Sobota, 26 marca 2011, godzina 13:45
Podjeżdżam moim Coltem pod salon Mazda Pro-moto w Tarnowskich Górach. Od kilku dni nie mogłem się już doczekać. Wysiadam i widzę Ją przygotowaną. Czarna Mazda6 GH 2.0 benzyna z przebiegiem 657 km wita mnie z daleka swoją charakterystyczną sylwetką. Linie nadwozia poprowadzone harmonijnie. Zadziornie, ale jednocześnie elegancko. Przyznacie, że nie sposób przejść koło niej obojętnie... Staram się ze wszystkich sił ukryć szeroki uśmiech. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że będę tak wyglądał przez całe dwa dni.
Odbieram kluczyki od naszego dobroczyńcy, Michała, który na pożegnanie życzy mi przyjemności w klimacie "zoom-zoom". Przyznaję – sceptycznie podszedłem do tego pojęcia. Bardzo chciałem, żeby weekend przekonał mnie, że to nie tylko marketing speców Mazdy.
Nareszcie ruszam! Pierwsze kilometry ostrożnie, z szacunkiem dla przeciwnika. Ale... miłe zaskoczenie. Szóstka nie chce rywalizować, szybko pozwala się poznać i przyjaźnie wykonuje polecenia. Mimo przesiadki z wymiarowo wiele mniejszego Colta, nie mam problemów z wyczuciem jej gabarytów. Na pewno pomagają mi w tym lusterka boczne, które są imponującej wielkości. Z łatwością i dużą precyzją manewruję ściskając w dłoniach kierownicę ozdobioną gustownymi obszyciami. Wnętrze robi bardzo przyjemne wrażenie. Materiały są już lepszej jakości niż w wersjach poprzednich. Ciągle jednak można przyczepić się do szczegółów, jak guziki podgrzewania foteli. Chciałbym, żeby mazdowi księgowi pozwolili tutaj na więcej. Szczegół ginie jednak wśród detali, które czynią naszą Szóstkę przyjazną kierującemu. Są samochody, w których lepiej jest być wożonym. Ten do takich nie należy. Wyprofilowanie foteli, pozycja za kierownicą, idealnie dający się obsługiwać drążek zmiany biegów... to wszystko daje kierowcy poczucie zasiadania na miejscu honorowym. Warto jednak wspomnieć, że nie dzieje sie to kosztem komfortu pasażerów. Z tyłu miejsca na nogi, czy na głowę, nie brakuje, co potwierdził nasz testowy pasażer – michi.
Koniec oglądania w miejscu! Czas na głębsze wrażenia z jazdy.
Razem z loockas'em przetestowaliśmy intensywniej dynamikę. Wnioski? Nie jest to samochód, którym będziemy się ścigać od świateł do świateł. Silnik jest dynamiczny, ale nastawiony bardziej na elastyczność, niż na przyspieszenie 0-100 km/h. Uznaliśmy taki wybór za strzał w dziesiątkę. Nie zauważyliśmy problemów z przyspieszaniem już od 2000 obr/min (nawet na szóstym biegu!), jednak największa zabawa zaczyna się, kiedy wskazówka obrotomierza mija 3000. Robi to chętnie... i w ciągu tych dwóch dni często.
Nie bylibyśmy jednak sobą, gdybyśmy poprzestali na jeździe szeroką, długą prostą na autostradzie. Zachęceni charakterystyką zawieszenia skierowaliśmy się na bardziej kręte szlaki. I to dopiero była frajda! Mazda trzyma się drogi, jak przyklejona. Układ kierowniczy pozwala precyzyjnie celować w wybrany tor jazdy, a doskonałe hamulce dają poczucie bezpieczeństwa. Przypominam, że wciąż jeździmy świetnie wyciszonym i komfortowym samochodem rodzinnym. Dochodzimy do zaskakująco podobnych wniosków. Jeśli kiedyś będziemy chcieli spokojnie i wygodnie zawieźć pasażerów do celu – bez cienia wątpliwości wybierzemy Mazdę6. Ale, kiedy już wysiądą... możemy wrócić krętą drogą, przeciągając silnik do wysokich obrotów, dla samej przyjemności. Sam złapałem siebie na szukaniu pretekstów, żeby tylko nie wracać jeszcze do domu. Jeszcze kilka kilometrów, kilka zakrętów...
Poniedziałek, 28 marca 2011, godzina 6:05
Nie znoszę poniedziałków. Tego już wyjątkowo. Do 10:00 musimy Ją oddać.. Jak pewnie się domyślacie, droga do salonu była długa. Tylko dwa dni, a zżyliśmy się niesamowicie. Dała się polubić, zaryzykuję nawet, że uzależniła. Zoom-zoom? Pierwiastek odróżniający ją od zwykłego samochodu, nadający niepowtarzalny charakter, nie pozwalający zginąć w tłumie czterokołowej nudy. Dlatego też za 2 tygodnie ciąg dalszy. Póki co niech będzie tajemnicą, co tym razem dostaniemy w swoje ręce.
Za możliwość świetnej zabawy, za zaufanie i pomoc przy realizacji tego projektu dziękujemy Michałowi Łukaszewskiemu z Mazda Pro-moto w Tarnowskich Górach.