Całe zdarzenie miało miejsce w piątek, opisze wam wszystkie przeżycia od samego rana abyście mogli pomóc jak najdokładniej zdiagnozować i potwierdzić opinie warsztatu.
W piątek z samego rana odpaliłem samochód pochodził z 5-10 min i ruszyłem do firmy. Pokonałem trasę około 30km bez najmniejszego problemu nie obserwując przy tym nic dziwnego, zaparkowałem samochód i tak stał przez około 7h.
Wyszedłem odpaliłem też bez najmniejszego problemu, pochodził przez 5min i ruszyłem ....
Przejechałem około 1,5-2km gdy samochód zaczął "Szarpać" nie było to takie mocne szarpanie tylko jak by straty mocy. Wskazówka obrotomierza zaczęła skakać. Zrzuciłem na niższy bieg doprowadziłem do około 3-4tyś obrotów z myślą iż może coś się przytkało – może zamarzło paliwo ale obroty falowały.
Przejechałem jakieś 0,5km i coraz bardziej szarpał, usłyszałem też stukanie zatem zatrzymałem się i wezwałem lawetę.
Cały czas myślałem że to wina paliwa – fakt faktem od zawsze tankuje na Statoil'u i nie miałem problemów.
Gdy przyjechała laweta odpaliliśmy silnik pochodził normalnie stukanie słychać przy wyższych obrotach, pochodził ze 3min i zgasł.
Samochód mam od 8mc więc nie miałem go poprzedniej zimy. Po zakupie oczywiście wszystkie filtry, podkładki pod wtryski i inne pierdoły. Przejechałem nim około 10tyśkm. w między czasie usunąłem DPF w znanej i polecanej mi firmie – duże zaufanie do znajomego który to robił zatem wiem iż wszystko zostało zrobione jak należy. – to tyle z historii auta.
Po zapakowaniu na lawetę zaprowadziłem do warsztatu aby ogrzał się przez weekend nadal myśląc, iż jest to wina paliwa.
W poniedziałek dowiedziałem się iż samochód odpalił itp ale najprawdopodobniej zatarł się silnik.
Dodam też iż olej był w misce, smok był czysty bo dziś zdjęli miskę olejową.
Co o tym sadzicie ? Wiem iż właściciel warsztatu nie robił by mnie w balona naciągając na koszty itp. ale zapytać u innego źródła nie zaszkodzi.
Oczekuję na odpowiedź z nadzieją iż macie dobre wieści