właśnie za chwilę jadę do domu i po drodze do jeszcze jednego mechanika co mi ma właśnie to zrobić i zdiagnozować, mam nadzieję że pozbędę się tego problemu raz na zawsze (a przynajmniej na kilka lat)

Jak piszecie o tych momentach dokręcania, to aż się boje za to brać żeby nie spartolić zaraz bo nie mam klucza tego tylko zwykły i myślałem dokręcić na wyczucie do oporu. Ten co mi je teraz dokręcał też dokręcił to zwykłym kluczem,ale nic to nie dało..
Mam jeszcze jedno pytanie jak będę zdejmował te łożysko z przegubu to łatwo zejdzie czy trzeba jakoś wystukiwać czy coś ? i z powrotem przy zakładaniu też się wstukuje czy jakoś tak ?
No i wróciłem od mechanika i jestem w czarnej du*ie za przeproszeniem

Cała drogę się zatrzymywałem i sprawdzałem czy chociaż się nie grzeję te łożysko, ale wszystko było chłodne i wydawało się ok, a piszczenie nawet się nie odezwało. Zajechałem do mechanika wziął na podnośnik i cisza szarpie sprawdza i nic nie piszczy .. Powiedział, że on by nie ruszał tego łożyska bo z nim jest wszystko OK nie huczy nie szumi nie grzeje się i nie ma luzów więc nie ma sensu tego zaczepiać. Teraz nie piszczy więc nie można nic zdiagnozować. Powiedział że luz jest na przegubie na tym co półośka dłuższa na prostej, czyli to się chyba nazywa ten wewnętrzny i on by od tego zaczął. Bo to by wyjaśniało te lekki stuknięcia po zmianie biegów i przy okazji sprawdziłoby się w jakim stanie jest łożysko.
Tylko czy przegub może taki dźwięk wydawać? Co mechanik to inna diagnoza. Jutro jestem jeszcze umówiony na ścieżkę na stacji może tam coś wyjdzie...