Kurde, jakaś anarchia zapanowała na drogach przez tego koronawirusa. W szoku jestem jak szybko ludzie jeżdżą – kiedyś się trafiał ktoś, kto jechał szybko, ale teraz mistrzów prostej jest na pęczki. Piwo i mu podobni powyciągali chyba samochody.
Dziś jechałem Prymasa Tysiąclecia środkowym pasem (środkowy i lewy jadą górą wiaduktami, prawy jedzie dołem przez ronda i można skręcać). Ograniczenie do 80 km/h, zwyczajowa prędkość do tej pory to było takie 90 z małym hakiem i tak jechałem w kolumnie. Dziś kilku widziałem, że śmigali ze 120, a dwóch prawym wyprzedziło mnie chyba ze 170 km/h – aż mi szarpnął samochodem podmuch wiatru

. Jakaś masakra – i tak w Warszawie jeździ się te 10-20 km/h szybciej niż można, ale to już robi się naprawdę niebezpieczne. W ub. tygodniu to samo się działo, nie wiem gdzie są granice tego szaleństwa.