Witam,
Myślałem, że temat spalania oleju po remoncie silnika w mojej Madzi został zamknięty – a tutaj się okazuje, że jednak nie... Przed remontem, olej był chlany, nie pobierany ale chlany, bo znikał w takim tempie, że po pół roku bym więcej wydał na dolewki nawet najtańszego oleju, niż na remont silnika. Przy okazji remontu była czyszczona głowica i tłoki, wymieniane pierścienie i uszczelniacze, uszczelniona miska olejowa. Zatem gruntowny remont silnika. Po remoncie spalanie spadło, ale nadal występowało. Z czasem się zmniejszało.
Kupiłem na dolewkę Lotosa 10W40 (pół syntetyk) i dolałem pół litra, które mazda spaliła po 1000 km. Dolałem drugie pół litra i te zniknęło po 2500 km. Stwierdziłem zatem, że silnik się dotarł i spala coraz mniej. Kupiłem więc lepszy olej Mobil1 Peak Life (syntetyk) i dolałem pół litra (zawsze utrzymuję w połowie między minimum a max i kiedy spada do minimum dolewam) i tutaj zaskoczenie bo po przejechaniu 700km z tego pół litra nic nie zostało
Dlaczego na teoretycznie tańszym i gorszym oleju (pół syntetyk) miałem mniejsze spalanie, niż na droższym i lepszym (przeznaczony do starszych silników i syntetyczny)? Styl jazdy mam zawsze taki sam, po mieście nie jeżdżę dynamicznie, na trasie tak. Często mam silnik na wysokich obrotach (4500-6000), ale nigdy poza jednym przypadkiem nie miałem odcinki, generalnie maksymalnie obroty daję na 6k bo wtedy jest największa moc, a dalej ciągnąć nie ma sensu. Wiem, że silnik ma 10 lat i wiem, że był przekręcony (przy zakupie miał 220 tyś, a na liczniku 155 tyś, znalazłem karteczkę z wymiany oleju przed kupnem), ale to nie zmienia faktu, że jest po remoncie i nadal kupa
W Norauto za 1700 niby mogą zrobić remont, ale to kupa kasy i drugi raz musiałbym wydać taką kwotę...