Nie spamujmy, bo temat w sumie nie o tym.
Ja tam nie mam nic przeciwko

Żeby nie było, że ot. Nie wiele kilometrów nabiłem, pisałem inżynierkę, a teraz jestem w domu, ale kilka słów mogę powiedzieć. Ogólnie zrobiłem:
– rozrząd, olej, filtry;
-zregenerowany podnośnik koła zapasowego (pewnie niedługo będzie trzeba znów, ale teraz wyślę linkę do zakładu, który się tym zajmuje- znaczy dorabianiem linek z końcówką gwintowaną);
– wspomniane koło pasowe (chyba wszystkie hdi:) );
– poduszka pod silnikiem i skrzynią (ktoś źle założył i szarpał przy zmianie biegów);
– zregenerowany silniczek wycieraczki tylnej i nowe ramię ( tttm, a w silniczku czyszczenie krańcówki, tylko, że silnik jest...przynitowany do klapy);
– pompka spryskiwaczy;
– wymiana podświetlenia konsoli środkowej ( chyba najbardziej drażniące ze wszystkiego co robiłem);
– wymieniłem bagnet- ważna sprawa, bo żółty pęka i dobrze zastąpić go poprawionym, co by nie nalać za dużo oleju.
Na temat auta- bardzo fajna maszyna o niezwykle prostej budowie i zawieszeniu jak wóz drabiniasty. Jeśli ktoś szuka pontonu idąc stereotypem miękkiego Francuza- niech natychmiast wybije sobie z głowy. Jeśli zaś- potrzebne komuś auto na codzienne, liczące kilkadziesiąt kilometrów dojazdy, po nie najgorszych drogach- szczerze polecam. Tym bardziej, jeśli komuś nie przeszkadzają "pierdoły". Ja mam do zrobienia mechaniczny zamek (nie wierzę w piloty, tym bardziej, że mam tylko jednego)– jest tylko jeden, od strony kierowcy i zapewne z powodu nieużywania zastał się.
Ponadto konstrukcja podszybia to sen debila- zacieka wygłuszenie, a jak się uszczelni...to woda leci po kablach i lampach.
Coś trochę "łubudubuduje" przy 70km\h może półoś, może łożysko podwieszenia, może niewyważone koło.
Najbardziej denerwująca rzecz- wyciek z układu chłodzenia. W takim miejscu, że muszę rozebrać pół samochodu. Powód- Samo- niszczące się mocowanie filtra powietrza. Ubywa bardzo powoli i zostawiam to na wiosnę.
Kolejna rzecz- chciałem sprawdzić legendarne turbo-sitko, ale nie mogłem odkręcić przewodów "różnicówki" od FAP- mam nadzieję, że nie będę musiał, ale jak coś- kupię specjalny klucz- przecięty oczkowy.
Resztę będę stwierdzał, jak będę miał dostęp do Planeta.
Może wydać się sporo problemów, ale gdybym tylko chciał jeździć to mógłbym bez problemu. Ja lubię jak wszystko działa, a że auto jeździło przez rok na taryfie, ma na liczniku ponad 200 tys. km (Bóg jeden raczy wiedzieć ile na prawdę), wszystkomającego nowoczesnego Diesla i sądząc po malowaniu- kolizję za sobą- nie narzekam- dużo nie zapłaciłem. Aha- muszę jeszcze sprawdzić uszczelki pod wtryskami.
In plus:
– nie znając historii auta zalałem 5w30 i bangla;
– świec używa dopiero poniżej -6 stopni;
– żelaźniak, ale zawieszenie podobno niezniszczalne (wygląda bardzo solidnie);
– spalanie -mimo krótkich tras (wiem, męczę ten samochód- następne będzie C5 LPG, jak Pug nie da gdzieś poważnie

– dość niskie;
– wyprzedzanie...możliwe bez proszenia;
-wysoka pozycja za kierownicą;
– wygodne fotele;
– ZABEZPIECZENIE ANTYKOROZYJNE na poziomie;
– poza silnikiem i kilkoma wiązkami/ czujnikami- prosta budowa;
– akumulator na zatrzaski

(niby nic,a cieszy jak trzeba wyjąć);
mocno przymarzały szyby
3 razy w tym tygodniu
