Od minionej soboty stałem się... ekhmm. Moja szanowna i kochana małżonka stała się posiadaczką ślicznej M3 w dość chyba rzadko spotykanym kolorze.
Jako iż żona nie ma za bardzo czasu się udzielać na forach oraz nie lubi zajmować się "bzdurami" tak jak ja, więc założyłem konto i piszę ten post za nią
Była to pierwsza sztuka M3 jaką oglądałem i miałem dość spore obawy co mogę zastać na miejscu, tym bardziej że wiem jakie mankamenty i blacharskie niedociągnięcia dręczą to auto.
Uzupełniając codziennie wiedzę, korzystając z poradników zamieszczonych na forum, oraz dzięki koledze forumowemu Mariankowi który za drobną, standardową opłatą rano przed wyjazdem po samochód wysłał mi historię auta z DSR, w sobotę po pracy wybrałem się z kolegą w 300 kilometrową podróż z bardzo sceptycznym nastawieniem, mimo zapewnień sprzedającego że auto jest praktycznie w idealnym stanie.
Po przyjeździe na miejsce, wstępnych oględzinach powoli zaczynałem przekonywać się iż rzeczywiście tak jest.
Po auto wybrałem się oczywiście z miernikiem lakieru. Nie było to moje pierwsze wozidełko jakie w życiu kupiłem więc do tematu podszedłem na chłodno i z pewną wiedzą co i jak po kolei sprawdzać.
Wszystkie elementy blacharskie mierzyłem dwukrotnie nie dowierzając zapewnieniom sprzedającego iż lakier jest oryginalny i nigdy nie był malowany.
Miał rację.
W zasadzie elementy wykazywały od 80-140 µm. Oczywiście środkowe, progi, ćwiartki tylne wewnętrzne wykazywały mniej, tak jak powinno być.
Każdy element sprawdzany co najmniej w 10 miejscach, czy nie było gdzieś szpachli i zaprawek.
Nie rozpisując się już za bardzo.
Auto całe w oryginale – przynajmniej tak wychodzi wg miernika lakieru, oraz praktycznie idealnym spasowaniu elementów.
Oczywiście wszystkie szyby w oryginale z jednego rocznika.
Wszystkie kwestie elektroniczne jak i manualne sprawne.
Uwaga – Zewnętrzna powłoka blacharska bez milimetra rdzy.
I teraz najlepsze – podwozie praktycznie tak samo. No może jakby się ktoś uparł to coś znajdzie.
Auto z przebiegiem 139 000 km. Ostatni przegląd w ASO przy 130 000 km.
Samochód ściągnięty z Francji z okolic miasta Bordeaux.
Z ciekawszego wyposażenia posiada:
Klima – auto
Czujnik deszczu
Czujnik zmierzchu
LED'owe światła tył
Tempomat
Wielofunkcyjna kierownica
Alu 17"
TCS, DCS
Skrzynia 6 biegów
System bezkluczykowy – Keyless z dwiema kartami
Być może o czymś zapomniałem, jeszcze to auto poznaję (czasami jak mi żona da się przejechać)
Jeśli chodzi o stan zawieszenia to brałem trochę w ciemno bo było już późno i wszystkie SKP w pobliżu były pozamykane.
Przy oględzinach nie pozostało mi nic innego jak kulać się po piachu wsadzając głowę w ciasne miejsca
Po zarejestrowaniu auta i wykupieniu OC czym prędzej podjechałem do pobliskiego SKP koło domu.
Pan spod kanału wyszedł zszokowany twierdząc że dawno w tak dobrym stanie Mazdy z tego rocznika nie widział.
On nic do roboty nie widzi i nie słyszy. Klocki praktycznie nowe, tarcze też, zawieszenie sztywne, niepowybijane, zero rdzy, jakichś dziur, etc.
Niestety jest jeden mankament – stuka coś z prawego przodu na dziurach. Na stacji nic nie widać, na warsztacie również. Pada podejrzenie na amortyzator – jeśli ktoś miał podobny przypadek to proszę pisać bo komplet na przód KYB to zabawa 450zł + mocowania ponad 100zł a szkoda w ciemno bulić
Wczoraj wymieniony olej na Mobil Super 3000 XE 5W-30, filtr oleju MANN, oraz jakiś niemiecki filtr powietrza – półka średnia, producenta nie pamiętam.
Silnik chodzi prawie bezszelestnie, moc ma jak cholera. Wycieków nie widać. Jest OK.
Klima chłodzi, tempomat działa, system keyless działa bezbłędnie i jest cholernie wygodny!
Po 300 kilometrach trasy jadąc w przedziale 70-140 km/h spalanie 7.2L / 100 kilometrów.
No dobra to parę fotek leci.
Niestety wszystkie robione przy okazji i na dziko. Jakaś z ogłoszenia, jakaś z powrotu, jakaś spod domu, etc.