Wróciłem!! Z pierwszej dalekiej podróży Mazdą!

Jak to przystało na tą markę jak zwykle nie zawiodła! Na pokładzie podróżowało 4 dorosłe osoby, do tego auto zapakowane było po brzegi (dobre 70 kg bagażu:)). Moc, oraz siła hamowania może nie jakoś drastycznie ale spadły w dół zauważalnie... Mimo tego trasa 2400 km była przyjemna, bezpieczna i przede wszystkim wygodna!
Dla osób chcących jechać w przyszłości na Chorwację przedstawię może trasę, którą jechałem i polecam! Choć nie ukrywam odcinek węgierski jest z lekkim smaczkiem adrenaliny
–> Rozpoczynałem od Żywca, granicę ze Słowacją przekraczałem w Zwardoniu. Winietka 10 dniowa na Słowację kosztuje 57 zł!! (Przypominam, oprócz tego co w Polsce na Słowacji wymagają: kamizelek odblaskowych dla KAŻDEGO PASAŻERA, muszą one być wewnątrz kabiny nie w bagażniku, potrzebujemy również wymienne żarówki, bezpieczniki i apteczke ich brak skutkuje wysoką pokutę.)
–> Kolejnym punktem była słowacka Żylina, trasa średnia, kolein sporo i przede wszystkim nawet o późnej porze mnóstwo partoli...
–> Odreagować ten nieprzyjemny odcinek można była na autostradzie: Żylina > Bratysława. Autostrada jak to autostrada, remontów nie było
–> Będąc w Bratysławie kierowałem się na miejscowość Rajka od której zaczynała się "Węgierska adrenalninka". W Węgrzech zaryzykowałem i wybrałem opcję ominięcia autostradę i drogi płatne. Nie kierowałem się jak wszyscy na Budapeszt. Przyznam że ryzyko się opłaciło! Zaoszczędziłem 67 zł za winietę, czas i jakieś 200 km

–> Jak wspominałem wcześniej przekraczając granicę słowacko-węgierską ustaliłem cel Rajka!
–> Następnie: Mosonmagyarovar – Janossomorja – Bosarkany – CSORNA – SARVAR – VASVAR – ZALAEGERSZEG – NAGYKANIZSA – LETENYE – CHORWACJA!

Podróż pomiędzy tymi miejscowościami zwłaszcza w nocy jest obarczona mała adrenalinką, a to dlatego że jest sporo miejsc zalesionych, a dzikie zwierzęta nie wiedzą co to bezpieczeństwo na drodze. Tak na prawdę to jedyny mankament tej drogi, no może jeszcze fakt przejeżdżania przez kilka miejscowości gdzie obowiązuje 50 km/h (jechałem w nocy nie zbyt zważałem uwagę na ograniczenia), poza terenem zabudowanym obowiązuje 90 km/h. Zaletą jest fakt że nie ma tam dużego ruchu, nie ma robót drogowych a droga jest pozbawiona dziur

i co najważniejsze jesteśmy 200 km do przodu! (Droga przez Węgry zajęła mi jakieś 3 godziny, cały ten w/w odcinek węgierski ma 249 km ). WAŻNE! Chcąc jechać tą trasą, należy po kolei wpisywać w nawigacje w/w miejscowości, w innym przypadku pani wyprowadzi Was na totalne zadupia. Trzymajcie się trasy E65 i tych miejscowości, a dotrzecie do celu!
–> Po całej tej Węgierskiej przygodzie rozkoszujemy się jazdą po Chorwackich autostradach! Nie należą na pewno one do najtańszych, ale za to są na wysokim poziomie, zwłaszcza zbliżając się ku morzu. Ja obrałem cel ZADAR. Praktycznie całą drogę pokonałem autostradą. Koszt opłaty na bramce 25 EURO w jedną stronę. Kwestia wyboru miejsca na Chorwacji jest już indywidualna. Ja osobiście wybrałem bardziej południową część, ponieważ północ bywa deszczowa.
Na koniec parę zdjęć z tego jakże urokliwego kraju jakim jest Chorwacja!
Pierwsze zdjęcie na Chorwacji (granica z Węgrami w Letenye).

Postój w drodze do Trogiru.


Autostrada na Chorwacji:

Błękitna Laguna czyli woda koloru Madzi

