Waluś napisał(a):Dziwne jest widzieć jak starzeje się twój wierny przyjaciel
Mojego psa (jak jeszcze mieszkałem z rodzicami) Pirata – straszny potwór, mieszanka owczarka z wilkiem (babka) musiałem uśpić. Ze starości – miał 16 lat – sparaliżowało mu tylne łapy i już nie chciał jeść. Poiłem go 2 dni glukozą ale niestety. Żal straszny i biedak się tak mordował, że nie było innej rady.
A jako, że ojca wtedy w domu nie było to sam pojechałem i przywiozłem weterynarza (było Boże Ciało).
I jeszcze musiałem biedaka trzymać jak dostawał zastrzyk
Poryczałem się jak dziecko, brat zresztą też, że o pochówku nie wspomnę.
Nie mam zresztą szczęścia do psiaków, natępny – świetny bokserek Maks, 45kg wagi, 3 lata – pogonił przez na chwilę otwartą bramę za kotem i niestety trafił pod koła ciężarówki
A potem kolejny psiak – owczarek niemiecki Ramzes – zginął w prawie identyczny sposób.
Od tamtej pory rodzice już nie trzymają żadnego psa w domu (żeby się za bardzo nie przywiązywać, mama strasznie odchorowała te dwa ostatnie). Są dwa psiaki rasy "różnej" wzięte ze schroniska, ale obydwa mają zrobione kojce przy domu i dla ich dobra bardzo rzadko się je wypuszcza.
Cholernie to przykre jak się traci takiego przyjaciela, eeeeeeeeeeeeeh.