A tak BTW – gość, który ode mnie wynajmuje parking ma kilka klasyków i prawdę mówiąc już robiłem przymiarki do takiej inwestycji. I trochę mnie facet zniechęcił – z rozmów wyszło, że przy niezbyt dużym budżecie to wcale nie musi być tak, że zyskam cokolwiek, bo po prostu można nie trafić, chociaż dziś rokowania wydają się OK.
Kolejna rzecz, to utrzymanie mimo wszystko kosztuje, trzeba się trochę temu poświęcić i mając 30k na przykład gwarancja zysku jest żadna po odliczeniu kosztów.
Dodatkowo jeśli samemu potrafisz coś zrobić przy aucie, polakierujesz, naprawisz, dokonasz renowacji to spoko. Jak zaczynasz płacić specjalistom, to koszty są straszne.
Wyszło mi tak, że koszt wejścia jest powiedzmy średni jak na taką inwestycję, czas zwrotu jest długi, a ryzyko jest znacznie większe niż wydawało mi się początkowo. A druga rzecz: dobrze jest inwestować w coś, w czym się orientujesz. Dla mnie klasyki to żadna pasja

.
Gość mi poradził tak: żebym kupił coś, co mi się podoba, ale do użytkowania. Jeśli cena pójdzie w górę, to zarobię, jeśli zwyczajnie straci na wartości, to satysfakcję będę czerpał z posiadania i jazdy.
W owym czasie na giełdzie klasyków było piękne BMW 5, lat 40 około. Napalałem się bardzo. Kosztowało coś koło 30.000 zł, a jestem pewien, że zachowanie go w tym stanie pochłonęło sporo kasiory i nie sądzę, że sprzedawca zarobił.
I tak kolejne marzenie biznesowe wrzuciłem do śmieci

, ale przede wszystkim rozbiło się i tak o brak domu/garażu. Gdybym to miał, to może coś bym sobie wstawił do takiego garażu.