fazzi napisał(a):(...) Oczywiście auto nie zyskuje już mocy wraz ze wzrostem obrotów ale mimo to zawsze osiągnie większą prędkość i przy zmianie biegu na wyższy przebędziemy większą odległość w tym czasie, co podczas wyprzedzania ma czasami duże znaczenie.
Należy rozpatrzeć tutaj dwie sprawy:
Po pierwsze silnik nie zyskuje na mocy, ani na momencie obrotowym po przekroczeniu swojego maksimu. Ba. Napiszę coś jeszcze. Większość silników po przejściu przez punkt maksymalny (zazwyczaj inny dla mocy i momentu obrotowego) traci na mocy i momencie obrotowym. Specjaliści wtedy mówią, iż silnik dostaje zadyszki
Proponuję zerknąć na wykresy mocy i momentu obrotowego a wiele się wyjaśni.
Jak widać na wykresie, maksymalna moc i moment obrotowy silnika drastycznie spadają po przekroczeniu magicznego maksimum. Moc przy 6.000 obrotów jest taka sama, jak przy 4.900 obrotów. Na wykresie nie zaznaczono dalszego przebiegu, jednak przedłużając charakterystykę widzimy, iż przy 6.500 obrotów mamy moc wynoszącą około 78KM, czyli 10KM mniej, niż wynosi maksymalna moc dla tego silnika – ekwiwalent prędkości obrotowej na poziomie 3.900 obrotów na minutę, czyli już nawet poniżej maksymalnego momentu obrotowego.
Podobnie jest również i w przypadku maksymalnego momentu obrotowego. Właściwie to nawet jeszcze gorzej. Maksymalny moment obrotowy uzyskiwany jest przy 4.000 obrotów na minutę. Przy 6.000 obrotów silnik ma taki moment obrotowy, jak przy 1.000 obrotów na minutę. Wygląda dosyć przerażająco i to właśnie trzeba sobie uświadomić.
Po drugie należy mieć świadomość niebezpieczeństwa dociągania silnika do takich obrotów podczas wyprzedzania. I nie chodzi tu o możliwość uszkodzenia jednostki napędowej, lecz o bezpieczeństwo własne i innych uczestników ruchu. Dlaczego? Na to pytanie pośrednia odpowiedź już padła w pytaniu z pierwszego postu inicjującego niniejszy temat. Jeśli wyprzedzamy zestaw (ciągnik siodłowy + naczepa), który zazwyczaj ma długość kilkunastu metrów i nie zmieniamy biegów, tylko po zredukowaniu na mniejszy depczemy silnik na maksa, to w połowie przeprowadzania manewru wyprzedzania okazać się może, iż dokręcimy silnik do prędkości obrotowej, przy której następuje odcięcie zapłonu. Skutkiem powyższego silnik zacznie się dusić, straci moć, zaś auto nie tylko przestanie przyspieszać, lecz także nieco zwolni, zasiewając ziarno paniki w umyśle kierowcy (co się dzieje, zdążę, nie zdążę, może zahamować i się schować, może odbić na lewo i położyć się w rowie...). Więcej w tym punkcie wyjaśnień chyba już nie musze składać.
Jaki jest wniosek z punktu pierwszego? Ano taki, iż silnik dynamiczniej przyspieszy po zmienie biegu na wyższy przy prędkości obrotowej 5.500 (przy maksymalnej mocy), gdyż po zmianie biegu prędkość obrotowa silnika powinna oscylować blisko maksymalnego momentu obrotowego silnika, co zapewnia największą dynamikę i elastyczność pracy silnika i co daje nam możliwość najefektywniejszego przeprowadzenia manewru wyprzedzania.
Z punktu drugiego zaś wniosek jest taki, iż jeśli nam życie miłe i chcemy mieć maksymalną kontrolę nad pojazdem i pragniemy bezpiecznie zaplanować manewr oraz przewidzieć ewentualne możliwości i jego skutki, to nie powinniśmy zbliżać się do granicy prędkości obrotowej, przy której następuje odcięcie zapłonu.
Poza tym najzwyczajniej w Świecie szkoda silnika. A te silniki (z rzędówek) wcale nie należą do najtańszych przy remontowaniu. Wcale również nie są najtrwalszymi jednostkami napędowymi Mazdy.
Przy tak wysokich obrotach znacznie zwiększa się zużycie paliwa, oleju silnikowego, oraz samego silnika, w którym dochodzi do bardzo dużych przeciążeń, przy których najbardziej cierpią:

korbowody

panewki

pierścienie

głowica (zwłaszcza wałki, krzywki, zawory, itp.)

również paski – im większe obroty silnika, tym paski szybciej się obracają, więc i szybciej zużywają.

no i oooczywiście skrzynia biegów.
Pozdrawiam.