Nie wiem, czy w dobrym dziale otwieram ten temat.
Przylecialy do mnie lusterka z Nowej Zelandii i niestety razem z goscmi na gape. Pamietam, ze DamianMX6 mial podobny problem, ale u niego goscie chyba nie przetrwali chyba. U mnie bylo troche inaczej, za szklem chodzilo sobie kilkudziesieciu malutkich gosci (ok 1mm na 1mm) i pewnie drugie tyle w kokonach. Po zabawie z odkurzaczem nagle przemknela gdzies i schowala sie w srodku ich mama (ok 18mm) i zastanawiam sie teraz, jak ja stamtad wykurzyc, bo nie jestem pewien czy odkurzacz ja wciagnal i lepiej dmuchac na zimne.
Lusterko jest wlasciwie rozebrane, mechanizm ustawiania wyjety, a ten od rozkladania luzno lata. Zastanawiam sie teraz czy nie zaszkodzi mu i calej elektryce, jesli cale lusterko wsadze do wody na kilka godzin albo do jakiegos roztworu lub benzyny ekstrakcyjnej? Obecne obydwa lusterka wsadzilem do torebek foliowych, zawinalem szczelnie tasma klejaca i wrzucilem do zamrazarki na -20C.
Z tego, co wyczytalem, to pajak nie jest grozny (jesli to ten sam), ale ja nie zamierzam zakladac osrodka dla imigrantow w domu
Pozdrawiam,
voytecku.