Ostatnio w robocie wywiązała się rozmowa o kotach (wydawało mi się to najlepsze zwierze futerkowe do bloku). Powiem Wam, że to masakra jednak

.
Jedna koleżanka ma dwa koty – jeden ma odpały i jak jest ciemno, to zapala sobie światło skacząc do włącznika. Drugi kot (a w zasadzie kotka) myśli, że jest mężczyzną i podsikuje to tu, to tam.
Inna koleżanka ma kota, który akceptuje tylko jeden rodzaj żwirku w kuwecie

.
Kolega ma kotkę, która rozgrzebuje ziemię z kwiatków (i już nie mają żadnego), ponadto poluje na dziecko i skacze po domownikach o 5 rano. Do tego potrafi strącać/przewracać jakieś przedmioty...
Drugi kolega ma z kolei kocura. Potrafi przynieść do domu żywą mysz. No i jak jest chory i ma rozwolnienie, to potrafi w to wejść i pięknie stempluje całą chałupę.
A kociaki wydawały mi się zawsze takie słodkie

.