym jest fakt, że jestem na miejscu. Przyjazdowy piątek zakończyłem wycieczką po uroczej poznańskiej starówce, zobaczyłem koziołki, zjadłem pyszne – ręcznie robione – pierogi w knajpce przy rynku i udałem na spoczynek w zacisznym hotelowym wnętrzu. Nazajutrz wstałem skoro świt i po sutym śniadaniu wskoczyłem do taksówki, aby jadąc przez cały Poznań, dotrzeć w okolice lotniska Ławica, obok którego znajduje się rozległy teren Toru Poznań. Warto o nim napisać kilka słów, gdyż Tor wybudowano na miejscu byłego poligonu wojskowego. Wykorzystano stare, nieużywane już drogi startowe lotniska Ławica. Oficjalnie tor samochodowo - motocyklowy został otwarty 1 grudnia 1977 roku, a tor kartingowy 3 lata później. Na torze jeździli m.in. Robert Kubica, Michael Schumacher, Lewis Hamilton czy Jackie Stewart. Długość toru wynosi 4.083 metry, szerokość 12 metrów, ma 14 zakrętów (5 lewych i 9 prawych), odcinków prostych 11 z najdłuższą prostą 560 metrów. Najkrótsza prosta ma 60 a najdłuższa 560 metrów (łącznie proste mają 2205 metrów). Tylko ci, którzy tam byli mogą powiedzieć kilka słów na temat spotkania Baby Jagi, nie ogarnięcia Kukurydzy czy stanięcia twarzą w twarz z Uśmiechem Szatana... 

 

 

Jestem już na miejscu. Brama wjazdowa, długie dwa rzędy oczekujących na wjazd. Głównie Mazdy, ale są także inne marki – nasi forumowicze mają również auta "zastępcze". Podchodzę do stanowiska kontroli, melduję się nickiem i proszę o identyfikator, bez którego nie wejdę. Asia, czyli Koci@k (Koordynator ds klubowiczów) bardzo sprawnie odnajduje mnie na liście i już po chwili maszeruję w kierunku miejsca zbiórki. Okazuje się, że to spora wycieczka i pomoc oferuje jeden z forumowiczów. Czas podwózki pokazuje, że pieszo szedłbym jeszcze długo. Gdy docieramy na miejsce okazuje się, że jest już prawie komplet uczestników zlotu. Co i rusz witam się z kimś, kogo do tej pory znałem jedynie z forumowych dyskusji. Na marginesie, to ciekawe jest zderzenie rzeczywistego wyglądu z jej wyobrażeniem, które każdy tworzy podczas forumowych rozmów. Niekiedy bywa nawet zabawnie :) Cały teren przed punktem dowodzenia wypełniają uczestnicy zjazdu. Wszędzie rozmowy, wrażenia z trasy dojazdu, opowieści o wszystkim. Śmiech. Atmosfera sympatyczna – widać, że łączy nas wspólna idea. 

 

 

Oho, zaraz kontrola stanu technicznego – to ważny etap, gdyż warunkuje udział w jazdach. Każdy z odrobiną niepokoju czeka na wynik badania. Tutaj szefuje Piotr_ (dawniej Xed), to jeden z głównych organizatorów spotkania. Trzeba przyznać, że razem z Koci@kiem i przyjaciółmi udało mu się doprowadzić do finału całość przygotowań a efekt końcowy jest naprawdę imponujący.

 

 

Jest także możliwość zakupu naszych klubowych gadżetów – dba o to ravo wraz z rodzinką. Bardzo wielu forumowiczów zaopatruje się w nowe podkładki, naklejki czy koszulki. Sklepik przeżywał prawdziwe oblężenie.

 

 

Nadszedł czas na oficjalne powitanie – Prezes Paweł w imieniu władz Klubu wygłosił okolicznościowe zagajenie witając wszystkich przybyłych a następnie zaprosił uczestników zmagań torowych na odprawę techniczną wymaganą przed wjazdem na tor.

 

 

Dla chętnych swoje stanowisko uruchomiła hamownia, gdzie można było sprawdzić faktyczną moc, jaką osiągają silniki w ukochanych Mazdach. Bez słuchawek ochronnych nie radzę podchodzić – moc słychać bardzo dobrze...

 

 

O! Pierwsi śmiałkowie szykują się do wjazdu na tor. Plac przed wjazdem opustoszał. Galeria widokowa jest pełna, za chwil kilka pierwsze kółka i nawroty. 

 

 

Oto oni – w pełni legalnie i bezpiecznie będą starali się o ile nie pobić rekord toru, to przynajmniej swój własny, życiowy. To sprawdzian umiejętności, kondycji, opanowania. Taka okazja tylko raz w roku. Tylko z MazdaSpeed! 

 

 

O rany! Straż pożarna ruszyła do akcji. Co się dzieje? Ledwie na chwilę podszedłem do barierek, aby zrobić kilka ujęć z poziomu drogi a tu takie zdarzenie. Podchodzę bliżej. Co za pech... Paweł ratuje ze strażakami swój samochód – sprężarka klimatyzacji nie wytrzymała obciążenia. Dym, płomienie. Po kilku chwilach sytuacja opanowana. Na szczęście! Do późnych godzin popołudniowych z pomocą przyjaciół z forum trwają prace serwisowe zakończone pełnym sukcesem. 

 

 

Gdy na głównym torze trwają zmagania pozostali chętni uczestnicy zlotu biorą udział w próbie na odcinku kartingowym. To wbrew pozorom również spore wyzwanie, lecz daje sporo uciechy. Humorów nie popsuł nawet deszcz, który postanowił zakłócić wczesnym popołudniem zachmurzony widok nieba.

 

Dla tych, którym cierpliwość nie jest obca przygotowano konkurencję nazwaną testem Stewarta. Nie tylko cierpliwość się w niej liczy, ale także wyjątkowa znajomość własnego samochodu oraz umiejętności dotychczas bardzo cenione w ośrodkach egzaminacyjnych - parkowanie precyzyjne.

W końcu nadszedł zlotu kres... Po tym dniu pełnym emocji wszyscy uczestnicy, którzy zdecydowali się odpocząć przed podróżą powrotną i wziąć udział w wieczornej imprezie integracyjnej na terenie ośrodka Niezamyśl, odpoczywali w ulubionym towarzystwie i ani trochę nie przeszkadzał w tym drobny deszczyk, który studził nasze emocje. 

Tych, którzy byli na tym zlocie przekonywać do ponownego udziału już nie trzeba. Tych, którzy się jeszcze wahają serdecznie zapraszam w przyszłym roku - naprawdę warto tam być. Emocje są niezapomniane a takie spotkanie nas zbliża i pokazuje naszą siłę jako Klubu. Do zobaczenia!  

Galeria

Filmy

(st)