andrev001 napisał(a):A jak na postoju pochodzi te 5-10 minut (tylko!) to uwierz, dluzej pojezdzisz

....
Nie zgodzę się z tą "teorią"
Silnik najmniej zużywa się gdy pracuje w optymalnej dla siebie temperaturze – czyli gdy jest rozgrzany. A więc logika (i zdecydowana wiekszość instrukcji obsługi) nakazuje aby chwilę (nie 5-10 minut!!!) po uruchomieniu rozpocząć jazdę – oczywiście w sposób delikatny, bez przeciążania zimnego silnika, czy też turbosprężarki.
Takie "mielenie motorkiem" na postoju to niepotrzebne minuty w czasie których silnik ma gorsze smarowanie z powodu zbyt wolno rozgrzewającego sie oleju. (np mój DITD nigdy nie złapałby temperatury pracy na postoju zimą – i napewno mam sprawny termostat)
A więc silnik nagrzewamy tylko iwyłącznie w czasie delikatnej jazdy – tylko wtedy najszybciej złapie temeperaturę pracy, a więc i bedzie miał prawidłowe smarowanie.
Grzanie na postoju dotyczy raczej starych trakorów i ciężarówek (pod nimi możesz dodatkowo rozpalić ognisko)

andrev001 napisał(a):(trzeba czasu, zanim olej sie "rozchlapie w silniku), to samo ze skrzynia, (olej rozprowadzaja zebatki).
PS
W kwestii formalnej:
Olej po silniku dystrybuuje pompa olejowa i to ona smaruje krytyczne punkty – chlapanie wynika z obracania się wału korbowego w misce olejowej.
A w skrzyni biegów nie ma zębatek "rozprowadzających olej" tylko jest smarowanie rozbryzgowe – co wynika z konstrukcji.
Lepiej 5 minut później niż 50 lat za wcześnie...