Chciałbym przedstawić swój problem z moją Madzią,może ktoś miał podobny i będzie mogł mi coś podpowiedzieć.
A mianowicie,zakupiłem rok temu mazde 626 2.0B GF 98rok,wszystko było ok,aż do przedwczoraj,wtedy postanowiłem udać się do elektryka ponieważ usłyszałem że wyje łożysko w alternatorze.Elektryk rozebrał alternator i okazało się,że na regulatorze napięcia są ślady nadpalenia(przypalony plastik),więc powiedziałem aby wymienił i to.Dzisiaj pojechałem o umówionej godzinie po odbiór auta no i się zaczęło.Odpalam samochód i widze, że światła pulsują,podświetlenie deski rozdzielczej również, włączyłem ogrzewanie tylnej szyby i wtedy spadły obroty tak że prawie zgasła.Pytam "magika" co jest grane a on mówi,że najprawdopodobniej uległ uszkodzeniu ponownie regulator napięcia( ten który zmienił),stwierdził że w puszce bezpiecznikowej nie było bezpiecznika,( tego głównego od napięcia 100A) tylko były tam połączone przewody.Jak myślicie szanowni koledzy czy mogło to być przyczyną spalenia się stabilizatora napięcia??Załamałem się szczerze mówiąc,ponieważ wszystko było ok,pojechałem do elektryka tylko z piszczącym łożyskiem,nie było czegoś takiego jak te objawy j/w. Elektryk powiedział ,że jeżeli wymieni regulator i będzie to samo tzn że coś stało się z płytą sterującą (z komputerem).Nie wiem co o tym myśleć,ponieważ auto było sprawne,a po tej "naprawie" jest tragedia...
Dodam jeszcze,że napięcie na alternatorze też nie jest stałe i się waha.(też pulsuje)
ps.przeszukałem forum i nie znalazłem za wiele w moim temacie.Jeżeli źle założyłem temat to proszę Admina o podpowiedź co zmienić.
Z góry dziękuje i pozdrawiam.