Witam po świętach. Pozwolę sobie odgrzać nieco przyschnięty temat, ponieważ przygoda XsiXa jest mi bliska, znaczy aktualna.
Ale od początku: 3 dni temu próbowałem wykręcić lambdę od strony kabiny, bo od dawna jest walnięta. Niestety nie miałem odpowiedniego klucza, więc lipa. Próbując się do niej dostać od lewej strony tylnej pokrywy zaworów rozpiąłem kostkę sondy oraz kostkę jakiegoś cienkiego kabelka, który biegł na dół w okolice rozrządu i siedział na jakimś cypku. Połączyłem wszystko z powrotem (nie wchodzi w rachubę zamiana kostek), odpaliłem, silnik wydał dziwny dźwięk takie zzzzzzzzz, pochodził nierówno, wjechałem i zgasiłem.
Następnego dnia zaczęło się. Kręci, ale nie odpala, sprawdzam te kabelki 50 razy – wszystko połączone. Może to nie ich wina, ale jakoś tak ..... Wykręcam świece – mokre od paliwa, sprawdzam na jednej iskrę – jest, ale być może słaba. Wycieram, próbuję ponownie – to samo, znów zalane. Bateria jest ok. Kable niedawno wymienione, świece też. Świece to Denso, może po zalaniu nadaja się tylko do kosza?
Wertuję forum, trafiam na ten wątek, demontuję kopułkę. Palec jest cały, ale jego stan ciężko mi ocenić, podobnie kopułki. Zdrapuję nagar w kopułce, jest nawet widoczny na fotce jeśli rzucicie okiem. Będę wdzięczny też za radę czy oba elementy nadają się do wymiany czy tylko czyszczenia.
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e0d ... 4e63f.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/2d7 ... 3fc90.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/eb5 ... 636f4.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/918 ... d5b00.html
Wolałbym, żeby to był powód niesprawności auta niż aparat zapłonowy. Liczę, że znajdziecie chwilę żeby spojrzeć i poradzić, bo w moim mieście są sami kowale, a bez auta człowiek jak bez nóg. Pozdrawiam