Mnie najbardziej uderzyła różnica, gdy wracałem w zeszłym roku z Żonką z Austrii, przez Czechy.
Dzwine to – Polacy w Austrii i Czechach jeżdżą tak jak lokalni, całkiem dobrze, kulturalnie.
Wystarczy jednak przekroczyć granicę i zaczyna się cryk – trzy pasy do dyspozycji, partyzanci mkną środkowym, lewym się wyprzedzają, prawy pusty a TIRy dopiero 3km dalej. Przynajmniej można w takich sytuacjach wyprzedzać prawym pasem.
W Austrii jest zupełnie inaczej – póki wolny, jeździ się prawym pasem, wyprzedza środkowym, w dalszym ciągu do dyspozycji jest lewy którym mogą jechać "jeszcze szybsi". Co się dzieje gdy zmieniasz pas na środkowy w celu wyprzedzenia, a porusza się nim Austriak szybciej od Ciebie? Austriak zmienia pas na skrajny lewy – wszyscy jadą dalej, jest płynnie, przyjemnie.
W Polsce? Panisko jedzie środkowym więc jak zmienisz mu przed maskę to długie, trąbienie, gestykulacja, wyprzedzanie, zajeżdżanie drogi, hamowanie przed maską. Lewy pas? Wolny. ALE ON MA PIERWSZEŃSTWO WIĘC (brzydki czasownik na S). Paranoja, wściekłe małpy. Oczywiście, nie wszyscy są tak bucowaci, ale edukacyjna wycieczka za zachodnią granicę przydałaby się absolutnie
każdemu.
Wracając do tematu – niestety, ten sam brak umiejętności jazdy widać w warunkach mgły.
Kto śledzi kanał "Polskie drogi" na Youtube, ten pewnie widział niedawne kompilacje wyprzedzania we mgle (seria "WyprzedzaczPL") – ba, niektórzy idioci nie potrafią wyprzedzać, bez stwarzania zagrożenia, nawet w idealnych warunkach drogowych, co dopiero we mgle przy widoczności 100m.
Życzę tylko Wam wszystkim, i sobie samemu, żebyśmy nigdy na takiego idiotę nie trafili.
Uczmy się z artykułu załączonego przez
stachana czy kanału Polskie drogi, a nie z wypadku. Jeśli My będziemy jeździć lepiej, to zawsze o jedno niebezpieczeństwo mniej na drodze
