A widocznych obrażeń mojego auta szło określić mniej więcej skutki zderzenia ze zwierzakiem. W piątek koło południa zadzwoniłem do działu serwisu z prośbą o wycenę uszkodzeń. Oczywiście nie dostałem informacji tego samego dnia, bo pan serwisant był za bardzo zapracowany i ciężko podejść do auta stojącego za ścianą na parkingu, abstrachując od faktu, że "bez ściągnięcia przedniego spojlera nic się nie da zrobić", a mało tego musiałem wysłać im maila z prośbą o wycenę. Tak zrobiłem. W poniedziałek koło 10 rano znów dzwonię do ASO, bo nie ma od nich żadnej informacji – pan nie odbiera "bo właśnie sprawdza mój samochód". Oddzwonił do mnie 3,5h później z informacją, że koszta naprawy będą oscylować w granicy 12300 zł

Po zdarzeniu sprawdziłem lampy – obie poprawnie świeciły i nie dały się ruszyć "na wcisk", maska zamykała się i otwierała poprawnie, nie była nawet ryśnięta. Przedni hak holowniczy zamontowałem bez najmniejszego problemu, spojler przedni nigdzie nie odstawał z lini obrysu auta. Chłodnica była uszkodzona, bo wyleciał cały płyn w ciągu kilku minut od wypadku. Poduszki nie wypaliły, szyby całe.. No kur.. mać – co kosztuje 12tys
Wczoraj popołudniu zadzwoniłem ponownie do serwisu i poinformowałem, że nastepnego dnia rano (dziś, wtorek) będzie u nich laweta po odbiór mojego samochodu. Tak więc dziś rano mam telefon od kierowcy, że jest w ASO, ale nie ma "pana, który może wydać auto", bo pan zaczyna pracę od 9!! Wziąłem więc telefon i dzwonię do "pana" i informuję go o całej sytuacji, a pan do mnie, że 'zaczyna pracę od 9 i nie dostał żadnego maila ode mnie wczoraj, bo pracuje do 17!" (maila wysłałem o 15:24, czyli 1,5h zanim skończył pracę!!! – nawet nie odczytał papudrak!!!) Reszty mojej rozmowy z tym "panem" nie będę cytował i opisywał, bo to była parada debilizmu i braku profesjonalności 9sprawy tak nie zostawię!!) – cały czas czekam na wydanie auta... cdn
Dopisano 21 cze 2016, 08:26:
Update – auto jest już na lawecie i jedzie do Piły do mojego mechanika na ponowną wycenę i naprawę szkód