Jako świeżo upieczony posiadacz 6-tki, mam rzecz jasna kilka wątpliwości natury "czy tak ma być". Poza paroma detalami, póki co największe zastrzeżenia budzą wibracje na jałowym biegu.
Przy rozgrzanym silniku, kręci się wtedy 700-750rpm. I czuje się takie minimalne wibracje.
Przy podniesieniu do 800-1000rpm to znika i jest też cisza, wcześniej jest minimalnie głośniej.
Jakieś sugestie, co z tym zrobić ? Czy może "tak ma być" ?
Co do drugiej części tematu (mogą być powiązane ?). Auto ma przejechane 95k kkm, ostatni przegląd w ASO niemieckim przy 75k km i niestety stało nieruszane od czerwca.
Po oględzinach i odpaleniu silnika okazało się, że w zbiorniczku wspomagania nie ma płynu, a samo wspomaganie nie działa (sam układ zaczął piszczeć po paru minutach). Mechanicy dolali płynu, ok. 0.5l i zaczęło ładnie wszystko działać.
Po jeździe próbnej poszło na warsztat i oględziny, od góry nic się nie znalazło i wyglądało ok. Ale mechanicy zdjęli też pokrywę od dołu (ich własna inicjatywa, dla mnie w sumie szok, w kontekście polskich realiów) i znalazła się nieszczelność w metalowej rurce z układu wspomagania. Zostało to załatane przez nich (oczywiście rurka pójdzie do wymiany przy wizycie w serwisie) i póki co wycieków nie zauważyłem, przejechane ~700km.
Pytanie w sumie takie, czy to że silnik chodził przez kilka-kilkanaście minut (przy nas, nie wiem jak w przeszłości) z za małą ilością płynu w układzie, mogło mieć jakiś niszczycielski wpływ na sam układ wspomagania ? Jak to ew. zweryfikować ?
Jeśli pisałem jakieś herezje w kontekście mechaniki samochodowej, wybaczcie
Pozdrawiam,
mimo wszystko wciąż z bananem na twarzy