dokonaliśmy testu pt.: "wskazania prędkościomierza kontra wskazania systemu GPS".
Obiekty testowe:
– Skoda Fabia – rozmiar opon fabryczny, stan: dopiero jeżyk zniknął
– Renault Clio – rozmiar opon fabryczny zalecany,
– Mazda 323F – rozmiar opon fabrycznie zalecany,
– Peugeot 206 – rozmiar opon fabrycznie zalecany.
Warunki testowe: pomiary miały być dokonywane na rónych odcinkach drogi przez min. 20 sek.
Każdy wóz na pokładzie miał odbiornik GPS z modułem SiRF III (producenci różni).
Po przejechaniu trasy blisko 200 km. Porównaliśmy wyniki pomiarów przy różnych prędkościach i co się okazało: wszystkie prędkościomierze pokazywały zawyżone wskazania w porównaniu z systemem GPS od 10 do 15%, np. prędkościomierz: 120 km/h, GPS: 108 km/h.
Jeśli zawyżanie prędkości przez prędkościomierze jest powszechnie stosowaną praktyką, to coś tu śmierdzi ... bo:
– po przejechaniu np. 1000 km według wskazań prędkościomierza nasz wóz spalił po 80 l, czyli 8l/100km, ale tak naprawdę nasze autko przejechało ok. 900 km, co daje spalanie prawie 9l/100km – wniosek: każdy się cieszy bo mu samochodzik niby mało pali
– w nowych autkach jest w komputerkach alarm, który informuje np. o konieczności pierwszego serwisu np. po 35000 km, a idąc tropem zawyżania prędkości tak naprawdę przyjedziemy do serwisu z przebiegiem +/– 31000 km, wniosek: serwis chce jak najszybciej wyciągnąć od nas kasę
– nie ma się co matrwić jak kupimy Madzię z Niemiec z przebiegiem 220000 km, bo tak naprawdę to ona jeszcze do 200 nie dobiła
Jeśli ktoś ma doświadczenia z podobną tematyką i np. porównaniem: licznik – GPS – radarek policyjny, to może jakąś teorię spiskową da się odkryć