Witak.Ja już w domku, niestety z przyczyn niezależnych odemnie nie mogłem zostać do samego końca i odprawić kolegów, ale cóż, taki los
A więc tak. Na skromnym spociku pojawili się : Smirnoff (626 GE), Kopajt (121DB Canvas Top), Max (626 GD coupe), Waluś (MX6 GD) oraz obecny na wypoczynku na terenie ośrodka, nasz hmmm w sumie gospodarz Bender (MX3). Dzięki za przybycie
Jako pierwszy do naszego grona dołaczył Kopajt i zaraz za nim Max, z którymi to spotkaliśmy się o godz. 10 w punkcie nr 1. Po kilkunasto minutowej pogawędce i oczekiwaniu na ewentualnych spuźnielskich i niezapowiedzianych gości przemieściliśmy się nad Jezioro Białe do Okuninki na ośrodek, gdzie miało sie odbyć nasze rykowisko

Tam na miejscu z otwartymi ramionami wyczekiwal nas już Bender. Chwila powitań krótkie pogawędki i rozpoczeliśmy wypakowywanie bagaży.
Kopajt postanowił wraz ze swoj drug poową

wybrać się na plażęi tak też uczynili, a pogoda była piękana owego dnia. Nam czas upływał na pogawędkach. O godzinie 12 udałem się na miejsce spotkania Nr 2 gdzie już oczekiwał na mnie spuźniony Kolega Smirnoff

. Niestety tylko on

Po kilkudziesięciu minutach udaliśmy sięrównież na ośrodek. Kolejne powitania spóźnialskiego

i ponownie pogawędki na wszystkie z możliwych tematów w już kompletnym gronie. My również nie byliśmy gorsi i udaliśmy się na plażę, gdzie już przebywała siostra z mężem i dróga połowa Arka (Bendera).Ja niestety nie mogłem do końca toważyszyć kolegom na plaży, z powodu braku czasu na zaprowiantowanie się, co też uczyniłem pozostawiając kolegów na pogawędkach na plaży, skąd udali się na obiad do jednej z licznych knajpek nad jeziorkiem. Po obiadku na zakupy wybrałem sięponownie ze Smirnoffem i Kopajt-em
Późnym popołudniem gdy już wszyscy byliśmy w komplecie zabraliśmy się za przygotowywanie punktu kulminacyjnego czyli ogniska. Nie zajeło nam to wiele czasu i po chwili mogliśmy się już raczyć pieczeniem kiełgasek na ognisku i ich późniejszą konsumpcją
Ale skoro była kiełbaska, to czegoż mogło zabraknąć przy biesiadnym Polskim stole

:D Polaknie wielbłąd pićmusi, więc zabraliśmy się za część mniej oficjalną spotkania, która to trwała do późnych godzin wieczornych, hhhmmmmmmm a może nocnych
NIestety tak przyjemne zabawy upływają dość szybko więc nastąpiła prawda dnia następnego, ale naszczęście z syndromem długo nie walczyliśmy i szubko udaliśmy się na śniadanio-obiad

przy znów pięknej upalnej pogodzie.
Jednym słowem Spocik bardzo udany i przyjemny, niech żałują ci co nie przybyli. Może następnym razem. Dzięki za spotkanie
Kilka fotek:
Miejsce spotkania, czyli Włodawskie rondo – czyli "Pomnik Hydraulika"







Polak nie wielbłąd pić musi


i poranne :
Nocne planie gumy na piachu
Poranne męki
i wietrzenie aut w upalny dzień
