brii napisał(a):Jak w cenie paliwa będzie uwzględniona cena emisji (jak w cenie prądu) to zacznie mieć sens ekonomiczny
Owszem, tak. Niestety tutaj jest to trudno przewidywalne, wolę patrzeć na krótszą perspektywę. Mogą "dowalić" spalinówkom, ale np. elektryki mogą oberwać podatkiem od masy albo czymkolwiek innym. Nie śledzę tego i w sumie nie wiem jakie prace prawne są prowadzone – wszystko to jest dość szalone imho. Nie wiem, nie znam się, nie będę zabierał głosu
.
Trochę w czasie tej dyskusji myślałem gdzie ja jeżdżę i po Polsce w sumie najdłuższy odcinek jadę 5 h (470 km – S8 mam pod domem i jadę za Jelenią Górę kawałek), ostatnio byłem w Katowicach – ledwie 3,5 h, chociaż to też kawałek, ale też jadę 120-140 non stop. I zupełnie szczerze rzadko się zatrzymuję, dziecko bezglutenowe, ciężko coś w knajpie kupić, raczej mamy przekąski ze sobą. Siku to w sumie max. Nie wydaje mi się to jakieś ekstremum, że tak robię, szczególnie, że lubię nocną jazdę. I dlatego elektryk u mnie byłby naprawdę na siłę, chociaż próbowałem sam siebie przekonywać
.
Inna sprawa to moje wypady zagraniczne, tu uważam, że ładowanie auta byłoby już po prostu dotkliwe czasowo, ale to już naprawdę specyficzny przypadek. Do końca gwarancji jeszcze pojeżdżę, a potem tak ufam VW, że raczej się przesiądę na samolot
. Więc ostatnie 2 lata szalonych podróży i trzaskania setek km bez postoju. Potem już niech mnie wożą.
Dopisano 28 lut 2024 17:22:brii napisał(a):U mnie ta kalkulacja jest absurdalnie przychylna bo raczej kręcę się w promieniu do 200km
I o to właśnie chodzi. Jeśli jeździsz w zasięgu domu, to nie ma nic lepszego. Jak jeździsz poza zasięgiem jak ja, to już trzeba się zastanawiać.
A pomijając aspekty ekologiczne/syfienie (nie mam zdania, nie chce mi się roztrząsać dziecka kopiącego lit, zanieczyszczeń powietrza spalinami, sposobem i kosztem środowiskowym utylizacji baterii – po prostu w ogóle wolę to pominąć) to jest jeszcze jedna kwestia. Kupując elektryka nowego i na krótszy czas (np. ja kupiłem Renault na 3-4, ile jeżdżę to inna sprawa) trzeba się zastanowić, czy wydać tu i teraz większe pieniądze i jeździć taniej, czy kupić taniej, jeździć drożej i spłacić to w ratach na stacji jakby.
Patrząc absolutnie historycznie 60.000 km kosztowało 25.000 zł, serwis 1800 zł powiedzmy.
Prąd – jak i paliwo – przez ostatnie lata były tańsze, więc elektrykiem bym oszczędził więcej niż połowę. Zamiast 12.500 pewnie z 15.000. W 2019 jak kupowałem nie dało się dopłacić 17.000 zł do 64.000 za Megane i kupić elektryka. Trzeba było pewnie wyskoczyć drugie tyle za auto segmentu C. A to już by się nie zwróciło zupełnie. W 2024 już chyba nie jest to tak oczywiste jak 5 lat temu, bo różnica w cenach się zniwelowała. Ale to może sprawdzę kiedy indziej, już nie mam czasu na forum
.
Dopisano 28 lut 2024 17:28:A tak w ogóle to ja jestem ekologiczny i bezemisyjny