No i nadszedł ładny dzień i nieco wolnego, więc czas działać
Padł moduł grzania

w siedzeniu kierowcy.
Sprawdzając ceny i dostepność tego elementu nieźle się załamałem – niedobór kosmiczny a ceny jeszcze gorsze. Znalazłem jednak producenta w... Japonii za śmieszne pieniążki wraz z dostawą do domku

Stary moduł niestety spalił się żywcem...
Żeby problemów było mało.... Wybraliśmy się z żonką na zakupy. Podczas jazdy strasznie trzęsło mi kierownicą i drżały pedały pod nogami. Już wiedziałem, że będzie jakaś niespodzianka. No i po zjeździe z autostrady na światłach M6 zadymiła z przedniego koła

i już niegdzie nie pojechaliśmy o własnych siłach. Trzeba było się zlawetować do znajomego mechanika i wymienić zacisk. Na szczęście tarcze i klocki nie ucierpiały i można było je ponownie użyć.
No ale to nie koniec problemów

Pewnego dnia odpaliłem auto, ruszyłem do roboty i moim uszom oznajmia obecność wody gdzieś w tylnej części auta. Chlupie i pluska niemal jak na basenie pełnym rozbrykanych dzieciaków. Następnego dnia trzeba było sprawdzić co i jak. Pierwsze podejżenie to progi. Auto było gdzie niegdzie malowane, więc pomyślałem, że pozatykały się odpływy. Rozebrałem więc co trzeba a tu niespodzianka...
Z taką dziurą (odpływem) nie było opcji, żeby woda się tam mogła zebrać nawet po potopie

Szybki telefon do Wojtka – dzięki stary

– i pomysł wody w drzwiach albo słupkach środkowych. Wspominałem mu kiedyś, że podczas ulewnych deszczów słyszę wodę lecącą gdzieś "po prawej za plecami". Rozebrałem cały słupek za kierowcą i znów niespodzianka – suchutko jak na pustyni

nawet wielbłąd by tam zdechł z pragnienia... Znów szukam, bo podczas jazdy czułem jak woda przelewa się po całym podwoziu; dziwne wrażenia miałem

Zacząłem od drzwi kierowcy – sucho. Drzwi pasażerów po lewej również spoko. Zrezygnowany sprawdzam pasażera za kierowcą i znów zaskoczenie – zero chlupotu. WTF? Odpuściłem więc poszukiwania, bo zabrakło pomysłów i zabrałem się za "pierdoły" typu ściąganie obudówek drzwi, bo mocowania nie wszędzie były kompletne, a miałem sporo w zapasie. Obleciałem znów auto dookoła i ściągając obiciówkę drzwi pasażera za kierowcą wylała się woda!!! ponad 5L zebrałem. Wylewała się zewsząd... każdym możliwym otworem a nawet dziurą po wyjętym wcześniej głośniku.
Jak się stało, że otwierając i zamykając te drzwi nie było słychać chlupotu tego się już chyba nigdy nie dowiem

Udrożniłem więc odpływy, osuszyłem wnętrze komory drzwi. Spokój ducha zabierał jednak nadal fakt, że podczas ulew słychać lejącą się wode "gdzieś z tyłu". Po szybie do wnętrza specjalnie nie leją się strumienie, raczej normalne ilości jak w każdym innym aucie. Ale jakoś ta woda się tam dostała. Sprawdziłem uszczelki dokoła drzwi. Mam ori plus dokładki wygłuszające – te drugie są w porządku. Ori były uszkodzone w rejonie słupka za kierowcą. Podczas jazdy pęd powietrza dociskał chyba gumę tworząc mały uskok, więc zacinający deszcz wciskał wodę pod uszczelkę i płynęła spokojnie do wnętrza drzwi. Kolejny problem rozwiązany – mam taką nadzieję, bo nie było jeszcze ulewy by to sprawdzić w 100%
A teraz z innej beczki.
Chińczyki wywiązują się pomału z zamówieniami i jedno po drugim systematycznie docierają do mnie. Dziś kolejna paczuszka z "pierdołami" dotarła i znalazła miejsce w aucie