A wg moich obserwacji spalanie jest nieznacznie mniejsze

... Nie mam ciężkiej nogi i staram się delikatnie operować gazem, ale to i tak jest nic w porównaniu z tym, jak robi to tempomat. Taka rola tempomatu, by utrzymać prędkość, ale jest jeszcze kwestia czasu reakcji na spadek prędkości spowodowany np podjazdem pod wzniesienie. Wg mnie tempomat wcześniej wychwytuje spowolnienie jazdy niż kierowca, i szybciej stara się ją wyrównać, robiąc to mniejszymi zrywami niż człowiek. Mniejszymi zrywami – tzn mniejszą dawką paliwa, bo zrywy związane z utrzymaniem prędkości są dużo częstsze

Choć druga strona medalu wg mnie jest taka, że chcąc utrzymać jednakowe spalanie w przypadku wspomnianego, podjazdu, to korzystniejsze jest utrzymanie stałych obrotów silnika kosztem zmniejszenia prędkości, niż utrzymanie stałej prędkości przy mocniej obciążonym silniku ... Ale to już wnikanie w szczegóły i dzielenie włosa na czworo ...
Generalnie to ustrojstwo ma również moje poparcie, i stosuję je nie tylko na drogach szybkiego ruchu. Rewelacyjnie sprawdza się przy słowackich ograniczeniach prędkości w terenach zabudowanych, gdy np człek wraca zmęczony z nart i aż go kusi by jechać trochę szybciej niż ichniejsze 40 czy 50 km/h
