Jak w temacie – wiem, że temat poruszany był, ale mimo wszystko proszę o wyrozumiałość.
Na chwilę obecną mam tak, że rano auto po odpaleniu puści taką chmurę przez 2-3 min, że ostatnio ludzie myśleli, że coś się pali. Z tym że to kopcenie zaczyna się jakieś 3-5 sekund po odpaleniu. Trwa tak do momentu, aż spadną obroty (wyłączy się ssanie). Potem już takie minimalne kopcenie na jałowym, przy dodaniu szybkim gazu wydmuchnie znowu taką małą chmurę.
Wróćmy może do początku – kopcenie zaczeło się pokazywać dokładnie od czasu kiedy podkręciłem trochę śrubę w przepustnicy aby podnieść minimalnie obroty, gdyż auto miało tak niskie obroty, że lubiło samo zadusić się, a jak chodziło na wolnych obrotach to wszystkie plastiki dostawały wibracji.
Kiedy faktycznie podkręciłem tę górną śrubę, obroty ładnie ustabilizowały się na ok 800obr/min i silnik ładnie równo miarowo pracuje i ani razu sam nie zgasł. Ale od tego czasu zauważyłem właśnie to uciążliwe kopcenie.
Mam pytanie – czy to podniesienie lekko obrotów mogło mieć jakiś wpływ na to kopcenie (jakieś dodatkowe powietrze czy coś) ? Czy to tylko zbieg okoliczności i coś innego miało na to wpływ?
Jestem od niedawna posiadaczem owej Mazdy i dopiero zaczynam zaznajamiać się z tym tematem.
Proszę o pomoc jeśli ktoś z kolegów ma jakieś pomysły.
Aha, dodam jeszcze, że jak były mrozy to auto faktycznie kopciło znacznie dłużej, gdyż dłużej działało ssanie.
Mam zamiar auto do garażu wspólnego wstawić pod blokiem i boję się, że przy takim odpalaniu z rana włączą się czujniki dymu przeciwpożarowe
Z góry dzięki za sugestie.