6,5h walki i akcja zakończona raczej powodzeniem:)
Czyszczenie gniazd wtryskiwaczy poszło w miarę gładko, powtórny montaż także.
Miska olejowa była faktycznie przyssana do bloku silnika(pomysł z nożem najwygodniejszy i najszybszy). To co mnie zdziwiło to fakt, że mimo kopcenia jak stary traktor spod korka smok była praktycznie w stanie idealnym(z minimalnym kamieniem w najniższym punkcie), nie było także szlamu w misce olejowej – po wylaniu oleju wystarczyło tylko wytrzeć szmatką by uzyskać miskę jak nową
Po wydmuchaniu syfów zostało pierwsze kręcenie(i tak jak podejrzewałem zakręciła dopiero za 2-gim razem).
I teraz moje pytania:
1) po pierwszym odkręceniu korka zaskoczyło mnie to, że poza przeźroczystym powietrzem nic się nie wydobywało(to chyba dobrze

), ale po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów po odkręceniu korka nadal wydobywało się przeźroczyste powietrze, ale już niestety od czasu do czasu też jakaś kropla oleju wyleciała – pytanie normalny objaw czy coś poszło nie tak jak powinno?
2) Przy okazji rozbierania zobaczyłem na wężu który wychodzi z dekielka zaworów i idzie do turbiny, na końcu od turbiny(taki trójnik) jest zaolejony – czy była to wina tych przedmuchów? Czy szukać problemów gdzieś dalej?
3) Czy punkt 1 i d razem wzięte mogły spowodować czarny dymek przy mocniejszym deptaniu?
a tak w ogóle to dzięki chłopaki za pomoc przy mojej pierwszej poważniejszej operacji przy mojej Madzi
pzdr
henselt