– i pewnie każdy woli takie kupić, wszystko zależy od zasobów finansowych oraz ofert.
Niestety rynek polski jest specyficzny i nikt nie wierzy w przebiegi. Ja na szczęście operowałem głównie na rynku niemieckim – raz udało się kupić 10-letniego Opla Astrę II z przebiegiem 44 000km (oryginalny, od znajomej), a ostatnio tylko rynek duński – gdzie wszystko można sobie posprawdzać, i kupiona 5-letnia Mazda 3 z przebiegiem 75 000km, jeździ "jak nówka".
Znajoma kupiła 11-letnią Mazdę 323F 1.8 z przebiegiem 80 000km (w Danii) w przyzwoitej kwocie, i tak jak w/w Opel – jeździły "jak nówki", bez luzów, bez stuków – puków, przebieg jednak robi swoje.
Oczywiście, że i taki, który ma przejechane 200 000km może dobrze jeździć (jak dbasz, tak masz) ... ale prawda jest taka, że jeśli masz np. 2 te same modele, z jednego rocznika, i jeden ma przejechane 200 000km, a drugi 80 000km, to oczywiste jest, który będzie w lepszym stanie (zakładając ten sam styl jazdy) , i w przypadku którego ryzyko awarii będzie większe. Samochód to maszyna, z upływem każdego kilometra się zużywa.
Oczywiście inną sprawą jest to, że jeśli są to części eksploatacyjne, to tak jak mówi Gutek – czasami lepiej oszczędzić 50% na cenie zakupu i na bieżąco serwisować, uwzględniając wyższe ryzyko (w przypadku samochodu z większym przebiegiem). Ja tak robiłem przy ostatnim samochodzie, i w ostatecznym rozrachunku wyszło na to samo, w sensie, że kupiłem go taniej, ale sporo musiałem włożyć, a wyszło na to samo – w sensie, gdybym kupił nowszy (za wyższą kwotę), z niższym przebiegiem, wtedy bym nie musiał tyle wkładać (np. sprzęgło, tłumik, chłodnica, łożysko). Ale, że cenię sobie pewność i bezpieczeństwo, do tego koszty pracy w DK są spore (godzina pracy mechanika to ok. 500kr = +– 280zł), wolałem teraz kupić coś młodszego, z niskim przebigiem, wiadomo – cena wyższa, ale jednak pewniej się czuję i mam nadzieję, że warsztatów nie będę odwiedzał. Wyposażenie też nie takie złe
Każdy przypadek jest inny.