Elektromobilność – wrażenia, opinie, dyskusja...
No zobaczymy. Auto mi się bardzo podoba, ale przy tej cenie ten poziom niedoróbek jest niedopuszczalny. Czytam czasami opisy właścicieli to mimo serwisu w PL, wciąż jeżdżą do Berlina lub Wiednia bo terminy krótsze. No lekka paranoja 
loockas napisał(a):Neonixos666 napisał(a):wow 3 lata i jeszcze sprawna bateria
4 lata, 70kkm, nadal 100%. Oczywiście kondycja baterii nie bedzie spadać liniowo, ale daje to chyba jakiś pogląd na ogólną żywotność współczesnych aku.Neonixos666 napisał(a):Mnie interesuje przebieg typu 200-300 tyś i z 10 lat jak z baterią będzie.
No to poczekamy na to wszyscy, bo pomijając kilka niszowych samochodów to EV zaczęło się pojawiać "masowo" znacznie później. Natomiast wszyscy internetowi specjaliści juz wiedzą, że bateria po 10 latach padnie na pyskNeonixos666 napisał(a):Ciekawe dlaczego przedaje
ooo
cześć
to ja cie pytałem na FB pod postem o sprzedaży twojego auta, na co będziesz zmieniać
czyli będzie pierwsza Tesla u nas na forum

Hyundai chyba nie ma problemu z niedopracowaniem i częstymi wizytami w serwisie?
Wydawać by się mogło że za taką kasę nie będziemy odwiedzać serwisów ale nawet spalinówki po milion złotych mają częste wizyty.
Wydawać by się mogło że za taką kasę nie będziemy odwiedzać serwisów ale nawet spalinówki po milion złotych mają częste wizyty.
Neonixos666 napisał(a):Hyundai chyba nie ma problemu z niedopracowaniem i częstymi wizytami w serwisie?
EV nie wiem, z tego co piszą to nie, ale ich w PL jest garstka dosłownie. Najwięcej właścicieli Ioniqa EV na grupach jest oczywiście z Norwegii
Wczoraj w Codziennym Magazynie Moto w Toku fm prowadzący powiedział, że ładował auto w Warszawie, koszt załadowania auta prądem do zasięgu 200 km kosztował go ok. 160 zł.
Nie ma infrastruktury, ładowanie drogie, zasięgi małe. I nie piszcie mi o Tesli:)
Mam nadzieję, że ten marketingowy amok na temat elektryków z czasem osłabnie...
Nie ma infrastruktury, ładowanie drogie, zasięgi małe. I nie piszcie mi o Tesli:)
Mam nadzieję, że ten marketingowy amok na temat elektryków z czasem osłabnie...
nemi napisał(a):Zadra, jak zwykle przesadzasz. Po co tak demonizować? Będzie dużo aut elektrycznych, to i będą na rynku w sprzedaży, dla każdego chcącego coś się znajdzie.
Ale ja pójdę o krok dalej – zamiast kupować używanego Fiata 500 elektrycznego lepiej kupić benzynowego Fiata 500? Też będzie taniej*.
Tak czy inaczej chodzi mi o to, że porównać trzeba porównywalne: nową limuzynę do nowej limuzyny, a starego elektryka do starego benzyniaka czy diesla tej samej klasy.
*idąc aspektem ekonomicznym, skoro bateria kosztuje 20k zł:Twój pojazd przejechał 82 223 km i zużył 4 942 l paliwa o wartości 24 075 PLN
Z proporcji można wyliczyć ile można przejechać za 20k zł. A co by to było na gazie?![]()
To jest zwyczajne, tańsze w zakupie auto benzynowe, kombiak z zasięgiem 850 km na jednym tankowaniu w 5 minut, którym jeżdżę od ponad 4 lat.
Kupując ten samochód porównywałem z mniej przyjemnie jadącym innym, ale hybrydowym kombi. Czas zwrotu róznicy w cenie przy moim typie eksploatacji – ~300.000 km.
Excel powiedział "NIE".
I chyba już ustaliliśmy wcześniej, że kupno auta elektrycznego to nie tylko ekonomia, bo matematyka jest całkowicie bezsilna wobec faktów i ciężko naciągnąć to wszystko aż tak.
Akurat fiat 500 elektryk to conajmniej 5 lat jest na rynku. Dwa to kupując używana benzynę na start też ładujemy parę tysięcy na wymianę rozrządu oleju filtrów i osprzętu silnika.
Jak mi ten samochód podnosi adrenalinę. Wy też się trzęsiecie jak wychodzicie z auta? Bo mnie drżą ręce i cały jakiś roztrzęsiony.
https://www.mazdaspeed.pl/forum/viewtop ... 0&t=115720
http://www.youtube.com/watch?v=ZhyGC3jS ... r_embedded
https://www.youtube.com/watch?v=jj-Hbid ... iwowarczyk
https://www.mazdaspeed.pl/forum/viewtop ... 0&t=115720
http://www.youtube.com/watch?v=ZhyGC3jS ... r_embedded
https://www.youtube.com/watch?v=jj-Hbid ... iwowarczyk
piwo napisał(a):Dwa to kupując używana benzynę na start też ładujemy parę tysięcy na wymianę rozrządu oleju filtrów i osprzętu silnika.
Co ty chcesz wymieniać w 5 letniej benzynie? olej z filtrami co roku się robi, można pokusić sie o pasek osprzętu czy płyn chłodniczy i nie widzę tu kwoty w tysiącach zł.
No zazwyczaj 5 letnie auto to na blacie jest między 100 a 200 tys km. W zależności od auta mamy turbinę rozrząd olej filtry i różne przypadłości w zależności czy to vag czy ford czy inny psujek. Oczywiście to może zatrzymać się tylko na 1200zl a może na paru tysiącach. No chyba że ktoś sam majsterkuje i nie korzysta z serwisu. Wtedy będzie na pewno taniej ale i przy odsprzedaży 5000zl mniej za to że nie serwisowany w salonie.
Jak mi ten samochód podnosi adrenalinę. Wy też się trzęsiecie jak wychodzicie z auta? Bo mnie drżą ręce i cały jakiś roztrzęsiony.
https://www.mazdaspeed.pl/forum/viewtop ... 0&t=115720
http://www.youtube.com/watch?v=ZhyGC3jS ... r_embedded
https://www.youtube.com/watch?v=jj-Hbid ... iwowarczyk
https://www.mazdaspeed.pl/forum/viewtop ... 0&t=115720
http://www.youtube.com/watch?v=ZhyGC3jS ... r_embedded
https://www.youtube.com/watch?v=jj-Hbid ... iwowarczyk
piwo napisał(a):No zazwyczaj 5 letnie auto to na blacie jest między 100 a 200 tys km.
W segmencie A? Rzadkość jak sądzę w prywatnym użytku.
Rozrząd kompletny do np. 1.2/1.4 TSI kosztuje w granicach 300 zł (pompa jest osobna). Turbiny jeszcze nie regenerowałem w swoich autach nigdy odpukać, nawet przy przebiegach ponad 200kkm.
piwo napisał(a): Wtedy będzie na pewno taniej ale i przy odsprzedaży 5000zl mniej za to że nie serwisowany w salonie.
Znów mam wrażenie, że porównujesz 5 letnią Mazdę 3 czy 6 serwisowaną w ASO, które po 5 latach są wciąż warte sporo kasy i te 5k może i jest różnicy. Fiat 500 jest zbyt tani, żeby aż takie wahnięcie było z serwisem z ASO i poza ASO.
Patrzę na otomoto – 5 letni 500e kosztuje 60.000, zwykła 500 kosztuje 30.000. Wiadomo +/–.
Rozrząd kosztuje 200-500 zł na allegro (nie chce mi się analizować dokładnie).
Nie wiem po co brać takie skrajne przypadki – elektryk będzie cudowny, a benzyniaka trzeba brać ulepa i go remontować. Można równie dobrze kupić benzyniaka w dobrym stanie i serwisować go w niezależnym warsztacie z fakturami i wpisami do książki serwisowej.
Na moje oko za 28.000 zł (liczę pierwszy serwis) różnicy przy spalaniu 6 litrów i cenie 5 zł za litr mogę przejechać ~90.000 km. Potem sprzedać to auto za 15.000 zł (elektryka szacuję na 30.000) po np. kolejnych 4-5 latach. Czyli jeszcze się pogłębi strata na elektryku z uwagi na utratę wartości z wyższej kwoty.
Naprawdę Excel jest tu bezlitosny i naprawdę trzeba naginać rzeczywistość, żeby to miało sens ekonomiczny. Trzeba mieć podejście jak Loockas napisał – "Chcę, bo tak i kupuję. Podoba mi się to, to i to w jeździe na prądzie."
Tak naprawdę – jako internetowi pienacze – g*wno wiemy jaki jest ten wpływ na środowisko, bo możemy się opierać jedynie na badaniach, które ktoś komuś zlecił i wynik został zinterpretowany tak, czy siusiak. Trochę mi się chce śmiać z tych wywodów prawdę mówiąc o wpływie, bo to są czyste spekulacje. Ja nie mam pojęcia ile trucizn wytwarza elektrownia, a ile moje auto razem ze zużytymi płynami eksploatacyjnymi, a ile będzie problemów z baterią i ileż to będzie energii do produkcji i utylizacji.
Jedyne dostępne dla nas dane, to koszt zakupu oraz estymowany koszt przejechania 100 km. Arkusze kalkulacyjne każdy ma, ale wg. moich prostych kalkulacji nijak się to nie zepnie, dopiero przy kilkusettysięcznych przebiegach.
zgodzę się w 98% z Twoim zdaniem.
te 2% to kwestia obciążenia środowiska.
Z chemii (szkoła średnia) można wyliczyć ilość substancji pochodzących ze spalania jednostkowej masy, czy objętości paliwa.
Można sobie więc określić nawet przy pomocy wspomnianego exela ile CO2/CO/NOx, sadzy , popiołów i H2O uzyskasz z ON, Pb , czy nawet torfu (jeszcze w niektórych regionach stosowanego do opalania piecu domowych)
Wyliczenie będzie dokładne i idealne, więc w silnikach i elektrowniach tych zanieczyszczeń będzie znacznie więcej.
Również można wyznaczyć negatywny wpływ na środowisko poprzez sztuczne podgrzewanie temperatury w zbiornikach wodnych które wykorzystywane są do zabezpieczania i chłodzenia elektrowni (jezioro Pątnowskie jest znacznie cieplejsze od np jeziora Lednickiego z wiadomej przyczyny).
To wszystko jest mierzalne- wystarczy znać objętość wody, ciepło właściwe i zmianę temperatury i bezpośrednio wyznaczamy energię potrzebną do podgrzania tej cieczy, czyli straty energii.
Również chłodnie wentylatorowe są mierzalne w kwestii strat i wpływu na środowisko, ...
ech.. mógłbym tak do jutra wyliczać i wyznaczać krzywe charakterystyki strat bloków elektrownianych...
dobra już – zaczynam się rozkręcać niepotrzebnie , a i tak wszyscy wiedzą swoje
Za 40 tyś to może elektryka bym kupił, do pojeżdzenia po mieście po buspasach i darmowego parkowania ale i tak nie mam gdzie ładować baterii.
Brak tu logiki w tym postępie ku świetlanej zielonej przyszłości...
Dopisano 18 lut 2021 22:02:
aktualnie jedynym i zgodnym z moim sposobem postrzegania i ekonomii wyjściem jest hybryda w ElPeGie, która byłaby i ekonomiczna i ekologiczną bardziej niż elektryki.
te 2% to kwestia obciążenia środowiska.
Z chemii (szkoła średnia) można wyliczyć ilość substancji pochodzących ze spalania jednostkowej masy, czy objętości paliwa.
Można sobie więc określić nawet przy pomocy wspomnianego exela ile CO2/CO/NOx, sadzy , popiołów i H2O uzyskasz z ON, Pb , czy nawet torfu (jeszcze w niektórych regionach stosowanego do opalania piecu domowych)
Wyliczenie będzie dokładne i idealne, więc w silnikach i elektrowniach tych zanieczyszczeń będzie znacznie więcej.
Również można wyznaczyć negatywny wpływ na środowisko poprzez sztuczne podgrzewanie temperatury w zbiornikach wodnych które wykorzystywane są do zabezpieczania i chłodzenia elektrowni (jezioro Pątnowskie jest znacznie cieplejsze od np jeziora Lednickiego z wiadomej przyczyny).
To wszystko jest mierzalne- wystarczy znać objętość wody, ciepło właściwe i zmianę temperatury i bezpośrednio wyznaczamy energię potrzebną do podgrzania tej cieczy, czyli straty energii.
Również chłodnie wentylatorowe są mierzalne w kwestii strat i wpływu na środowisko, ...
ech.. mógłbym tak do jutra wyliczać i wyznaczać krzywe charakterystyki strat bloków elektrownianych...
dobra już – zaczynam się rozkręcać niepotrzebnie , a i tak wszyscy wiedzą swoje
Za 40 tyś to może elektryka bym kupił, do pojeżdzenia po mieście po buspasach i darmowego parkowania ale i tak nie mam gdzie ładować baterii.
Brak tu logiki w tym postępie ku świetlanej zielonej przyszłości...
Dopisano 18 lut 2021 22:02:
aktualnie jedynym i zgodnym z moim sposobem postrzegania i ekonomii wyjściem jest hybryda w ElPeGie, która byłaby i ekonomiczna i ekologiczną bardziej niż elektryki.
Historie mojej młodości :
[url]https://www.mazdaspeed.pl/forum/viewtopic.php?f=102&t=151548&start=140[/url]
staraj się nie rozlewać zbyt dużo przelewając z pustego w próżne...
[url]https://www.mazdaspeed.pl/forum/viewtopic.php?f=102&t=151548&start=140[/url]
staraj się nie rozlewać zbyt dużo przelewając z pustego w próżne...
nemi napisał(a):Naprawdę Excel jest tu bezlitosny i naprawdę trzeba naginać rzeczywistość, żeby to miało sens ekonomiczny. Trzeba mieć podejście jak Loockas napisał – "Chcę, bo tak i kupuję. Podoba mi się to, to i to w jeździe na prądzie."
Dokładnie tak, cyferki są bezlitosne. Często na grupie Ioniqa dochodzi do spin posiadaczy HEV vs EV. Tematy w których posiadacze EV próbują udowodnić, że zakup HEV nie ma sensu z punktu widzenia ekonomicznego są mega zabawne. Zaczynają się wyliczenia i poza ładowaniem najczęstszym argumentem są serwisy. I tutaj faktycznie serwis coroczny w ASO kosztuje dla EV 250zł, a dla HEV 600-800zł. No tylko to jest raz w roku. Ioniq jest fajnym przykładem bo w jednej budzie wychodzą trzy wersje HEV, PHEV i EV. Stąd fajnie się porównuje ceny tych aut ze sobą. I w dniu w którym ja kupowałem HEV był on tańszy od tej samej wersji wyposażeniowej EV o ok 60k PLN. I do tej pory tylko jeden posiadacz EV był w stanie mnie przekonać że ta różnica może się zwrócić w sensownym czasie, ale rzekomo robi ponad 100kkm rocznie EV
Idąc tym samym tropem, ja tak samo nikogo nie przekonałem że w 2018 wydanie ponad 100k na kompakta z HEV miało jakikolwiek sens ekonomiczny nad podobnym autem w PB. Zwłaszcza przy moich przebiegach, gdzie mimo wszystko kiedy mogę latam MX-5. Po prostu chciałem HEV, tak jak ktoś chce EV czy PHEV (chociaż to ostatnie uważam obecnie za najfajniejsze rozwiązanie).
Ja wiem, że EV to chwytliwy pod kątem kalkulacji i innych wyliczeń temat, ale... chyba w żadnym scenariuszu to się nie spina tak jakbyśmy chcieli. Idealnym scenariuszem byłoby ładowanie z własnej instalacji PV i jednocześnie robienie kilku(nastu) tysięcy km miesięcznie (ale tylko w koło komina i na krótkich trasach aby być w zasięgu własnej ładowarki). Na pewno wyliczenia zaczną się robić korzystniejsze jak upowszechnią się używane samochody EV i faktycznie mimo lat nie będą wymagały nakładu finansowego. Jednak na ten moment zakup nowego samochodu EV bez dotacji, to tylko dla zaspokojenia fanaberii właściciela, bo oszczędności z tego raczej nie będzie.
Tak jak wspominałem, mi się EV po prostu podoba i bardzo chciałbym mieć, ale wiem że to musi być jako drugi pojazd w domu. Nie mam zamiaru się oszukiwać, że planowanie trasy pod kątem szukania ładowarek po drodze to fajne zajęcie, a godzinny postój na ładowanie to świetna okazja na kolejny obiad czy zakupy
zadra napisał(a):Można sobie więc określić nawet przy pomocy wspomnianego exela ile CO2/CO/NOx, sadzy , popiołów i H2O uzyskasz z ON, Pb , czy nawet torfu
Dla mnie to za trudne. Bo jak stanę przy Peugeocie 1.9D z lat '90 to śmierdzi i kopci, a jak przy 2.0 HDI z roku bieżącego, to ani nie śmierdzi, ani nie kopci. Widocznie da się paliwo spalić na różne sposoby, ale może się nie znam. Coś o jakichś filtrach słyszałem, lepszej precyzji w dobieraniu mieszanki paliwowo-powietrznej etc. Wydaje mi się, że już tak prosto sobie nie policzę...
loockas napisał(a):Dokładnie tak, cyferki są bezlitosne.
Tak samo są bezlitosne między Dacią Sandero a Bentleyem Continentalem. Nie liczyłem tego prawdę mówiąc, ale czuję, że eksploatacja Dacii przez 10 lat będzie tańsza niż Benleya

I tak samo nie róbmy sobie jaj, żeby kogoś przekonać jak to się super oszczędzi dobierając dziwaczne parametry. Jak się porównuje jabłka do statków parowych, to faktycznie można udowodnić różne tezy i jedno lub drugie może się wtedy bardzo opłacać
Dmb_T napisał(a):Wczoraj w Codziennym Magazynie Moto w Toku fm prowadzący powiedział, że ładował auto w Warszawie, koszt załadowania auta prądem do zasięgu 200 km kosztował go ok. 160 zł.
Nie ma infrastruktury, ładowanie drogie, zasięgi małe. I nie piszcie mi o Tesli:)
Mam nadzieję, że ten marketingowy amok na temat elektryków z czasem osłabnie...
tak może być oczywiście
jeżeli nie myśleć głową, lub nie miec warunków dla domowego prawie darmowego ładowania
95% elektryków są ładowane w domu, tanim prądem, w nie szczytowy czas
90% czasu zasięgu naładowanego w domu ci wystarczy na przejechanie tylu kilometrów, żeby kolejne ładowanie było w domu i znowu tanie
tych 10% na wyjazdach i braku możliwości ładowania tanio w domu, nawet takim kosztem, i tak są znikome, w porównaniu do oszczędności przez inne 90% czasu
no i tak, jazda elektrykiem wymaga trochę więcej logicznego myślenia, i umiejętności do planowania swojego dnia i życia w ogóle.
jak ktoś zapomina zatankować zwykły samochód i stoi przy drodze bez paliwa, to taka osoba nigdy nie ogarnie elektryka
bo tam trzeba trochę myśleć i planować
a dla niektórych to jest cos nierealne
p.s. oglądałem filmik, jak facet na Tesla Model 3 z Kijowa do Antalii w Turcji, zajechał za wydaje mi się 100 euro. Bo prawie wszędzie w trasie i za miastem ładowarki są darmowe.
no a ktoś za 50 Euro może naładować się pod domem na 200km tylko

Innymi słowy auta elektryczne nie dla głupiego plebsu. Musi być chata wypasiona z ładowarką, musi być kasa odpowiednia na elektryka no i myślenie co by pamiętać o ładowaniu. Wymagająca technologia.
Nie wyobrażam sobie podporządkowywać autu swój tryb życia, to ono ma być dla mnie a nie odwrotnie. Czasy są takie że jesteśmy zalatani i często w pośpiechu zapominamy o wielu sprawach, zdarza się że i o zatankowaniu ale wtedy po postu jedziemy do najbliższej stacji i po problemie, w elektryku to nie takie proste.
Nie wyobrażam sobie podporządkowywać autu swój tryb życia, to ono ma być dla mnie a nie odwrotnie. Czasy są takie że jesteśmy zalatani i często w pośpiechu zapominamy o wielu sprawach, zdarza się że i o zatankowaniu ale wtedy po postu jedziemy do najbliższej stacji i po problemie, w elektryku to nie takie proste.
Właśnie mieliśmy pokaz wyższości już nie tylko elektrycznych zabawek autopodobnych nad spalinowymi, ale także ich właścicieli. Snobizm i jakaś dziwna wiara w to,że mając elektryka, należy się do kasty ludzi lepszych aż biją po oczach, kiedy się czyta Kritika. Popatrz więc, Kritik, na tę inteligencję z autka elektrycznego:
Właściciele aut elektrycznych uważają się za lepszych, bo pozwolili im jeździć po buspasach. Wiecie dlaczego? Gdyby te krótkodystansowe zabawki miały jechać w korku z innymi samochodami, ulice miast zakorkowane byłyby elektrykami, którym brakło prądu w środku miasta.
Zwolennicy aut elektrycznych udają,że nie przeszkadza im fakt, że te elektryczne gadżety ograniczają ich mobilność. Bo co to za auto, które pozwala mi tylko raz dziennie odjechać spod domu, bo cały czas musi być wpięte do ładowarki? Dzieci do szkoły i przedszkola wożone są 2 razy dziennie, a do tego jakieś zakupy. Prądu nie wystarczy i co wtedy?
Wiem, że przejaskrawiam, ale mam niezły ubaw czytając posty elektromobilnych gadżeciarzy i nabijanie się z ich naiwności mnie najzwyczajniej bawi. Nie bawi mnie to, że mają oni za sobą ogromne lobby, które niszczy tradycyjną motoryzację tylko dlatego, że chętnych do testowania za grubą kasę niedopracowanych elektrobubli jest tak mało, że trzeba prawnie zmuszać kierowców do ich zakupu.
Właściciele aut elektrycznych uważają się za lepszych, bo pozwolili im jeździć po buspasach. Wiecie dlaczego? Gdyby te krótkodystansowe zabawki miały jechać w korku z innymi samochodami, ulice miast zakorkowane byłyby elektrykami, którym brakło prądu w środku miasta.
Zwolennicy aut elektrycznych udają,że nie przeszkadza im fakt, że te elektryczne gadżety ograniczają ich mobilność. Bo co to za auto, które pozwala mi tylko raz dziennie odjechać spod domu, bo cały czas musi być wpięte do ładowarki? Dzieci do szkoły i przedszkola wożone są 2 razy dziennie, a do tego jakieś zakupy. Prądu nie wystarczy i co wtedy?
Wiem, że przejaskrawiam, ale mam niezły ubaw czytając posty elektromobilnych gadżeciarzy i nabijanie się z ich naiwności mnie najzwyczajniej bawi. Nie bawi mnie to, że mają oni za sobą ogromne lobby, które niszczy tradycyjną motoryzację tylko dlatego, że chętnych do testowania za grubą kasę niedopracowanych elektrobubli jest tak mało, że trzeba prawnie zmuszać kierowców do ich zakupu.
Neonixos666 napisał(a):Nie wyobrażam sobie podporządkowywać autu swój tryb życia, to ono ma być dla mnie a nie odwrotnie.
Widziałem na YT jak ludzie opowiadają o podróży Teslą – tam na mapach zaznaczone są ładowarki i można sobie rozplanować trasę tak, żeby starczyło prądu między stacjami. Pokazuje nawet, które stacje są aktualnie uszkodzone i nie uda się z nich skorzystać. Jest niestety jedno ale: aktualizacja jest nawet z kilkudniowym opóźnieniem, ale z pomocą przychodzi internet i są grupy na facebooku, gdzie przed podróżą po prostu sprawdzasz gdzie są ładowarki działające (ktoś, kto ostatnio ładował na danej ładowarce pisze jaka jest sytuacja) i weryfikujesz to z mapą Tesli. Jak się dobrze przygotujesz, to swobodnie przejedziesz całą Europę, tylko nieco dłużej to zajmie. Ale niejeden już udowodnił, że się da to zrobić.
Ale nie ma co się przecież śmiać – ja na przykład w ramach swojego zasięgu ~800 km też planuję tankowania w wakacje. Staram się na przykład nie dopuścić do tankowania we Włoszech, bo taniej jest na Słowenii, tankuję też w Czechach zamiast w Austrii chociażby
A Teslę podziwiam w dwóch sytuacjach:
– jak mnie wyprzedza w mieście
– jak wyprzedzam ją na autostradzie, bo przy 90 km/h mniej prądu zużywa, a oszczędzać trzeba
Póki co jest to dość pionierska przygoda i nawet rozumiem frajdę z takich rzeczy. Ale ja w to nie wchodzę na razie – jestem zbyt biedny i zbyt wygodny. Nie mam ochoty planować życia specjalnie pod samochód, ani brać dodatkowych dni wolnych na jazdę
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości