smile napisał(a):Silnik do wymontowania z samochodu, do rozebrania na części, wał do szlifu.. no i do rozwiązania zagadka z górą silnika.. jak będzie wiadomo gdzie się zatarł to wiadomo gdzie olej już nie dotarł.
Wg spec -fachmanów zatarł się wałek rozrządu na głowicy. Tam prawdopodobnie nie było smarowania.
tadziol napisał(a): nie zastanawia Cię jedna rzecz? właścicielka nie wspomniała słowem o jakichkolwiek kłopotach z hamulcem (słaby,twardy....) lub świecącym DSC,MIL,zaraz po naprawie głowicy
Absolutnie nie miałam jak i kiedy tego przetestować – po pierwszej awarii samochód przejechał 1,5 km. Potem samochód trafił do warsztatu i jeszcze z niego nie wrócił. Głowica nadal przecież nie jest naprawiona.
tadziol napisał(a):jak dostaniesz do wglądu 8 dźwigienek w całości,zmienię zdanie.(oczywiście Twoich z pierwszej naprawy głowicy)
Pierwsze dźwigienki ( po urwaniu paska rozrządu) widziałam – były potrzaskane lub w najlepszym wypadku pęknięte. Po kolejnej awarii (tym zatarciu wałka rozrządu) dźwigienek i ich stanu nie widziałam. Również nie widziałam głowicy, bo jak pisałam została wysłana do regeneracji. Widziałam jedynie pasek rozrządu (ten nowy) w idealnym stanie.
smile napisał(a):Aha, owi mechanicy robią teraz na swój koszt.. a więc im mniej wydadzą, tym mniej stracą! To nieciekawa perspektywa ze strony właścicielki auta..
Niestety mam tego pełną świadomość i martwi mnie to. Ustaliłam z panami, że wszyscy się zgadzamy, że ani ja nie chcę ich więcej oglądać po naprawie silnika, ani oni mnie, więc wszystko ma być zrobione, tak, żebym nie musiała do nich przyjechać po kilku dniach, czy tygodniach. Co mogę więcej zrobić?
Gdybym tylko wiedziała, że tak będzie nigdy nie oddałabym auta to tego warsztatu. Gdybym miała świadomość jakie będą konsekwencje tej naprawy w życiu nie zapłaciłabym 3,5 koła za spartaczoną robotę. Gdybym wiedziała, że sprawa będzie aż tak beznadziejna, zabrałbym auto do innego mechanika i robiła wszystko od nowa. Gdyby ciocia miała wąsy...........
Ale muszę przypomnieć, ze Mazda z 2003 roku warta jest w porywach 11 koła, a mój limit niezapowiedzianych wydatków skończył się wraz z pierwszą naprawą. Niestety , życie...
adi7 napisał(a):,czy aby mechanicy nie zmontowali teoretycznie nowej usterki aby się wymigać z odpowiedzialności za swoją robotę, to że silnik jest rozbebeszony to nie świadczy o tym że jest uszkodzony,znam to z autopsji.Jeśli małopolskie to mogę podjechać z dobrym fachmanem w tych sprawach.
No to musiałabym pogratulować mechanikom wyobraźni (bo jak na razie wykazywali się tylko jej brakiem), że zamienili usterki po urwanym pasku rozrządu, na zatarty wałek rozrządu i regenerację głowicy, co nawet na mój babski rozum brzmi poważniej i zdaje się niesie ze sobą większe koszty włączając części i przede wszystkim ich czas pracy, bo przecież silnik został rozebrany ponownie – góra i dół, a przecież już ustaliłam z nimi, że to oni ponoszą koszty.
Dopisano 27 kwi 2014, 12:59:tadziol napisał(a):strzelił pasek.żeby w tym silniku strzelił pasek,musi być powód.to nie DITD,które rwie wszystkie pasy za wyjątkiem OE Mazda.tak więc albo pasek był najpodlejszy z możliwych,albo coś się zablokowało.
Pierwszy pasek (ten strzelony) był marki Mitsubishi. Z racji tego, że został założony jakie 40 tys km temu był w bardzo dobrym stanie, a już na pewno nie był spalony. Po prostu wyglądał jakby COŚ go rozerwało w jednym miejscu, jakby został naciągnięty i rozerwał się w jednym miejscu. Pompa wody była wymieniana też przy ostatniej wymianie rozrządu. Fachowcy powiedzieli, że pompa nie dostała.
F
tadziol napisał(a):.żaden zatarty wałek rozrządu też nie był powodem zerwania pasa.
przyczyny więc nie ustalono.
Wałek rozrządu zatarł się PO naprawie urwanego paska, więc nie mógł być przyczyną urwania paska. Ale faktycznie – mechanicy do dzisiaj pewnie nie doszli dlaczego w ogóle doszło do zerwania paska rozrządu po 40 tys, od ostatniej wymiany.