Ponieważ ostatnio dostaję coraz więcej pytań na priv dot. moich doświadczeń z hamulcami, to postaram się tutaj zebrać wszystko do kupy, żeby była jedna oficjalna wersja. Pamiętajcie tylko, że opisuję rzeczy z przestrzeni kilku lat i często dotyczące mniej lub bardziej subiektywnych odczuć, więc nie traktujcie tego zbyt naukowo
Posiadałem po kolei następujące zestawy hamulcowe z przodu (tyłu jeszcze nie zmieniałem, chociaż chyba teraz już będę musiał):
* oryginały (Ferodo?) – do przebiegu 43 tys. km
* tarcze Zimmerman/klocki TRW – do przebiegu 107 tys. km (ale przy tym przebiegu już naprawdę niewiele z tych hamulców zostało, a bicie kół przy hamowaniu było masakryczne)
* tarcze ATE/klocki Brembo – do chwili obecnej (przebieg 126 tys. km)
I teraz wrażenia i okolice:
* nie widziałem specjalnej różnicy w hamowaniu między tymi zestawami
* tarcze wymieniałem zawsze razem z klockami nie dlatego, że jestem ekstrawaganckim bogaczem i mnie stać, tylko tarcze nadawały się do wymiany w tym samym czasie, co klocki
* co do odgłosów – klocki Brembo często piszczą (zwłaszcza na mokrym), a mechanik mówił, że wydają się być mocno twarde
* krótko po założeniu drugiego zestawu w ASO poruszyłem problem bicia kół (więcej o tym poniżej). Serwis sprawdził i powiedział, że na tarczach widać objawy przegrzania, co ich zdaniem oczywiście wiązało się zapewne ze złą eksploatacją, np. przejeżdżaniem rozgrzanymi tarczami po kałuży. Chciałbym w tym miejscu zauważyć, iż rzeczywisty problem jest taki, iż w ASO pracują barany stosujące spychologię stosowaną, bo ja nigdy nie przejechałem w takiej sytuacji przez wodę, w żadnym innym samochodzie nie miałem tego typu problemów (czyli to nie jest kwestia mojego stylu jazdy), a problemem jest tak naprawdę nieudolność Mazdy, która nie potrafi zorganizować układu koło/hamulec tak, żeby tarcza się nie przegrzewała, a koło nie biło.
Notorycznie odczuwałem problem bijących kół, co wiązałem między innymi z tarczami, na co wskazywał fakt, iż bicie z reguły było zdecydowanie większe przy hamowaniu. Oczywiście problem pojawiał się przy prędkościach mocno autostradowych, zwłaszcza przy gwałtownym hamowaniu po zajechaniu mi drogi np. przez wesołego kierowcę TIRa.
Po ostatniej wymianie (czerwiec 2018) na ATE/Brembo problem w dalszym ciągu się pojawiał. Szlag mnie już trafiał i nawet poprosiłem mechanika o pomiar bicia świeżo założonych tarcz, ale było w normie. A potem zmieniłem opony na zimowe i problem znikł
W końcu szlag mnie nie trafia, jak tym zarąbistym samochodem brykam sobie po autostradzie. Chociaż ostatnio mam
wrażenie, że gdybym tak naprawdę ostro depnął na hamulec przy np. 150km/h, to jakieś bicie by się mogło pojawić. Jako, że nauczyłem się przez lata walki z rąbiącymi kołami hamować "pulsacyjnie" z takich prędkości, a także po to, żeby nie przegrzać tarcz, nie weryfikowałem tego wrażenia.
Podsumowując – bierzcie jakiekolwiek sensowne tarcze i klocki, bo to i tak nie ma znaczenia, bo jak trochę pohamujecie mocniej na autostradzie, to i tak wam będzie biło – chyba, że znajdziecie odpowiednio miękkie opony, przy których zjawisko nie będzie występowało. Przy czym mówiąc "trochę pohamujecie" mam dokładnie to na myśli – wystarczy kilka mocnych hamowań przy prędkościach autostradowych.
Jak nie jeździcie z prędkościami mocno autostradowymi, albo przy takich prędkościach nie hamujecie, to w ogóle nie zmieniajcie hamulców z przodu, a z tyłu możecie je w ogóle wywalić, bo i tak nie są używane