Prawo jazdy – czy nadciąga epoka nieudolnych kierowców?!
Aha, jeszcze trzy grosze dorzucę.
Nie uczy się dynamicznej jazdy. Uczy się patrzenia na wszystkie znaki pionowe i poziome. A podstawową zasadą ekonomicznej jazdy jest stosunkowo szybkie (z rozsądkiem) osiągnięcie zamierzonej prędkości. Żadne tam jak najwcześniejsze zmiany biegów na wyższe.
Nie uczy się dynamicznej jazdy. Uczy się patrzenia na wszystkie znaki pionowe i poziome. A podstawową zasadą ekonomicznej jazdy jest stosunkowo szybkie (z rozsądkiem) osiągnięcie zamierzonej prędkości. Żadne tam jak najwcześniejsze zmiany biegów na wyższe.
Ja tam i tak nigdy nie kręcę wyżej jak 2500 


Info z ostatniej chwili...

Nowy rok przyniósł spore zmiany w egzaminie na prawo jazdy. Od tego roku pula pytań do egzaminu teoretycznego będzie jawna, dzięki czemu kursanci nie muszą uczestniczyć w zajęciach teoretycznych w ośrodku szkoleniowym, zobowiązani są natomiast, jak w ubiegłych latach, przystąpić do kursu praktycznego. Ponadto kursanci muszą nie tylko znać przepisy i dobrze jeździć, ale także muszą wykazać się znajomością zasad tzw. eko-drivingu. O co chodzi? Biegi muszą być zmieniane w odpowiednim zakresie obrotów; kursant powinien też potrafić hamować silnikiem.
Z kolei od 2016 r. młodzi kierowcy będą dostawać tymczasowe prawo jazdy. Otrzymają też zielony listek, który będą musieli przykleić na swoim pojeździe w widocznym miejscu. Ale to nie koniec! W okresie od 4 do 8 miesięcy po zdaniu egzaminu na prawo jazdy kategorii B, świeżo upieczony kierowca będzie zobowiązany zaliczyć dodatkowy, godzinny kurs teoretyczny z zakresu bezpieczeństwa jazdy w WORD-zie – i dwugodzinny kurs praktyczny, który przeprowadzać będą ośrodki doskonalenia techniki jazdy. Tak więc de facto zamiast jednego kursu, tak jak dzisiaj, osoba zdobywająca uprawnienia do kierowania pojazdem mechanicznym będzie musiała przejść aż 3 szkolenia. To, oczywiście, wiąże się z dodatkowymi kosztami.
- Od: 21 wrz 2006, 17:09
- Posty: 5602 (328/457)
- Skąd: Katowice
- Auto: Mazda6 GH 2.0 LF-DE
kubsztyk napisał(a):Chociaż w dzisiejszych czasach młodzież lubi zielone listki.
I to może być pomocne...
swego czasu ziom po

ciągnął na jedynce,ale dojechał cały i zdrowy

To chyba udało mu się wypalić DPF-a

Sejm RP znowelizował ustawę o kierujących pojazdami. Zaskoczeń nie było – przesunięte zostały przepisy związane z okresem próbnym dla młodych kierowców. Nie sprawdził się tym samym scenariusz opozycji, która chciała przesunąć wszystkie przepisy ustawy na styczeń 2014 roku.
Przesunięciu ulegną wszystkie przepisy zawarte w rozdziale 14 ustawy pt. „Okres próbny”. Przyczyną takiego posunięcia ustawodawcy jest fakt, iż system CEPiK (Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców) nie zdążył się przygotować na obsługę zmian w prawie. Już teraz wiadomo, że „stary” CEPiK nie będzie rozwijany. Ma go zastąpić CEPiK 2, którego budowę ma już wkrótce rozpocząć Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Planowany koniec prac i wdrożenie okresu próbnego ma nastąpić najpóźniej 4 stycznia 2016 r,
Przez najbliższe 3 lata nie będzie zatem obowiązkowych kursów dokształcających w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego w WORD, a także praktycznego szkolenia w zakresie zagrożeń w ruchu drogowym w ośrodkach doskonalenia techniki jazdy. Ten element szkolenia młodych kierowców miał być receptą na brawurową jazdę świeżo upieczonych kierowców. Dzięki kursowi teoretycznemu w WORD, a także praktycznemu szkoleniu z jazdy w ekstremalnych warunkach na płytach poślizgowych, miały być studzone zapędy grupy największego ryzyka.
Wspomniana grupa, która odpowiada za znaczną część wypadków drogowych miała mieć również ograniczenia dotyczące prędkości. Młody kierowca nie mógłby np. jechać szybciej niż 100 km/h na autostradzie, 80 km/h poza terenem zabudowanym i na drogach ekspresowych i 50 km/h w obszarze zabudowanym – nawet jeśli znaki drogowe dopuszczałyby taką możliwość. Młody kierowca miałby się odróżniać od innych użytkowników dróg symbolem klonowego liścia, który miałby być przyklejony z przodu i tyłu pojazdu – to zostało jednak przełożone na 2016 r.
Niemal wszystkie zapisy nowelizacji zasadzają się na problemie z funkcjonowaniem systemu informatycznego. W uzasadnieniu do projektu czytamy:
„Rozszerzenie zakresu danych oraz zapewnienie przepływu informacji pomiędzy zobowiązanymi ustawą organami a SI CEPiK wymaga jednocześnie wprowadzenia znaczących zmian w systemie, w szczególności wymiany i rozbudowy istniejącej infrastruktury teleinformatycznej, wprowadzenia zmian w oprogramowaniu oraz przyjętych zasadach funkcjonowania systemu, będzie zatem przedsięwzięciem wysoce kosztownym, oraz złożonym pod względem organizacyjnym i technicznym. Najistotniejszym argumentem przemawiającym za przesunięciem terminu wejścia w życie wymienionych w projekcie ustawy o zmianie Ustawy przepisów, jest fakt, iż wdrożenie zmian w SI CEPiK wynikających z Ustawy i dalsze jego funkcjonowanie w oparciu o dotychczasowe rozwiązania techniczne wiąże się z wysokim kosztem, jak również dodatkowymi kosztami utrzymania i serwisu SI CEPiK, w szczególności infrastruktury teleinformatycznej umożliwiającej przesyłanie, gromadzenie i przetwarzanie danych. Ponoszenie wysokich kosztów przebudowy i dalszego utrzymania CEPiK będzie skutkować długofalowym wydatkowaniem środków publicznych w nieracjonalnej wysokości”.
W nowelizacji znalazł się także zapis, który powinien choć odrobinę pocieszyć amatorów dwóch kółek, którzy nie zdążyli zdać egzaminu kategorii A przez zmianami: „dodano przepisy przejściowe regulujące prawa osób, które są w trakcie egzaminu w zakresie prawa jazdy kategorii A, a w dniu wejścia w życie ustawy nie spełniają nowych wymagań wiekowych (obecne przepisy 18 lat, nowe przepisy 24 lata). Proponowane przepisy przewidują, że osoby pomiędzy 18 a 24 rokiem życia, które ukończyły szkolenie w zakresie prawa jazdy kategorii A, będą mogły przystąpić do egzaminu w zakresie prawa jazdy kategorii A2, a następnie bez konieczności ukończenia dodatkowego szkolenia będą mogły po spełnieniu warunków ustawowych przystąpić do egzaminu w zakresie prawa jazdy kategorii A. W przypadku osób, które zdały część teoretyczną egzaminu w zakresie prawa jazdy kategorii A, ta część egzaminu zostanie uznana jako równoważna części teoretycznej egzaminu w zakresie prawa jazdy kategorii A2” – czytamy w uzasadnieniu do nowelizacji.
Przez problemy z CEPiK niemożliwe jest wprowadzenie wielu innych rozwiązań, które miały wpływać na bezpieczeństwo ruchu drogowego. Chodzi m.in. o nowy system naliczania punktów karnych, badania psychologiczne dla sprawców tragicznych wypadków drogowych, kursy reedukacyjne dla kierowców naruszających przepisy ruchu drogowego, prowadzenie statystyk jakości wyszkolenia kursanta w stosunku do liczby popełnionych przez niego wykroczeń, i wiele innych.
Zmiany w prawie najbardziej uderzą w przedsiębiorców, którzy od stycznia tego roku planowali zająć się szkoleniami techniki jazdy, które miałby przechodzić obligatoryjnie każdy młody kierowca w terminie od 4 do 8 miesiąca od uzyskania uprawnień. Koszt takiego szkolenia miałby wynosić 200 zł od każdego kursanta. Wielu przedsiębiorców zaciągnęło wysokie kredyty by wybudować ośrodki szkolniak, które miały przynosić pewne zyski. Niestety okazało się, że na zwrot poniesionych kosztów przyjdzie jeszcze poczekać.
Bez wątpienia szkoda okresu próbnego, który miał zacząć działać już w styczniu. Raczej nikt nie ma wątpliwości, że w znacznym stopniu wpłynąłby na poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach, a jest to cel nadrzędny ustawodawcy. Na szczęście w życie wchodzą pozostałe przepisy ustawy w tym m.in. nowy egzamin teoretyczny na prawo jazdy.
- Od: 21 wrz 2006, 17:09
- Posty: 5602 (328/457)
- Skąd: Katowice
- Auto: Mazda6 GH 2.0 LF-DE
Właśnie wczoraj podwoziłem młodą "mądralińską" kuzynkę świeżo po kursie prawa jazdy i dowiedziałem się, "że wszystko robię źle" i na pewno nie zdałbym egzaminu
– źle cofam, bo wyjeżdżając tyłem z miejsca parkingowego spojrzałem tylko w lusterka, a trzeba również obrócić się przez ramię i upewnić czy np. nie nadchodzi jakiś pieszy, którego mogę nie zauważyć patrząc tylko w lusterka. ( w sumie racja, ale ciekawe jakby miało to wyglądać, gdyby egzaminy odbywały się na busach "blaszakach"?
)
-nie umiem poprawnie kręcić kierownicą
-nie wiem kiedy zmieniać przełożenia, bo już dawno mogłem dać na "czwórkę"
-rękę na drążek zmiany biegów mogę kłaść tylko wtedy, gdy chce wrzucić/zmienić bieg.
-jazda "na luzie" jest zabroniona i niebezpieczna, a ja niedouczony nie hamowałem silnikiem tylko wrzuciłem na luz i spokojnie dotoczyłem się do świateł
-na koniec, nawet nie potrafię bezpiecznie zostawić auta pod chałupą, bo gdy zgasiłem silnik odruchowo wrzuciłem "jedynkę" i nie zaciągnąłem hamulca ręcznego.
– źle cofam, bo wyjeżdżając tyłem z miejsca parkingowego spojrzałem tylko w lusterka, a trzeba również obrócić się przez ramię i upewnić czy np. nie nadchodzi jakiś pieszy, którego mogę nie zauważyć patrząc tylko w lusterka. ( w sumie racja, ale ciekawe jakby miało to wyglądać, gdyby egzaminy odbywały się na busach "blaszakach"?
-nie umiem poprawnie kręcić kierownicą
-nie wiem kiedy zmieniać przełożenia, bo już dawno mogłem dać na "czwórkę"
-rękę na drążek zmiany biegów mogę kłaść tylko wtedy, gdy chce wrzucić/zmienić bieg.
-jazda "na luzie" jest zabroniona i niebezpieczna, a ja niedouczony nie hamowałem silnikiem tylko wrzuciłem na luz i spokojnie dotoczyłem się do świateł
-na koniec, nawet nie potrafię bezpiecznie zostawić auta pod chałupą, bo gdy zgasiłem silnik odruchowo wrzuciłem "jedynkę" i nie zaciągnąłem hamulca ręcznego.
grabu122 napisał(a):dowiedziałem się, "że wszystko robię źle"
Gdy przeczytałem Twojego posta to stwierdzam, że różnimy się tylko tym, że ja wrzucam wsteczny

Ps. Będę wdzięczny jeśli w wolnej chwili uzupełnisz swój profil (miasto i auto) – dzięki

A tu, aby OT nie wystąpił, mamy krótki kurs

- Od: 21 wrz 2006, 17:09
- Posty: 5602 (328/457)
- Skąd: Katowice
- Auto: Mazda6 GH 2.0 LF-DE
Uwaga kierowcy! Wygląda na to, że posłowie PO zafundują nam kolejną zmianę w prawie o ruchu drogowym. Tym razem na celownik wzięto obowiązujące ograniczenia prędkości.
Jak donosi "Rzeczpospolita", posłowie chcą ujednolicić limity prędkości w obszarze zabudowanym, które obecnie zależne są od pory doby. W godzinach od 5 rano do 23 na obszarze zabudowanym obowiązuje ograniczenie do 50 km/h (chyba, że znaki stanowią inaczej). Pomiędzy godzinami 23 a 5 pojazdy mogą się poruszać z prędkością 60 km/h.
Wkrótce ma się to jednak zmienić. Oznacza to, że niezależnie od godziny, prędkość maksymalna w obszarze zabudowanym wynosić będzie 50 km/h.
Nowe przepisy – jak już informowaliśmy – zakładają również, że kierowcy przyłapani na przekroczeniu prędkości przez fotoradar karani będą w trybie administracyjnym. Za zdjęcia z "fotopstryków" nie będą więc nakładane punkty karne, ale kara finansowa będzie wyższa niż do tej pory.
Nawet dwukrotnie wzrosnąć ma również wysokość mandatów karnych za przekroczenia prędkości – zwłaszcza w obszarze zabudowanym.

Źródło
- Od: 21 wrz 2006, 17:09
- Posty: 5602 (328/457)
- Skąd: Katowice
- Auto: Mazda6 GH 2.0 LF-DE
Sejm przegłosował ustawę nakazującą odbieranie prawa jazdy na trzy miesiące, osobom, które przekroczyły prędkość w obszarze zabudowanym o więcej niż 50 km/h. Zapytaliśmy warszawskich kierowców, co myślą zmianie przepisów.
– Bardzo dobry pomysł. Bardzo dużo kierowców przekracza prędkość na terenie Warszawy. Myślę, że to poprawi bezpieczeństwo na naszych drogach. Zdarza mi się czasem nadepnąć mocniej pedał gazu, ale no nie aż tyle! Jest pewna granica – stwierdził Przemek. Podobnego zdania była większość przepytanych przez nas kierowców.
– W terenie zabudowanym przekraczać prędkość o 50 km/h? To oznacza jechać 100 km/h. Nie zdarza mi się to. Zwłaszcza, że w każdej chwili może być przejście dla pieszych – usłyszeliśmy.
Nie brakło jednak także głosów przeciwnych ustawie. – No to szybko stracę prawko… To bardzo źle, że wchodzą takie przepisy. Teraz wszyscy stracą prawo jazdy – martwił się kierowca z Piaseczna.
W świetle przegłosowanych przepisów, gdy kierowca złamie trzymiesięczny zakaz prowadzenia pojazdów, prawo jazdy zostanie mu odebrane na pół roku. Ustawa będzie teraz rozpatrywana przez Senat. Jeśli ten ją przegłosuje, co wydaje się pewne, trafi na biurko prezydenta Bronisława Komorowskiego.
- Od: 21 wrz 2006, 17:09
- Posty: 5602 (328/457)
- Skąd: Katowice
- Auto: Mazda6 GH 2.0 LF-DE
Przykład – Trasa Siekierkowska w Warszawie (i kilka innych "obwodnic" z braku laku), na której miejscami znajdują się ograniczenia do 60 km/h. Są tam przynajmniej dwa pasy w jedną stronę, oddzielone od reszty świata stalowymi barierami energochłonnymi, widoczność minimum na kilkaset metrów, żadnych przejść, skrzyżowań, czy sygnalizacji świetlnej. Obserwuję tam sytuację codziennie i gwarantuję, że przy spokojnym i płynnym ruchu prędkość prawego pasa oscyluje tam w granicach 90-100 km/h, czyli o około 40 km/h ponad wyznaczony limit (sic!). Mimo naruszania przepisów, wszyscy – niezależnie od możliwości aut i umiejętności – jadą tam równo, zgodnie i bez najmniejszych przesłanek, że igrają z losem. Obiektywnie wcale nie trzeba wariata, żeby przekroczyć tam dozwolony znakiem limit o "pięćdziesiąt" – ustalone jako krytyczne projektem tej nowelizacji.
Pytanie gdzie stanie nasza policja? Na miejskiej uliczce, przed tzw. szkołą lub zbliżonym miejscu, gdzie ograniczenie jest zaledwie o 10 km/h niższe, czy właśnie na takiej trasie, gdzie naturalna prędkość – na wyczucie i rozsądek – jest większa? Miałem ostatnio możliwość przekonać się o tym, kiedy jadąc równo razem z innymi kierowcami, zostałem na wspomnianej trasie "wyłapany" na przekroczeniu o 55 km/h (jak przyznał się sam pan policjant, spodobało mu się auto). Z jednej strony posypuję głowę popiołem, ale z drugiej nigdy nie powiem, żebym jazdą 115 km/h w tamtym miejscu zasłużył na odebranie prawa jazdy.
Rzadko kiedy, niestety, widać niebieskich w miejscach, gdzie ich obecność mogłaby pomóc. Kiedy zbliża się podsumowanie miesiąca, pojawiają się tam, gdzie będzie im najłatwiej zrealizować oczekiwania przełożonych. Doskonale wiedzą, w których miejscach teoria wyznaczona przez inżynierów ruchu rozbiega się z (rozsądną) praktyką i właśnie tam urządzają sobie łowienie ryb – dynamitem.
Pomysł odbierania pozwoleń za niebezpieczne prowadzenie pojazdów to jedno, ale rozsądek w jego egzekwowaniu oraz w ustalaniu ograniczeń na trasach mających charakter bezkolizyjnych dróg szybkiego ruchu, ale przebiegających lub będących wewnątrz terenów zabudowanych, to drugie... Obawiam się, że na tych zmianach skorzystamy nie my wszyscy, ale statystyki...
Pytanie gdzie stanie nasza policja? Na miejskiej uliczce, przed tzw. szkołą lub zbliżonym miejscu, gdzie ograniczenie jest zaledwie o 10 km/h niższe, czy właśnie na takiej trasie, gdzie naturalna prędkość – na wyczucie i rozsądek – jest większa? Miałem ostatnio możliwość przekonać się o tym, kiedy jadąc równo razem z innymi kierowcami, zostałem na wspomnianej trasie "wyłapany" na przekroczeniu o 55 km/h (jak przyznał się sam pan policjant, spodobało mu się auto). Z jednej strony posypuję głowę popiołem, ale z drugiej nigdy nie powiem, żebym jazdą 115 km/h w tamtym miejscu zasłużył na odebranie prawa jazdy.
Rzadko kiedy, niestety, widać niebieskich w miejscach, gdzie ich obecność mogłaby pomóc. Kiedy zbliża się podsumowanie miesiąca, pojawiają się tam, gdzie będzie im najłatwiej zrealizować oczekiwania przełożonych. Doskonale wiedzą, w których miejscach teoria wyznaczona przez inżynierów ruchu rozbiega się z (rozsądną) praktyką i właśnie tam urządzają sobie łowienie ryb – dynamitem.
Pomysł odbierania pozwoleń za niebezpieczne prowadzenie pojazdów to jedno, ale rozsądek w jego egzekwowaniu oraz w ustalaniu ograniczeń na trasach mających charakter bezkolizyjnych dróg szybkiego ruchu, ale przebiegających lub będących wewnątrz terenów zabudowanych, to drugie... Obawiam się, że na tych zmianach skorzystamy nie my wszyscy, ale statystyki...
the right man in the wrong place...
Tego samego się obawiam, beda łapać na 2-3 pasmówkach w miastach, gdzie średnia bezpieczna prędkość to 80-90 km/h, a przekroczyć o te 50 to moment jest. Potem PO obwieści wielki sukces akcji "Odebraliśmy prawa jazdy już 10.000 potencjalnym mordercom". Jestem jak najbardziej za taka zmiana, ale jesli łapać by ludzi rzeczywiście stwarzających zagrożenie, a tak ucierpi pewnie sporo "niewinnych" jadących tyle na ile pozwala droga.
Przeczytajcie jeszcze raz to co jest tam napisane – odebranie prawa jazdy jest po przekroczeniu prędkości powyżej 50 km/h w terenie zabudowanym.
Czy tak trudno jest utrzymać prędkość poniżej 100 km/h nawet przy trzech pasach ruchu?
Nie, żebym był święty, sam często przekraczam dozwoloną prędkość, ale zwykle nie więcej niż o 20 km/h. Samochodem jeżdżę od ponad 30 lat i nie pamiętam, abym przekroczył w terenie zabudowanym prędkość o 50 km/h. A zapewniam, że nie jestem "zawalidrogą".
Czy tak trudno jest utrzymać prędkość poniżej 100 km/h nawet przy trzech pasach ruchu?
Nie, żebym był święty, sam często przekraczam dozwoloną prędkość, ale zwykle nie więcej niż o 20 km/h. Samochodem jeżdżę od ponad 30 lat i nie pamiętam, abym przekroczył w terenie zabudowanym prędkość o 50 km/h. A zapewniam, że nie jestem "zawalidrogą".
wizbek napisał(a):Przeczytajcie jeszcze raz to co jest tam napisane – odebranie prawa jazdy jest po przekroczeniu prędkości powyżej 50 km/h w terenie zabudowanym.
Trasy, o których mówimy i na których w zasadzie każdy jeździ ~40 km/h powyżej wyznaczonego limitu (czego wspinając się na osiągalne dla mnie wyżyny obiektywnego krytycyzmu, nie potrafię zaliczyć do "drogowego piractwa"), są dokładnie w terenie zabudowanym.
Nim więcej o tym przepisie – w kontekście sytuacji naszej drogowej infrastruktury, jej oznakowania i technik drogówki – myślę, tym bardziej jestem przekonany, że jest on w typowy dla naszego ustawodawstwa sposób wadliwy.
Spójrzmy na te magiczne "pięćdziesiąt"... Według mnie jazda 140 km/h po jednojezdniowej szosie poza terenem zabudowanym jest znacznie ryzykowniejszym zachowaniem, niż 110 km/h na wielopasmowych rękawach obwodnicy południowej lub wiaduktach ul. Hynka, czy Trasy Siekierkowskiej. Poza kwestią różnic jakości tych dróg, widoczności na nich i możliwych nietypowych zdarzeniach mogących tam wystąpić, pamiętajmy także o kwadratowym przyroście energii wraz ze wzrostem prędkości. Gdzie częściej (nawet pomijając natężenie ruchu – co będzie na niekorzyść miasta) dochodzi do wypadków z ofiarami? Na drogach przyspieszonego ruchu w terenie zabudowanym, czy właśnie na pozamiejskich szosach?
Nie widziałem wszystkiego, ale trochę czasu na drogach spędziłem i jako mrożące krew w żyłach w pierwszej kolejności wskazałbym: wyprzedzanie i inne nieustępowanie pierwszeństwa na przejściach dla pieszych, wjeżdżanie na skrzyżowanie na czerwonym świetle, wyprzedzanie na trzeciego i przekraczanie podwójnej linii ciągłej. Dlaczego te wykroczenia – w konsekwencji prowadzące znacznie częściej do niebezpiecznych lub tragicznych skutków, nie będą piętnowane w ten sam sposób i poprzez łagodniejsze traktowanie, nie będą (nadal) wymieniane jako najniebezpieczniejsze przewinienia?
the right man in the wrong place...
No właśnie, a jazda 140 poza zabudowanym to będzie tylko mandat, tu się z Pawłem zgadzam – wiemy jak wygląda 140 na naszych drogach czemu najczęściej towarzyszy jeszcze wyprzedzanie wszystkiego co się da. Patrząc po Łodzi to w 99 przypadkach na 100 nieoznakowane radiowozy jeżdżą właśnie po tych 2-3-4 pasmowych drogach i tam będą szukać tego magicznego +50.
Wystarczy włączyć pierwszy lepszy odcinek uwaga pirat i samemu ocenić, czy bardziej niebezpieczne będzie 101 km/h w mieście na bezpiecznej kilkupasmówce, czy 150 km/h poza miastem po zakrętach, za to będzie X pkt i X zł, a w mieście dodatkowo stracisz prawo jazdy.
Wystarczy włączyć pierwszy lepszy odcinek uwaga pirat i samemu ocenić, czy bardziej niebezpieczne będzie 101 km/h w mieście na bezpiecznej kilkupasmówce, czy 150 km/h poza miastem po zakrętach, za to będzie X pkt i X zł, a w mieście dodatkowo stracisz prawo jazdy.
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości