Dwa tygodnie wcześniej mieliśmy przyjemność opisać wrażenia z jazdy Mazdą6. Kiedy ją oddawałem umówiłem się na następny test – CX-7. Dzisiaj znów sobota, czekam na telefon z Pro-moto i jadę ją odebrać.

Dzwoni – Halo Szymon, samochód gotowy, zapraszam, czekamy. Mała zmiana jednak. CX-7 zajęta i przygotowaliśmy dla was "szóstkę" kombi z dieslem. Spodoba wam się.

Diesel, kombi..? Spodoba? Nie lubię silników wysokoprężnych. Jeździłem kiedyś Escortem 1.8 TD, potem Passatem 1.9 TDI. Potrafię sobie przypomnieć wiele odczuć z nimi związanych. Przede wszystkim klekotanie stada bocianów pod maską. "Frajda" to nie jest słowo krążące mi po głowie w tej chwili. Szybki telefon do loockasa i pytanie czy w ogóle chce tym pojeździć. Chce. No to bierzemy!

Tym samym wyjaśniamy – proszę traktować ten opis jako uzupełnienie poprzedniego. Nie będziemy tak bardzo skupiali się na wnętrzu i linii nadwozia. Warto jednak wspomnieć, że nasz egzemplarz został wzbogacony o czerwone, skórzane akcenty, jak i przyciemniane szyby. Nasz tarnogórski dealer daje możliwość takiej indywidualnej personalizacji.

Optymizmem odrobinę nastroiłem się przy odbiorze samochodu i lekturze danych technicznych. Dieslem, którego dostajemy w swoje ręce, jest jednostka o pojemności 2.2 litra. Porównuję szybko z mocą benzyny 2.0 – 155 do 163 KM na korzyść diesla. Może nie będzie tak źle. Przed odjazdem słyszę jeszcze zapewnienia, że spodoba mi się po przejechaniu pierwszych kilometrów. Samochód, nie potwierdzając tych słów, gaśnie mi przy próbie ruszenia. Sprzęgło wymaga przyzwyczajenia. Po chwili już jadę. Widzę, że moja technika jazdy wypracowana na silnikach benzynowych kompletnie nie ma tutaj zastosowania. Najmniejszego sensu nie ma "przeciąganie" wskazówki obrotomierza w okolice czerwonego pola. Natomiast w zakresie 1800-3000... Niesamowite zamieszanie! Dopiero teraz przypominam sobie różnicę w momencie obrotowym względem benzyny – 193 do 360 Nm znów wygrywa diesel. Droga jest lekko mokra, a ja wciskaniem gazu w odpowiedniej chwili, prowokuję lampkę kontroli trakcji do migania nawet na trzecim biegu.

Pierwsze kilometry to podróż po mieście. Często macham drążkiem zmiany biegów i, mimo świetnego skoku, nachodzą mnie myśli o jakimś sprytnym automacie, który zechciałby żonglować przełożeniami za mnie. Potwierdzam trafność pomysłu słysząc to samo od loockas'a i michi'ego.

Jeżdżąc już we trójkę, postanowiliśmy zabrać Mazdę w Jej środowisko naturalne – na autostradę. I tutaj odkrywamy urok mocnego diesla z sześciobiegową skrzynią. Przyspieszenie jest niesamowite. Wyraźnie od 1800 obr. czuję wciskanie w fotel. 3. bieg, 4, 5, 6.. ciągle przyspiesza! Przy tym w ogóle nie czuję prędkości. Tak samo tłumaczył loockas sympatycznemu Policjantowi, którego serdecznie pozdrawiamy. Przyznaję, że zachwycając się ostatnio wyciszeniem wersji benzynowej, nie wziąłem pod uwagę diesla. Jeśli już słyszę w środku odgłos silnika, to w żadnym wypadku nie przypomina złowieszczego klekotania.

Nie lubiłem diesli. W ciągu kilku chwil zmieniłem swoje zdanie. Skok, jaki zrobiły silniki wysokoprężne, jest imponujący i gdybym stał teraz przed wyborem – skusiłbym się na silnik z naszego auta testowego. Do pełni szczęścia połączyłbym go ze skrzynią automatyczną, o której też jeszcze niedawno źle myślałem. Z niecierpliwością czekam na następną okazję zetknięcia się z nowymi technologiami dzięki Mazdzie i tarnogórskiemu Pro-moto.

Autorzy: Zyg i loockas