Mam spory problem z CX-5 KE z 2015r (SkyPassion, 2.2 diesel 175KM, automat). Auto jest wciąż na gwarancji i do pewnego momentu wszystko było OK. Ale jak w pewnym momencie auto się sypnęło, tak po trzech wizytach w serwisie nadal nie udało się nic osiągnąć i prawde mówiąc nie bardzo mam już pomysł co począć – bo serwis wyraźnie nie ma pomysłu jak się zabrać do naprawy, a auto nie nadaje się do jazdy. Ale przechodząc do konkretów – pewnego razu podczas jazdy zapaliła się na tablicy cała choinka błędów – na ekranie (tym w zegarach) wyświetla się na zmiane "SBS malfunction" i SCBS forward malfunction", pojawiają się kontrolki TPMS, hamulca (P), kontroli trakcji. Po wejściu do komputera pokładowego (w sensie to co widzimy na "ekranie nawigacji") auto wyświetla następujące błędy:
– usterka układu DSC
– usterka układu TPMS
– usterka układu MRCC
– usterka układu SBS
– usterka układu DRSS
– usterka układu SCBS
– usterka układu hamulca postojowego
Jeśli zgaszę silnik, odpale od razu po raz drugi – błędy są. Jeśli odczekam ok. 10 minut i uruchomie ponownie – błędy znikają. Po zgaszeniu, odczekaniu 10min. i przejechaniu kilku(nastu) kilometrów znowu wywala błędy i tym razem dodatkowo nowy:
– usterka układu sterowania silnikiem (zapis w komputerze i kontrolka silnika na tablicy)
I ten jeden jedyny błąd (kontrolka silnika) zostaje na dłużej – po kolejnym zgaszeniu auta i odpaleniu po chwili nadal świeci się kontrolka silnika. Błędy SBS itd. znikają. Ale jeśli przed kolejnym odpaleniem silnika odczekamy np. 3 godziny – kasuje się również błąd silnika. Tak, wiem że dziwne, ale co zrobisz, tak jest i już.
![oczy <oczy>](./images/smilies/oczy.gif)
Najweselsze w tym wszystkim jest to, że w momencie kiedy wysypują się błędy auto odpala hamulce. Czyli jedziemy sobie, wszystko jest git, zero błędów i nagle auto na jakieś pół sekundy uruchamia heble (zwykłe "nożne", tak jakby uznało że przed nami jest przeszkoda i należy bez ingerencji kierowcy zahamować). Po tym chwilowym uruchomieniu hebli i pojawieniu się błędów dalsza jazda jest teoretycznie możliwa – auto nie gaśnie, nie blokuje hebli na amen itp., ale jadąc dalej z tymi błędami heble co jakiś czas sie uruchamiają na moment i faktycznie auto nie nadaje sie do ruchu po drodze publicznej. No, chyba że szukamy mocnych wrażeń – wtedy ideał. Mnie po raz pierwszy zdarzyło się to na zjeździe z autostrady. Cisne sobie z 90kmh po łuku, a tu strzał hebli. Emocje gwarantowane.
![oczy <oczy>](./images/smilies/oczy.gif)
No dobra, pojawiły się błędy, więc auto trafiło do dealera Mazda Jaremko we Wrocławiu. Tak jak pisałem błędy po zgaszeniu silnika znikają, więc za pierwszym razem serwis stwierdził, że robie jakieś problemy, a nic się z autem nie dzieje. Przecież podłączyli komputer serwisowy, żadnych błędów nie ma i nie było zapisanych, więc jest gitara. Odebrałem auto, pojeździłem z godzine i bach – odpalają sie heble, wyskakują błędy itd., dokładnie to samo co za pierwszym razem. Nagrałem filmik (poniżej linki), porobiłem zdjęcia i auto wróciło do serwisu. Tym razem po pokazaniu dowodów pojawienia sie błędów wzięto mnie chociaż na poważnie. Auto postało ileś tam dni, w końcu serwis stwierdził, że znalazł problem – za winowajcę uznano przewód przy dolocie powietrza. Nie wiem jak dokładnie nazywa się ta część, jest to taki gumowy wężyk odchodzący w bok od dolotu i ma służyć do pomiaru ilości zasysanego powietrza (o ile dobrze zrozumiałem serwis). Przewód był rzekomo pogryziony przez kuny – pare miesięcy wcześniej mama zauważyła, że wyściółka maski jest poszarpana, więc uznano, że w komorze silnika grasowała sobie kuna i przy okazji pogryzła ten przewód. Dostałem ten przewód do ręki i rzeczywiście są na nim jakieś ślady – ale wyglądają na nacięcia nożykiem tapicerskim... W każdym razie – po wymianie wężyka i przejechaniu ok. 70km – bach, odpalają się heble, wyskakują błędy itd. No więc auto po raz trzeci trafia do tego samego serwisu, po niecałych dwóch tygodniach odbieram auto. Tym razem serwis znalazł problem z przepływomierzem (?) – tym w dolocie, mierzącym ilość zasysanego powietrza. Że raz na jakiś czas pokazywał błędne dane i przez to co jakiś czas wyskakiwały błędy jak wyżej. Jaki wpływ ma to wywierać na działanie takich systemów jak SCBS – nie wiem, nie rozumiem tego. No ale serwis powinien być mądrzejszy. Panowie twierdzą też, że w sprawie naszego auta kontaktowali się z jakimś inżynierem Mazdy (jeździli z podłączonym komputerem i potem analizowane były dane pracy silnika). Nawineli w serwisie prawie 300km, więc rzeczywiście coś tam grzebali. No dobra, odebrałem auto po raz trzeci, przejechałem ok. 90km i bach, odpalają się heble, wyskakują błędy itd....
![oczy <oczy>](./images/smilies/oczy.gif)
Przepraszam, że wyszła mi z tego brazylijska telenowela, ale starałem się dokładnie opisać co i jak się dzieje. Skrótowo to – auto przez większość czasu jeździ OK, ale jak sypnie błędami to nie nadaje się do jazdy ze względów bezpieczeństwa (hamulce poza kontrolą kierowcy to już naprawdę przegięcie). Było 3 razy w serwisie, po odbiorze nie zmieniło się nic – tak samo jak wywalało błędy, tak samo je wywala. Udało mi się zauważyć, że pojawiały się one na dziurawych drogach – być może jest gdzieś problem na kablach, przez większość czasu jest OK, a na dziurach dochodzi do jakiegoś zwarcia etc. Tak sobie gdybam, mam mocno podstawowe pojęcie o elektronice w nowych autach.
Bardzo prosiłbym Was o pomoc – nie sądze, żeby ktoś z Was miał identyczny lub chociaż podobny problem, ale pewnie znajdą się osoby, które wojowały z serwisem, który nie potrafił wykryć i naprawić wady – może ktoś mi doradzi czy np. mamy w kraju jakiś "nadrzędny" serwis, który zbiera najtrudniejsze naprawy z kraju. Próbowaliśmy sie już kontaktować z Mazdą Polska – ale to siedzi sobie pani sekretarka i nic nie wie, nic nie może. Nie mam zastrzeżeń co do samej pani sekretarki, po prostu ma siedzieć i odbierać telefony to siedzi i odbiera telefony. Mam za to problem, że nie mam sie do kogo zwrócić z moim problemem. Czy mam się kontaktować z główna siedziba Mazdy? Jeśli tak to europejską czy światową? Nie moge po prostu liczyć na serwis Jaremko Wrocław i nie wiem czy dać teraz auto do drugiego serwisu we Wrocławiu (Długołęka)? A jeśli dam do innego, a sprawa skończy się w sądzie to znowu jeden serwis powie że drugi zrypał sprawę i znowu klops.
![oczy <oczy>](./images/smilies/oczy.gif)
Filmik z widocznymi kontrolkami i spisem błędów w komputerze pokładowym:
Pozdrawiam