Miałem kilka miesięcy temu takie dziwne zdarzenie – podjechałem pod CPN, żeby sprawdzić ciśnienie w oponach. Od razu nie wysiadłem bo musiałem jeszcze odpisać na kilka smsów (chyba jestem zbyt szczegółowy w tej opowieści). Wysiadłem, zacząłem sprawdzać ciśnienie i w pewnym momencie zauważyłem, że... mam otwarty bagażnik! Oczywiście nic z niego nie wyciągałem i go nie otwierałem! Zamknąłem i zacząłem snuć różne hipotezy:
– może niechcący jakoś "stuknąłem" kolanem w dźwignię przy wysiadaniu
– może jakiś bezczelny złodziej cicho się zakradł jak siedziałem w środku żeby coś zwinąć, a że nic nie było to i nic nie zwinął (przecież na skrzyżowaniach potrafią wyciągnąć torebkę z samochodu)
– może w kieszeni sam mi się wcisnął guzik od bagażnika (w kurce?! luźna kieszeń!)
Nic nie wymyśliłem i w końcu o tym zapomniałem.
Aż do dziś!
Patrzę ja sobie, a na parkingu pod sklepem stoi Mazda 3 MB sedan z... otwartym bagażnikiem, tak jak u mnie, takim "na wpół", jakby tylko z pilota. I ani żywego ducha dookoła.
Poczekałem. Przyszła kobieta. Podszedłem i zagadałem na temat.
Była totalnie zaskoczona sytuacją! Nie wiedziała co się stało. Opowiadała, że normalnie zamknęła samochód i poszła do sklepu. Zostawiła bagażnik oczywiście zamknięty. Już zaczęła się zastanawiać jaki błąd popełniła zanim podszedłem.
Wniosek: niestety ale bagażnik w jakiś dziwnych sytuacjach potrafi się sam otworzyć. Do pokazania w ASO – właściwie niemożliwe (mi się już to drugi raz nie przytrafiło). Trzeba po prostu odchodząc sprawdzać czy zamek dobrze "trzyma".
Przepraszam za dłużyzny w opisie