nie sądziłem że ten moment kiedyś nadejdzie, ale jednak..
Od sierpnia dziwne rzeczy zaczęły się dziać z autem. O ok. 20% wzrosło spalanie. Stracił na mocy. Po odpaleniu, gdy wyłączało się ssanie a silnik był jeszcze zimny potrafił zgasnąć przy dojeździe do skrzyżowania (na wciśniętym sprzęgle i jednoczesnym hamowaniu). Zdarzało się tak jednorazowo, odpalałem i bez problemu jechałem dalej. Potem gaśnięcie na sprzęgle bądź "luzie" przy jeszcze zimnym silniku stały się normą. Przy jeździe w korku na 1-szym biegu bez gazu niezależnie czy auto rozgrzane czy nie – szarpanie, dopiero po dodaniu gazu wracała płynność jazdy...
Teraz – gaśnie na zimnym, ale potrafi też gdy jest rozgrzany – zwłaszcza gdy silnik dostaje obciążenie poprzez hamowanie, czy np. wspomaganie kierownicy. O klimie nie ma mowy, bo zaraz przy wciśnięciu sprzęgła bądź biegu jałowym gaśnie.
Sądziłem że to może przez świece / cewki. Jedno i drugie wymieniłem na nowe dobre jakości. Kable sprawdzone. Wyczytałem że może jeszcze egr może być przyczyną

Zdesperowany pojechałem do polecanego tu na forum mechanika w Autozakręcie na Szaserów. Pan Jerzy (podobno spec od mazd) po przeprowadzonym dochodzeniu wybadał że nie ma kompresji na drugim cylindrze i jest bardzo słaba na trzecim. Podobno pierwszy i czwarty są najzdrowsze. Panowie z autozakrętu uznali że to jest przyczyna gaśnięcia auta, większego spalania i mniejszej mocy. Stwierdzili, że cały osprzęt typu silnik krokowy, TPS, przepływka i przepustnica są ok. Filtry i dopływ powietrza również ok.
Zasugerowali remont silnika – koszt ok 2,5 – 3 tys zł, ale facet dodaje, że może być i drożej – zdarzyło mu się że robił silnik i koszty wyniosły 5 tysięcy. Odradzał zakup używanego – stwierdził że może się trafić gorszy lub w podobnym stanie do mojego.
I tu mam dylemat – ryzykować i kupić używany silnik, ryzykować i pchać się w remont silnika, czy ryzykować i jeździć jak gdyby nigdy nic? Auto nie jest już wiele warte, a z nie w pełni sprawnym silnikiem to już w ogóle. Dodam tylko że w tym roku włożyłem już 3 tys zł na odnowienie blacharki, progi, nadkola i malowanie z nadzieją że jeszcze ze dwa lata pojeżdżę, a tu zonk
Mam sentyment do swojej bj-tki, jeżdżę nią 6 lat, nigdy mnie nie zawiodła. Słyszałem że auta sprzed 2000r i sprzed kryzysu są nie do zajechania, zwłaszcza silniki w mazdach (made in Japan), i tu się naciąłem

I tu kilka moich pytań:
1) co byście zrobili na moim miejscu?
2) Może znacie jakiegoś konkretnego i nie za drogiego mechanika w okolicach sulejówka / lub w Warszawie, którego moglibyście polecić by rzucił okiem i podpowiedział czy remontować silnik, lub ewentualnie potrafiłby wymienić na inny używany?
3) czy znacie jakieś pewne źródło, gdzie można kupić silnik?
Mateusz