Czwartek, 23:15.
Kuźwa, znowu do roboty na noc
Piątek, 8:15.
Wreszcie zmiana skończona, szybko do auta, do domku, kąpiel, śniadanko, wizyta w bankomacie i na myjni, nakarmienie Madzi i w drogę, do Lublina. Spotkać się z ukochaną, spędzić razem choć chwilę i rano udać się na spotkanie z grupą lubelską

No i oczywiście – wspólnie udać się na Ryki. Pomimo zmęczenia zmianą nocną w drogę ruszam pełen energii, podekscytowany ( i chyba przez to nie odczuwałem zmęczenia ) i pełen przekonania iż impreza będzie przednia.
Sobota, 8:30.
Ekipa lubelska wstępnie zebrana, ludzie karmiący madzie przed wyjazdem.
Wreszcie ruszamy. Gdy tylko wyjechaliśmy na jakąś lubelską drogę kolumna prawie natychmiast zniknęła mi z oczu. A ja myślałem że czasem przesadzam z prędkością

Doszło do tego że na jednych ze świateł musiałem przejechać na czerwonym – oczy dookoła głowy, potrójne sprawdzenie czy nic nie jedzie i prześmiganie przez skrzyżowanie. Nigdy więcej :/
Droga do Ryk upłynęła pod znakiem 100 km/h, fajki w gębie i śpiewania razem z głośnikami utworów Luca Turilli. No i popijania soczkiem Kaktus

Sprawnie, z jednym nawrotem, dotarliśmy pod lotnisko i tam, przy fajeczce i pogaduchach, spędziliśmy kilka ledwie minut nim zjawił się Globy i wpuścił nas na lotnisko
Zgodnie z tym co oczekiwałem, otwarty teren + jesienna pogoda = kieleckie

Zimno było jak cholera i mimo kalesonów i zimowej kurtki można było na pupie odczuć niską temperaturę. Oczywiście wierna Madzia nie pozwalała zamarznąć na kość dzielnie zmagając się z niską temperaturą i przyjmując strudzonych mazdowiczów w swe ciepłe trzewia
1/4 mili... coś niezapomnianego

Wziąść udział w tych zmaganiach było prawdziwą przyjemnością. Te wrażenia, adrenalina, strach przemieszany z ekscytacją, duch rywalizacji i chęć wyciśnięcia z Madzi ostatniej kropli... paliwa

( mnie oleju nie bierze

) sprawiły że pierwszy mój start udał się średnio – II bieg, 6.5 tys. obrotów i odcięcie zapłonu

Minęło jakieś 0.18 sekundy nim zorientowałem się co się dzieje, wcisnąłem sprzęgło, wrzuciłem III i jazda dalej

Kolega z którym się ścigałem ( wybacz, zapomniałem nicka – zielona 323F Z5 z badlookiem ) wykorzystał to i wyszedł do przodu gdzieś o dwie długości auta

Już myślałem że przegram gdy na jakieś 80m przed końcem ćwiartki zaczął chamować – jak się okazało, nie dojrzał fotokomórek i zaczął wcześniej hamować

Dojechałem jako pierwszy ale nie byłem zadowolony, następnym razem chciałem nie dopuścić do przerwania zapłonu
Drugi start – o wiele lepszy

Niestety, panowie nie zapisali czasu

No to jedziemy trzeci raz
Trzeci start – udało się
Nie rozumiałem tylko jednego – w pewnej chwili Faraonka ( jeśli to nie Ty to przepraszam

wezwała mnie do ponownego startu – z Madzią 323F 2.0 GT

O tym że to 2.0 dowiedziałem się po wrzuceniu dwójki bo choć na I biegu poszliśmy w miarę równo to dalej już nie było mowy o jakiejś rywalizacji

Mimo to doświadczenie oceniam całkiem pozytywnie, ciekawie jest zobaczyć te 60KM z hakiem nie tylko jako liczbę ale i jako różnicę w starcie na 400m
Co tu dużo mówić – wieczorna impreza to dla mnie krótkie wspomnienie. Zaraz po kolacyjce zameldowałem się z "wieprzowatą"

ekipą w Olivii. Pogadałem nieco, wypiłem dwa Kubusie i około 22 udałem się spowrotem do wieprzka

Przepraszam że nie było mnie dłużej ale zmęczenie po podróży dnia poprzedniego, wrażenia całego dnia sobotniego i fakt iż mało od czwartku spałem dały się mocno we znaki.
Propo imprezy – Globy i spółka, co to za izolowanie się? Zarząd z boku a reszta klubu osobno? No no
I żeby nie było tak różowo – dostałem felerną naklejkę w której część literek zostawała na przeźroczystej części a cześć na papierku który miał odejść

Później malutka ( dziękuję, Słoneczko

) wręczyła mi drugą, niestety – ta sama historia

Ja to mam pecha bo widziałem ludzi którym bardzo ładnie naklejki na autach wyszły ;( Kogo mam za to publicznie zbiczować?
Teraz już kompletnie serio – impreza bardzo mi się podobała. Dlatego:
–
Zielu,
Zell ( żel

) – dzięki za towarzycho nad wieprzem
–
Bestion – też dzięki za towarzycho, za kolumnę powrotną i w ogóle za pogaduchy i poczucie humoru
–
buba – dzięki że nie zapierdzieliłeś mi kołdry
–
malutka – dzięki za naklejkę, krótkie choć miłe rozmowy i za to że zawsze gdy się witamy/żegnamy są to powitania miłe i ciepłe

Dzięki takim osobom jak Ty aż chce się jeździć po polsce
–
bimbak – dzięki że nie zapomniałem o spojlerze

no i za spojler też dzięki
–
Globy – choć nie mieliśmy okazji zamienić na dłużej słowa cieszę się że w końcu mogłem poznać Cię osobiście
–
bartar777 – dzięki za pozwolenie posiedzenia sobie w RX8

Być może kiedyś trafi się okazja ( i pozwolenie

) abym przejechał się chwilę tym wanklo-cudem

I gratuluję autka – coś pięknego. Dziękuję też za informacje ekonomiczne dzięki którym nieco bardziej wiem jak wygląda zakup RX8 od strony ekonomicznej. No i podziwiam że dajesz sobie z tym radę –
Miejsce poniżej przeznaczam na podziękowania dla osób których nicków niestety nie pamiętam, wybaczcie ale taka już moja pamięć
– dzięki dla gościa który przewiózł mnie 323F 2.0 – fajnie było poczuć to V6 wgniatające w fotel
– dzięki dla właściciela czerwonej 323F BP z którą miałem okazję pościgać się na 1/4; znów była okazja zobaczyć ile dostanę po tyłku na tym zacnym dystansie
Jeśli coś pominąłem, dopiszę
Pozdrowienia dla całej ekipy Mazdy która zjawiła się na Rykach. Ci co nie byli – płaczcie i żałujcie
PS: Tekst zlotu ( choć z innego, ale podobał mi się najbardziej ):
– Zielu, Madzia przestała Ci kopcić!
– O k**wa, olej się skończył!
PS2: Przyznać się, który zdolniacha palcem napisał mi na lewych tylnych drzwiach "dupa" a na tylnej szybie "brudas"?
