magicadm napisał(a):statystyką można manipulować dowolnie
Z tym się zgadzam – dobiera się inną metodę obliczeń, inny poziom ufności próbek itd... i wychodzi 20% różnicy z tych samych danych.
Ale muszę też powiedzieć że nie jesteś obiektywny. Rozumiem że jesteś "za", masz na to argumenty, tym niemniej marginalizujesz (i to zanim się pojawią!) opinie przeciwników.
Światła mijania w dzień to rzeczywiście nie jest odpowiedź na stan naszych dróg i pojazdów. Przypomnę jeszcze raz że kierowcy korzystają z niestandardowych żarówek bo im światła za słabo świecą – i mają gdzieś czy 100W / przeróbki ksenonów kogoś nie oślepiają. Nawet na tym forum. Niby wszyscy o tym wiedzą, ale zachwala się światła mijania w dzień a takich praktyk nie piętnuje stanowczo. I podkreślę tu "światła mijania", bo wynalazków w postaci zapalonych drogowych czy własnych przeróbek w tym zakresie bez ładu i składu nie brakuje – a drogowe nie mają ograniczonego pola oświetlania i oślepiają zawsze.
Ponadto, o tym już pisałem, światła w dzień może nie oślepiają ale przyjemne dla oka nie są. Jest kilka grup samochodów które doskonale "maskują" swoje migacze zapalonymi światłami mijania. Ze świateł nie korzystają rowerzyści, bo ich przednie lampki to w nocy czasem ledwo widać. Ludzki mózg się ponadto adaptuje do warunków, po pewnym czasie przestajemy zwracać baczną uwagę na światła – czego każdy z nas doświadczył na pewno: założę się że teraz momentalnie wyłapujecie samochody z naprzeciwka które nie mają zapalonych świateł. Dlaczego? Bo się wyróżniają z tłumu... Paradoksalnie, to ci kierowcy są teraz "lepiej widoczni".
Żeby było jasne – ani mnie ziębi ani grzeje sprawa świateł. Mam mieć włączone, to są. Stać mnie na żarówki i te dodatkowe litry paliwa co n-te tankowanie. Drażnią mnie jednak postawy skrajne w tym temacie. To rozwiązanie ma właściwie tyle samo wad co zalet. To czy ogólny wynik jego zastosowanie będzie jakimkolwiek sukcesem to się okaże dopiero po kilku latach.
Razem z nowym OC, to wszystko jest zrzucaniem winy na kierowców. Jasne, to oni powodują wypadki, najczęściej też wina leży po stronie człowieka. Problemem – moim zdaniem – jest jednak społeczne przyzwolenie na popełnianie drobnych wykroczeń drogowych na zasadzie "bo wszyscy tak robią". I z tym trzeba przede wszystkim walczyć, bo to nie jest normalne że jadąc 50 w mieście mam na zderzaku stado klnących i trąbiących kierowców "bo tu się normalnie 70-tką jeździ".