Witam Was. Miałem małą przerwę w aktywnosci na forum, ale nie bez przyczyny – otóż postanowiłem przywrócić ogrzewanie w mojej madzi, bo już mnei szlag trafiał na samą mysl, ze znowu mają być mrozy i znowu będę musiał się mrozić jadąc...
Postanowiłem przepłukać nagrzewnicę karcherem. Rozebrawszy znaczną częsc dolotu, po rozkręceniu wszystkich konstrukcji LPG i wyszarpaniu obudowy filtra, przepływki etc, wpiąłem się bezppośrednio do nagrzewnicy wspomnianym karcherem. Wylot spiąłem z dłużym wężem i pusciłem na zewnątrz auta, co by wypłukiwany syf mógł wylatywac poza auto. Jakież było moje ździwienie, gdy włączyłem karchera na bardzo małe cisnienie dla próby a na wężu wylotowym ujrzałem wodę o praktycznie niezmienionej barwie w stodunku do tej z kranu. Hmm, se mysle, pewnie się źle wpiąłem. Przyniosłem lampkę, swiece, patrze – no dobrze, nie ma innej mozliwosci, no ale nic, mysle sobie, moze bedzie leciał syf – płukałem ok 15 minut i ciągle taka sama barwa, a do tego praktycznie zero oporów powodowanych przez nagrzewnice...
![krzywy :]](./images/smilies/krzywy.gif)
Mysle sobie, kuźwa, co jest grane, zero oporów, a grzania ni ma, pewnie to nie nagrzewnica. No nic, zrezygnowany, wypiąłem z obwodu karchera, i zacząłem składać wszystko do kupy. Lecz mysle sobie, a jak juz wszystko porozłączane, to wepne paronik szeregowo z nagrzewnicą, chociaz i tak pewnie ch.j z tego, ale co tam, i tak musze to wpinać, to tak se wepne. Tak tez zrobiłem, wpiąłem parownik szeregowo do węża wyjsciowego z nagrzewnicy. Poskładałem dolot, podłączyłem LPG i OK. Odpaliłem na LPG. Silnik pochodził dłuższą chwilę, a ogrzewania jak nie było, tak nie było, no moze minimalnie cosik zaczęło letnie leciec. Na domiar złego autko na LPG zacżęło "spuszczać z tonu". Stojący obok ojciec luknął pod mache i mówi – parownik zamroziło. Kuźwa se mysle, no to ładnie, co jest kuźwa grane – płynu w wyrównawczym full, nagrzewnica drożna, no parownik tez – normalne, a nie dosc ze nie grzeje, to jeszcze parownik zmroziło. No nic, plus taki, ze wskazówka temp po rozgrzaniu stanęła po srodku i stała. Mysle sobie, kuźwa, ładnie. Jakby chociaz obroty falowały na Pb (bo odpaliłem tez na PB), to moze byłoby cos z termostatem albo co. A tak ch.j wie. Ale tak se pomyslałem – moze korek od chłodnicy – miałem drugi, jakiś do 1.1 – ząłożyłem. Odpalam, na LPG juz w ogóle nie chciała odpalić. Dobra, na Pb – chodzi chodzi i ch. Dalej zimno a parownik bialutki.Założyłem z powrotem ten stary korek 0.9 i wkur.iony zacżąłem wytężac mózgownice dlaczego tak jest. Ojciec mówi – jedź, kup płynu do chłodnicy, moze ma za mało. Posłusznie wykonałem kursa na stacje, kupiłem 2l Petrygo. Przyjechałem. Wlałem w układ tym wlewem nad pompą wodną z 1L i zakręciłem tamten korek. Odpaliłem na Pb potrzymałem chwile 2500 i ... cosik zacżęło grzac!
Zdezorientowany kazałem ojcu luknąc na parownik, jako, ze ja siedziałem za kierą i lukałem na wskazówkę od temp oraz kontrolowałem stan grzania. OK, parownik zacżął rozmarzać. OK. Mysle sobie, a doleje jeszcze tego petrygo. Wlazło jeszcze 0.5L. Dokręciwszy korek odpaliłem madzie i .... EUREKA

zaczęło grzać. To ja dla próby 4 bieg dmuchawy + max grzanie i silnik na 2500-3000rpm. Z nawiewów zaczęło dmuchać coraz cieplejszym powietrzem az w koncu zacżęło mnie parzyć w rękę!
Później jeszcze kilka prób i – grzanie coraz lepsze!. Ale zaraz, nie włącza się wentyl. Hmm, mysle sobie, kuźwa, termostat?? No ale nic, zostawiłem ją na jakiś czas na wolnych – OK, wentylator po kilku min włączył się, wskazówka temp w położeniu pnionowym, ogrzewanie lux, parownik gorący aż parzy – wszystko gra!
I tak oto przywróziłem grzanie w mojej madzi. W sumie, to hgw dlaczego ona nie grzała. Pytanie nasuwa się tylko jedno – dlaczego nie chciała zassać płynu w obieg nagrzewnicy/parownika? Jak ktos wie, to niech napisze o swoich podejrzeniach, bo teoretycznie powinna zassac, a niestety dopóki sam nei dolałem do wlewu nad pompą wodną, to kuźwa mimo niby pełnego stanu w zbiorniczku wyrównawczym za cholere nie chciała zassać płynu... Ciekawe nieprawdaż? Ale ch.. z tym – ważne, ze od dzisiaj nie musze się mrozić jeżdząc mają 626 KL
Pozdrawiam
Smirnoff
PS
KamRom przyjacielu, jak widac nie będę Ci juz musiał zawracać gitary i umawiać się na jakieś płukanki, bo jest OK.