Aż kilka dni temu uśmiechnął się do mnie los i mam. Auto z Holandii, dokładnie od mojego znajomego który jest pierwszym właścicielem, 2009 rok, przebieg 110 tyś km, kombi, wersja bez jakiś luksusów, wnętrze jak z salonu, bezwypadkowe, piękny bordowy kolor, z pewnych rąk itp. Niestety w Holandii auta fakt faktem bardziej zadbane niż w innych krajach to i też droższe. Razem ze sprowadzeniem, rejestracją wyniosłoby mnie równo 40 tyś zł. + ewentualnie wymiana eksploatacyjna, założenie gazu, to około 44 tyś. Na moje to o około 10 tyś za dużo jak na ten rocznik z prawie żadnym wyposażeniem, ale dla mnie ważniejsze jest oryginalny przebieg i historia tego auta, dzięki czemu mógłbym przez kolejne minimum 5 lat cieszyć się tym autem.
Tylko problem pojawił się taki, iż przeglądając oferty polskich "prywatnych" sprzedawców, za kwotę 50-60 tyś. zł. można już kupić szóstkę trzeciej generacji z początku produkcji (2012-2014) i to z polskich salonów, od pierwszych właścicieli z przebiegiem około 140 kkm.
No i teraz takie pytanie do Was? co byście wybrali? Wydać 44 tyś i bujać sie kilka lat M6 z 2009 roku czy dołożyć 10 tyś zł i szukać czegoś w nowej budzie z polskiego salonu od pierwszego właściciela?
Za wszelakie sugestie z góry dziękuję.