Jesteśmy właśnie z żoną na etapie poszukiwań jej nowego samochodu, więc nie mogliśmy sobie odmówić przyjemności obejrzenia nowej Mazdy. W związku z tym, że to samochód dla żony, wszelkie ewentualne uwagi będą odnosić się do porównania samochodu, którym jeździ obecnie moja żona, czyli Seat Leon I 1,6 16V, 105KM (kupiony w salonie w 2004r., obecnie 205 000 km, jak do tej pory bezawaryjny, wszystkie wymienione części to materiały albo naturalnie zużywające się, bądź wymagające okresowej wymianie).
Pierwsze wrażenie – Maździe naprawdę należy pogratulować za design. Śmiem twierdzić, że w tej klasie nie ma samochodu, który by tak wyglądał!
Jeżeli chodzi o wnętrze, to wydaje mi się, że nie ma tutaj za bardzo sensu czepiać się szczegółów dotyczących materiałów wykończeniowych, spasowania elementów, itp. – uważam, że jest naprawdę O.K (choć pewnie taki Golf VII może wyglądać lepiej, zwłaszcza, kiedy ktoś już jeździł samochodami grupy VAG). Design wnętrza (deski rozdzielczej) jak najbardziej w porządku – nie ma tu dużej ilości zbędnych przycisków, czyli tak, jak powinno być.
Oczywiście wcześniej wiedziałem o marnej "tkaninie" podłogi bagażnika (klasowy Golf, Seat i spółka mają to zrobione lepiej), ale z drugiej strony – ile razy zachodzi potrzeba podniesienia tej wykładziny? Tym bardziej, że nie ma tam ani koła zapasowego, ani jakiegoś funkcjonalnego schowka.
Zwracałem też uwagę na słynną tylną kanapę, jak i podsufitkę i szczerze powiedziawszy – sam bym sie do tego nie przyczepił (przynajmniej na początku).
Bardzo obiecująco (przynajmniej "na oko") wygląda też krótki lewarek zmiany biegów – tak powinno być!
Niezmiernie drażni natomiast brak gazowego siłownika przy masce – za takie pieniądze ten pręt to "bida z nędzą" (stary Leon ma siłownik, nowy już też na ten "luksus" nie zasłużył). Rozumiem, że Mazda nie powinna (przynajmniej w teorii – mam nadzieję) dawać zbyt wielu powodów zaglądania pod maskę, jednak czasem trzeba ją otworzyć, chociażby po to, żeby uzupełnić płyn do spryskiwaczy.
Rzeczą, która jest w tych czasach nie do przyjęcia jest też brak świateł LED do jazdy dziennej w trzech z czterech dostępnych w PL wersjach wyposażenia...

Może to sprawiać kłopot zwłaszcza, że dostęp do żarówek jest dość problematyczny (widziałem manualu).
Chwali się za to fakt, że nie oszczędzili na wytłumieniu maski – tutaj wykładzina akurat jest... Ciekawe, jak wygląda wygłuszenie pozostałych części nadwozia... (znam opinie posiadaczy Mazdy 6 (GJ) i różowo nie jest...)
Z daleka razi też brak podświetlenia przycisków szyb...Chociaż w zasadzie nie razi, bo co ma razić?

Jest to klasyczny przykład szukania oszczędności tam, gdzie się nie powinno...
Jazda testowa...
Dostępna była akurat wersja z silnikiem 120KM MT, jednak mieli też Mazdę 6 z silnikiem 165KM MT, więc postanowiłem porównać wrażenia mimo różnych mas, bo przecież to ten sam silnik.
Od razu napiszę, że to nieprawda (jak to ktoś tutaj pisał), że jest to "ściema" i nie ma różnicy pomiędzy tymi dwoma napędami)... Otóż Mazda 6 mimo większej masy wyraźnie lepiej jechała, niż "trójka".
Sprzedawca wyjeżdżając z pod salonu jechał bardzo agresywnie... a raczej bardzo szarpał samochodami (gdzieś już kiedyś czytałem taką opinie, więc nie jestem pierwszym, który odniósł takie wrażenie). Nie wiem, czy puszczał szybko sprzęgło, bo tak po prostu jeździ, czy też robił to po to, żeby wywołać wrażenie dużej mocy silników...
Po przesiadce jednak stwierdziłem, że wersja 120KM wcale nie jedzie tak, jak by można było oczekiwać po pojemności 2.0 (dla porównania, Leon żony jeździ bardzo podobnie, jedynie może Mazdę ratuje fakt, że ma 6 biegów – w każdym razie miażdżącej przewagi nie zauważyłem).
Za to 165KM wsadzone do "trójki" wydaje sie dość optymalnym silnikiem do tego samochodu (choć może szału nie ma) – tutaj biorę pod uwagę wrażenie jazdy "szóstką" z tym silnikiem (do "szóstki ten silnik to absolutne minimum, ale przy spokojnej jeździe też daje radę).
Sprzedawca kilkukrotnie podkreślał wzorowe prowadzenie sie tego samochodu... owszem jedzie się dość dobrze, jednak na nierównej drodze miałem wrażenie, że samochód zachowuje się nieco nerwowo. I tutaj znowu muszę stwierdzić, że stary Leon wcale nie wypada (dużo) gorzej pod tym względem (mimo belki skrętnej z tyłu zamiast "wielowachacza".
Układ kierowniczy – jak na wspomagany elektrohydraulicznie, jest naprawdę dobrze, choć mógłby być jeszcze odrobinę bardziej bezpośredni. Leon ze starym typem wspomagania tutaj wygrywa – lepiej czuje się w nim to, po czym się jedzie.
Skrzynia biegów... no właśnie... tutaj nieco się rozczarowałem, mimo początkowej facynacji długością (a raczej krótkością) "wajchy". Spodziewałem się tutaj japońskiej precyzji, zwłaszcza, że dużo dobrych rzeczy nasłuchałem się o skrzyniach w tych samochodach. Co więc było nie tak? Bieg 3 oraz 4 może nie "haczą" – w sensie ciężko je włączyć, jednak przy ich włączaniu wyraźnie było czuć koła zębate wewnątrz skrzyni (taki..."zgrzyt"). Co ciekawe, miałem wrażenie, że kiedy olej się rozgrzał zjawisko to ustąpiło. Tutaj jednak Mazda zdecydowanie przegrywa z Leonem, gdzie mimo ponad 200k km biegi wchodzą
super przecyzyjnie, a na dodatek tak samo, jak wtedy, kiedy samochód wyjeżdżał z salonu!
Obiecanki, że po przejechaniu kilku tysiącach kilometrów skrzynia się "wyrobi" (cokolwiek by to nie znaczyło) jakoś do mnie nie przemawiają.
Na plus w Maździe za to patent włączania wstecznego biegu – jest tak samo, jak w Leonie, czyli wciskana "wajcha"
Hamulce... Nie zauważyłem, żeby w Maździe były jakieś specjalnie skuteczne/ostre, jednak pedał był bardzo wyczuwalny, więc jak najbardziej O.K
Sprzęgło... Jakieś dziwne... Na początku miałem mały problem, żeby puszczać je w taki sposób, by nie szarpało, potem chyba się nauczyłem. Co ciekawe, w "szóstce", którą jeździłem zaraz po "trójce" chyba sprzęgło chodziło lepiej (w senie – dobrze), albo rzeczywiście już byłem przyzwyczajony. Tutaj znowu Leon wygrywa – w Maździe jest dobrze, ale nie aż tak dobrze.
Głośność w kabinie. Zanim zasiadłem za kierownicą siedziałem z tyłu i miałem wrażenie, że w samochodzie jest dość głośno... Kiedy już prowadziłem, to wydawało mi się, że jest dobrze

Wytłumaczenia są dwa: albo byłem zafascynowany jazdą, albo (co jest bardzo prawdopodobne) sprzedawca okrutnie "piłował"

W każdym razie znowu odnoszę wrażenie, że Leon jest cichszy (też ma wygłuszoną maskę, a ponadto znacznie lepsze uszczelki w drzwiach).
Ogrzewanie/klimatyzacja... Tutaj nie jestem pewien, bo za bardzo tego nie używałem, ale na pewno ogrzewanie działa bardzo szybko.
Iiiiiiiiii.....i-stop. Co prawda nie udało mi się zatrzymać tak, żeby silnik nie zgasł (a podobno można) – mimo, że nie naciskałem hamulca zbyt mocno, jednak jestem pod wielkim wrażeniem sposobu/kultury powtórnego uruchamiania silnika...

Mimo, że Mazda twierdzi, że przy uruchamianiu rozrusznik pełni wyłącznie rolę pomocniczą (że jak?!), a resztę robi zapłon paliwa w odpowiednich cylindrach, to jednak wątpię, żebym chciał używać i-stop'a cały czas właśnie z obawy o zużycie rozrusznika... Z drugiej strony, skoro rozrusznik wtedy tylko pomaga, to dlaczego nie jest też tak podczas normalnego uruchamiania silnika? Dziwne to jakieś...
Widoczność – do przodu bez zarzutu... Do tyłu przez lusterka boczne (duże!) bardzo dobra, jednak przez lusterko wsteczne – niespecjalna. Wydaje mi się, że kamera cofania by się tutaj przydała (w USA mają!, poza tym cytuję artykuł z AŚ: "
Amerykańskie władze wprowadzają nowe normy bezpieczeństwa. We wszytkich nowych samochodach z dopuszczalną masą całkowitą poniżej 4,5 tony, w tym także w autobusach, pojazdach dostawczych i ciężarowych, wymagane będzie obowiązkowe wyposażenie w kamerę cofania. To rozwiązanie poprawiające bezpieczeństwo ma ma obowiązywać od maja 2018 roku." ).
Pozycja za kierownicą/przełączniki. Tutaj nie ma żadnego problemu (przy moich gabarytach) z odpowiednim ustawieniem siedzenia – jest bardzo wygodnie. Co prawda nie jestem przyzwyczajony do przełączników świateł zintegrowanych w dźwigni przy kierownicy, jednak same dźwignie są bardzo wygodne w obsłudze, a ich działanie takie... technicznie niemieckie. Super!
Ekran navi/multimediów... Trochę rozczarowuje fakt, że ekran nie jest chowany (jak to większość ludzi myślała na początku). W pewnym stopniu wymusza to dokupienie fabrycznej nawigacji, ponieważ prawdopodobnie dodatkowe urządzenie niespecjalnie by się już tam zmieściło. Dodatkowo gniazdo 12V jest w podłokietniku, więc wszelkie gadżety przyczepione do szyby musza być zasilane kablem biegnącym dość niefortunnie.
Bardzo miło, że Mazda nadal stosuje prawdziwy hamulec ręczny!
Jest jedna rzecz, która wymaga szerszego komentarza... Już w salonie wydawało mi się to dziwne, bo we wszystkich materiałach, które były pokazane szerokiemu Światu było chyba coś innego... Mowa tu oczywiście o tej dramatycznej tablicy wskaźników, zwanej kolokwialnie zegarami... W tej kwestii jestem tradycjonalistą i preferuję tradycyjne dwa osobne "analogowe" wskaźniki... Skoro już chcieli zrobić nowocześnie, to O.K – niech będzie, jednak wydaje mi się, że w samochodzie aspirującym do klasy kompaktowych samochodów trochę sportowych, to właśnie obrotomierz powinien być wyeksponowany. Wcześniej nie miałem pojęcia, że istnieje wiele wersji (chyba 3) tych zegarów... W każdym razie uważam, że ten wskazówkowy prędkościomierz jest mało czytelny (dużo cyferek, "50"-tka w żaden sposób nie oznaczona) , a ten "sztuczny" obrotomierz, to ponury żart. NIE PODOBA SIĘ!!!!!!! Coś takiego jest tym bardziej wkurzające, że w samochodzie jest i-stop i czasem nawet nie wie się, że silnik zgasł.
Według mnie powinno być tak, jak w wersji SKYPASSION, ewentualnie do wyboru – co kto lubi.
Generalnie Mazdą 3 jeździ się bardzo dobrze i jest bardzo..."wyczuwalna" – nie wiem, jak mam to inaczej określić.
Jest też coś, co mnie trochę przeraża – mianowicie ta mnogość lampek wskaźników, które zapalają się przed uruchomieniem silnika... Aż strach pomysleć, co będzie, kiedy zaczną one świecić w innych okolicznościach...
Póki co nadal żona sie nie zdecydowała (pewnie przeze mnie...

) czy chce tą Mazdę, gdyż nie ma się co oszukiwać – przy tej kwocie konkurencja jednak jakaś jest (najpoważniejsza to Golf VII i Seat Leon (znowu!) ). Poza tym nieco drażni polityka cenowa Mazdy – brak jakichkolwiek upustów na samochody stojące w salonach i (rocznikowo) mające już prawie 1,5 roku to jakieś nieporozumienie.
Jeżeli jednak będzie to Mazda 3 (a wszystko na to wskazuje), to tylko i wyłącznie z silnikiem 165KM i w wersji SKYPASSION. Powody? Samochód z silnikiem 120KM niespecjalnie chce jechać, natomiast wersja wyposażenia taka, a nie inna ponieważ:
– ma LED'y do jazdy dziennej (niby w pakiecie "xenon" też są, ale bez doświetlania zakrętów, jeśli się nie mylę);
– ma przednie czujniki parkowania (przedni zwis jest dość długi, a listew ochronnych na zderzkach brak);
– z tego, co tutaj wyczytałem, to tylko SKYPASSION ma wizualizację umiejscowienia przeszkód "widzianych" przez w/w czujniki, co może być pomocne w przypadku braku kamery cofania;
– dodatki zwiększające bezpieczeństwo może są ważne, ale nie jestem pewien, czy np. aktywny tempomat mojej żonie będzie potrzebny do szczęścia...;
– wyświetlacz head-up i większe felgi są chyba fajne, ale traktujemy je raczej jako gadżet;
– jest jedna rzecz, która tak naprawdę zniechęca mnie do zakupu niższych wersji – wygląd wskaźników, o którym pisałem wyżej i myślę, że gdyby nie było opcji takiej, jak w SKYPASSION, to na pewno Mazda 3 została by skreślona z naszej listy.
Trochę długo było, ale chciałem podzielić się wrażeniami. Mam też kilka pytań, które być może zadam w innych działach. W każdym razie chylę czoła przed wszystkimi, którzy doczytali do końca...

Pozdrawiam
