Pozwoliłem sobie zrobić małą "prowokację" i napisałem do pana sprzedawcy maila z linkiem do historii auta z Danii i prośbą o wyjaśnienia. Oto ich treść (jak ktoś to rozumie to niech mi wytłumaczy na ludzki rozum co autor/właściciel miał na myśli

):
"no zgadza się wszystko. ale ja swoje a ty swoje. auto ma teraz 228
tys przebiegu z książka do końca,pisze mniej żeby lepiej wyglądało bo
ludzie myślą ze na zachodzie to auta stoja i nie kupują jak mają po
wyżej 200tys. km. ale jest od początku jeden właściciel i serwisował
do końca. ale on rzeczywiście nie ma tyle kilometrów tylko ma dokrecone
zeby mógł facet odzyskać podatek i sprzedać auto na export.podaj tel to
Ci wszystko wyjaśnie."
Swoją drogą – wystarczy jeden mail żeby z handlarzyną być już na "ty"
