Urwał mi się pasek alternatora – nie dało się jechać, silnik strasznie szarpał, nie wchodził na obroty. Kupiłem nowy, po wymianie udało mi się przejechać 8 kilometrów i pasek znowu strzelił...
Co może być istotne, przy pierwszym zerwaniu jedna śruba osłony paska rozrządu leżała na rancie pod maską, wyżej niż była wkręcona. Myślałem, że pewnie od wibracji silnika się wykręciła, spadła na pasek między ząbki i na kole od tego paska zerwała go – pech.
Dwa dni wcześniej odebrałem auto z serwisu bo miałem problem z klimatyzacją – serwis masakra, 3 razy odwiedziny, w sumie 5 dni auto stało, klima działa po 1 dniu po każdej naprawie i nadal nie działa.
I tak się zastanawiam co mogło załatwić pasek:
– uszkodzenie koła pasowego śrubą i go tnie
– serwis "krzak" co spitolił – uszkodził koło tego paska
– problem ze sprężarką ale ta śmiga OK, nawet gdyby się zatrzymała (działała praktycznie do ostatnich metrów jazdy za każdym razem) to pasek powinien się ślizgać a nie urwać
– trafiłem na trefny pasek
Macie jakiś pomysł? – Bo bez naprawy przyczyny zrywania paska nie ma sensu go wymieniać...