Otóż ostatnimi czasy gdy nekały nas upaly typu 36stopni zajrzałem sobie pod maske tam oczywiście żar tropików... pomyślałem sobie v6 to musi sie grzać ale czy aż tak żeby nie mozna było dotknąć silnika? zdziwiłem sie gdy zobaczyłem iż plastik na obudowie rozrządu roztopił się a wąż od chłodnicy do silnika nadymał się jak balon...Posiadacze v6 czy wasze silniki też tak się grzeją?
Na blacie oczywiscie wskazuje mi optymalną temperature która osiagam po przejechaniu jakis 3km.
Myslałem że to termostat sie nie otwiera więc wyjąłem go wczoraj i jeżdżę teraz bez... silnik teraz dłużej się nagrzewa do optymalnej temp. ale jak już sie nagrzeje to nie można go dotknąć, goracy niczym piec...
Już sam nie wiem czy v6 ma sie tak grzać czy coś jest nie tak boje się że wydmucham uszczelki pod głowicą jak dalej tak bedzie, dodam że chłodnic jest całkiem rześka i też jest strasznie gorąca wiatrak się załącza ale tylko jak gdzieś stoje w czasie jazdy raczej sie nie włącza...
Jakiś czas temu około miesiąc wstecz, magdalena stracila na mocy... myślałem że to przez paliwo bo zacząłem lać na stacjach typu tesco aby nakarmic żarłocznego potwora i zaoszczedzic troche grosza... zaprzestałem tych praktyk i zalewam sie teraz na renomowanych stacjach... strasznie trzeba krecic madzie żeby coś jechała, mam takie wrażenie jak bym jechał z kempingiem myslałem że mam zapchany katalizator więc go wywalilem na jego miejsce wstawilem strumienice i przy okazji wywaliłem środkowy i końcowy tłumik na ich miejse poszly przelotowe. Po tym zabiegu jakby lepiej sie kreci ma troche lepszego buta ale nie ma jakis rewelacji...
Myślałem że może silnik bedzie się mniej grzał ale gdzie tam dalej strasznie gorący juz brak mi pomysłów, powoli mam dosyć tego v6 której jedzie niczym 1.5 i pali 14l pb
Pozdrawiam
