Jeremy Clarkson / Wytrącony z równowagi przez Mazde 6

Pogaduchy motoryzacyjne.

Postprzez vankrasnal » 18 lis 2012, 19:58

Obrazek
Jeremy Clarkson / Wytrącony z równowagi przez Mazde 6 ....

nie wiedziałem,że mam nudne Auto

polecam lekturkę


.....Zeszłego wieczoru ze swojej szkoły z internatem zadzwoniła do mnie rozeźlona i święcie oburzona córka. Okazało się, że jakichś tam uczniów przyłapano na piciu i w konsekwencji zawieszono wszystkie imprezy towarzyskie aż do końca semestru.
„To takie, no wiesz, takie niesprawiedliwe…” – zawodziła do słuchawki. Oczywiście ma rację. To faktycznie niesprawiedliwe, że niewinni są karani za grzechy winowajców. Ale z drugiej strony wyjdzie jej to na zdrowie, bo kiedy opuści szkołę i zacznie żyć w prawdziwym świecie, przekona się, że tak właśnie wygląda szara rzeczywistość.

Ktoś dostaje amoku z bronią w ręku i cała nasza olimpijska drużyna strzelecka zmuszona jest jeździć na treningi do Belgii. Jakiś prymityw rozbija swojego Vauxhalla Novę o wiatę autobusową, a my w konsekwencji musimy płacić wyższe składki ubezpieczeniowe. Ktoś inny postanawia wypchać swoje obuwie sportowe materiałami wybuchowymi i teraz każdy z nas ma zrzucać ubranie, zanim wejdzie na pokład samolotu.

Problem rzecz jasna w tym, że dziś, z powodu wszechobecnej, podszytej tchórzem poprawności, wachlarz kar, z których mogą skorzystać rząd i szkoły, jest drastycznie zawężony. Nie można już wieszać. Zakazane jest patroszenie i ćwiartowanie. Odeszło do lamusa koło do łamania kończyn, podobnie zresztą jak cykuta.

Nie jestem zwolennikiem kary śmierci, ale na pewno lepiej byśmy wyszli, wprowadzając rozwiązania nieco inne niż mało przemawiające do wyobraźni kary finansowe, więzienia i opaska na kostkę z elektronicznym czujnikiem. Dlaczego nie wytatuować stosownej informacji na całej twarzy przestępcy? A może zmusić go do chodzenia nago po ulicach miasta przez jakiś czas? Albo sprawdzić, jak daleko jest w stanie przeciągnąć samochód, przymocowany linami do jego powiek?

Mam nawet kilka pomysłów odnośnie piłki nożnej. Kiedy Ronaldo zostaje dotknięty w kostkę, przewraca się na murawę, chwytając się kurczowo dłońmi za twarz, jakby ktoś wylał na niego całą kadź kwasu. Coś takiego zakłóca płynność gry i może doprowadzić do niesprawiedliwego przyznania rzutu wolnego.

Chciałbym w związku z tym zasugerować, że jeśli tylko jakiś zawodnik cierpi na tego typu przeraźliwy ból, nie ma dla niego przyszłości i powinien zostać uśpiony. Naprawdę. Zalecam, żeby podczas każdego meczu obecny był weterynarz, a każdy, kto skręca się na ziemi jak bluzka opinająca ciało grubaski, dostawał w tył głowy strzał z urządzenia do humanitarnego uboju zwierząt.

To nie byłaby kara śmierci. To byłby akt miłosierdzia.

Niestety, z wielu powodów nie można za niewłaściwe zachowanie uśpić ucznia. Ani wytatuować mu na twarzy napisu „frajer”. Cóż nam zatem pozostaje?

Mnie w szkole karano wiele razy, głównie dlatego, że nie chciałem grać w krykieta. Po prostu nie miało to dla mnie sensu. Siedzicie tam całymi godzinami, cierpiąc na koszmarny katar sienny, zanim ktoś nie poprosi was, byście stanęli przed trzema kijkami, podczas gdy olbrzymi chłopak o nazwisku Phil Lovell ciska w ich kierunku przedmiot, który najlepiej określić mianem „skały”. Uważałem, że to czysty absurd, dlatego co tydzień wybierałem dwie godziny aresztu. Przebywałem wtedy w pomieszczeniu zamkniętym, katar sienny stawał się mniej dokuczliwy, nie ryzykowałem wybicia zębów, no i wszystko razem trwało dwie godziny. A nie dwa lata.

Areszt był zatem przyjemnością. A co z karami cielesnymi? Hm. Wyobraźcie sobie następującą scenę: wychowawca w internacie, najprawdopodobniej „kawaler”, w zacisznym pomieszczeniu za zamkniętymi drzwiami chłoszcze kawałkiem trzciny pośladki atrakcyjnego czternastolatka. Przecież, na litość boską, brzmi to jak treść pierwszej strony Przewodnika katolickiego księdza autorstwa Maxa Moseleya.

W szkole wszyscy byliśmy bici dość regularnie, aż do chwili, kiedy jeden z kumpli nie odkrył sposobu, dzięki któremu miało się to już nigdy nie powtórzyć. Po tym, jak został złapany – sam już nie wiem za co, pewnie za spacer po ruinach w piżamie czy za coś równie idiotycznego – do swojego gabinetu wezwał go wychowawca i rozkazał mu nachylić się nad krzesłem. Potem opuścił mu spodnie, odkrywając, że kumpel ma pod nimi dziewczęce majtki z czarnej satyny. Biedaka jeszcze bardziej wytrąciło z równowagi to, że przy pierwszym smagnięciu kumpel jęknął delikatnie, prosząc o więcej….

Kolejne pięć razów bardziej przypominało pacnięcia. I od tamtej chwili skończyły się kary chłosty. Nie przywrócono jej nawet wtedy, gdy buchnąłem telewizor z sali lekcyjnej szóstej klasy i wystawiłem go na coroczną, organizowaną przez szkołę akcję charytatywną… dopuszczając się przy tym niewybaczalnego, haniebnego wręcz aktu żucia gumy.

A zatem: areszt jest bardzo wygodnym sposobem odbycia kary, kary cielesne są co najmniej podejrzane, a na bardziej wyrafinowane sposoby egzekwowania posłuszeństwa nie zgodzą się organizacje zrzeszające rodziców. Cóż zatem ma począć nowoczesna szkoła, kiedy jej uczeń dopuszcza się nieposłuszeństwa? Ostra nagana słowna jeszcze bardziej zachęci go do wybryków, publiczne upokorzenie to dla niego powód do dumy, a wszystko inne jest zakazane przez mięczaków u władzy.

Najgorszą karą dla dziecka, jaka przychodzi mi do głowy, jest nuda. Żeby ukarać niesubordynowanych uczniów, wystarczy sprawić, by zajęli się czymś nużącym i otępiającym, czymś, co nie prowadzi do niczego satysfakcjonującego – odpowiednikiem pracy w kamieniołomie w świecie dorosłych. Właśnie tak postępuję z urwisami naszych czasów: ich małe, żywotne ciałka zderzam z przeraźliwą nudą.

Pozwólcie, że ujmę to tak: najgorsza kara, jaką kiedykolwiek dostałem, polegała na wypisaniu tysiąca słów na wewnętrznej stronie piłeczki pingpongowej. Czułem się jak w piekle.

Wtedy wydawało mi się, że to, co muszę zrobić, nie ma najmniejszego sensu, tymczasem – o dziwo – dziś bardzo mi się przyda. Otóż wypisanie tysiąca słów na wewnętrznej stronie piłeczki pingpongowej przygotowało mnie do napisania tysiąca słów na temat Mazdy 6 Sport.

Tak naprawdę napisałem ich już 927 i nawet nie zacząłem jej jeszcze omawiać.

Jeszcze dłużej zeszło mi zabranie się za test tego samochodu. W dniu, kiedy do mnie przyjechał, usadowiłem się za kierownicą, zachęcony widniejącym z tyłu znaczkiem „Sport”. Klekot spod maski, jaki rozległ się w chwili, kiedy przekręciłem kluczyk, zdradził, że tak naprawdę mam do czynienia z „Dieslem”. Wysiadłem więc z Mazdy i udałem się do Londynu swoim Range Roverem.

Nazajutrz już miałem się nią przejechać, ale jakoś mi się odechciało. Trzeciego dnia nie miałem w planie żadnych wyjazdów, ale za to czwartego kroił mi się wypad do Didcot. Postanowiłem więc, że zachowam się jak profesjonalista. I rzeczywiście – byłem profesjonalistą aż do chwili, w której po raz kolejny zająłem miejsce w Range Roverze. Piątego dnia Mazda stała sobie spokojnie przed domem. I oto szóstego dnia… znowu tam stała.

Problem w tym, że zwykle, kiedy recenzuje samochód, próbuję wczuć się w osobę, która chciałaby go kupić. Tym razem wydaje mi się jednak, że nie spotkałem jeszcze nikogo, kto mógłby być zainteresowany nabyciem Mazdy 6.

Powiem wam, że przechodziłem obok niej wiele razy i muszę przyznać, że w żadnym wypadku nie jest to brzydki samochód. Nie jest też jakoś szczególnie piękny. Wyrażając to językiem młodzieżowych klubów: „Może i tak. Ale przez ulicę bym dla niej nie przeszedł…”.

Dzisiaj w końcu go prowadziłem i mogę ujawnić, że jest beznadziejny. Zamontowanie sportowego zawieszenia, twardych foteli i szybkiej przekładni kierowniczej w napędzanym silnikiem Diesla rodzinnym hatchbacku kojarzy mi się z próbą sprzedawania biszkopcików dla dzieci z dodatkiem wódki. Efekt końcowy to brak komfortu i poczucie, że dźwignia zmiany biegów tkwi w wiadrze z kamykami.

Ale najgorsze w tym samochodzie jest to, że popełnia najcięższy możliwy grzech: jest nudny. W środku faktycznie czujecie się tak, jak we wnętrzu piłeczki pingpongowej. Mazda 6 to cztery i pół metra… niczego. Jeżdżąc nią, czułem się tak, jakbym został ukarany za coś, czego nie zrobiłem....

http://moto.onet.pl/1670764,1,problem-w-tym-ze-nie-spotkalem-jeszcze-nikogo-kto-chcialby-kupic-mazde-6-mazda-6-2-2-sport-diesel,artykul.html?node=51782

6 listopada 2012
Jeremy Clarkson / Wytrącony z równowagi


Macie ochotę to skomentować ???
Obrazek
Avatar użytkownika
Początkujący
 
Od: 9 sie 2011, 18:42
Posty: 5
Skąd: MAZOWIECKIE
Auto: Mazda 6 KOMBI SPORT EXCLUSIVE
rocznik 2004
silnik 2.0 MZR-CD
moc 136 KM
przebieg 200k

Postprzez matthies » 18 lis 2012, 21:56

vankrasnal napisał(a):Macie ochotę to skomentować ???


uwazam ze czesc komentarzy pod artykułem komentuje za nas :)
nie kazdemu musi sie kazde auto podobac. tym bardziej że jeremy oceniał chyba tylko wygląd, nie sprawdził od strony technicznej itd także opinia mało miarodajna. inna sprawa, nie wiadomo nawet który model M6 oceniał ...
Obrazek
Moderator GJ
Avatar użytkownika
Moderator
 
Od: 10 cze 2012, 18:04
Posty: 6358 (61/116)
Skąd: Toruń
Auto: M6 GY-L3 2,3l 122kW '04

Postprzez dobrzyn22 » 18 lis 2012, 23:45

matthies napisał(a):inna sprawa, nie wiadomo nawet który model M6 oceniał ...

w GG/GY nie było silnika 2.2 diesla,więc ... GH...i tam przenoszę

PS. dla mnie ten gość się trochę robił "pajacem pod publiczkę"... o ile jego początki były b.dobre, to teraz jest to typowa komercja i pokazówka. I absolutnie mi tu nie chodzi o artykuł o M6. Dla zainteresowanych mogę podać na PW kilka przykładów, gdzie ten gość np. sam sobie zaprzeczał :|

Może trochę OT, ale pamiętajcie – nie traktujcie Go jako "wyroczni", albo " wszystkowiedzącego" – to po prostu kolejna opinia, do której każdy ma prawo... <ok>
Avatar użytkownika
Moderator
 
Od: 21 cze 2009, 16:38
Posty: 5226 (21/69)
Skąd: Gdynia PL/ Norwegia
Auto: M3 BP 2.5 turbo 250 HP/22r
było M3 BN 2.0b. 2017r
było M6 2.0 mzrcd '06

Postprzez Wojtek » 19 lis 2012, 00:39

dobrzyn22 napisał(a):Może trochę OT, ale pamiętajcie – nie traktujcie Go jako "wyroczni", albo " wszystkowiedzącego" – to po prostu kolejna opinia, do której każdy ma prawo... <ok>

lubie goscia, ale zawsze trzeba wyrobic sobie swoje zdanie...
watek traktuje "z przymrozeniem oka" i przenosze do Moto
Arkana , Renault , Mii
byly: 323, Tribute, M6, M2, M5, Toledo, Mii, Rapid...
Avatar użytkownika
Zarząd – Członek Zarządu
 
Od: 21 gru 2013, 13:44
Posty: 17519 (110/482)
Skąd: UK
Auto: Renault Arkana E-Tech
Renault
Mii FR-line 1.0 75KM

Postprzez some1 » 19 lis 2012, 08:38

Jakbym jeździł takimi autami jak on, to też bym twierdził, że Mazda 6 jest nudna. ;)

I tak nie jest źle, bo chyba póki co w Top Gear Mazda była generalnie chwalona. Wszystkim markom tam się dostaje w zależności od humoru recenzentów. Zresztą Top Gear już dawno przestał być programem o samochodach, teraz to program o trzech gościach, którzy zajmują się samochodami i jest z tego dobre show.
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 4 lip 2010, 17:47
Posty: 679 (0/20)
Skąd: Pruszków
Auto: Mazda 3 BK 2.0 LF TOP '07

Postprzez dobrzyn22 » 19 lis 2012, 09:13

some1 napisał(a):i jest z tego dobre show

otóż to <spoko>
Avatar użytkownika
Moderator
 
Od: 21 cze 2009, 16:38
Posty: 5226 (21/69)
Skąd: Gdynia PL/ Norwegia
Auto: M3 BP 2.5 turbo 250 HP/22r
było M3 BN 2.0b. 2017r
było M6 2.0 mzrcd '06

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości

Moderator

Moderatorzy Moto