Znajduję tylko przyziemne synonimy „ASO” Księżyno: dno, bagno etc.
Kaloryfery tam nie powinny być na stałe przymocowane do ścian, żeby chłopaki mieli robotę – trzymanie kaloryferów. By nie dotykali cudzych i drogich urządzeń przerastających ich „fachowość”…
Niestety dość długo korzystałem z tego „serwisu”. Głównie dla wygody – bo blisko. ASO jak ASO, myślałem że nikt inny nie może się znać lepiej na Mazdach a do tego robili dobre wrażenie. Myliłem się i kosztowało mnie to koło 16 tys. Zatarłem silnik przez nieszczelne podkładki pod wtryskiwaczami. Dwóch gości zdiagnozowało usterkę po wylocie dymu spod korka wlewowego. Obaj przekonywali mnie że spokojnie mogę jechać w trasę 3tys km, a sprawę załatwić przy wymianie oleju tj. za 8 tys. km…. ASO więc uwierzyłem i w efekcie zatarłem silnik za granicą. Gdyby nie to, że kolejne wizyty w innych sprawach (również gwarancyjnych) w tym serwisie nie przynosiły oczekiwanych efektów, ponosiłem tylko koszty a sprawy gwarancyjne chcieli załatwić tak, bym przyjechał z tym po gwarancji to pewnie bym odpuścił, choć scyzor się otwiera za każdym razem gdy o tym pomyślę. Ale narastająca żenada spowodowała, że postanowiłem czegoś chłopaków nauczyć. Chyba nie do końca sobie sprawę zdają, że ich jakość napraw stanowi zagrożenie dla życia klientów, którzy paradoksalnie za to im płacą. Zimny pot mnie oblewa gdy pomyślę, że mogło się to stać na spiralach górskich w Chorwacji. Cwaniaczki czują się bezkarnie. Oczywiście ich stanowisko w tej sprawie jest takie że
„klient wyjechał z serwisu na własną odpowiedzialność”. Zastanówcie się czy ten tekst w każdym przypadku Waszej naprawy w tym „ASO” nie dotyczy Was samych?!
Ciągle zastanawiam się jaki interes mieli w tym żeby napleść mi takie głupoty. Z perspektywy jest dla mnie całkowicie logiczne następstwo takiej usterki i to
pewne następstwo. Jedyna rzecz jaka mi przychodzi do głowy to ich chęć dokonania dużo droższej naprawy niż 300zł…
Piszę to, by przestrzec. Szkoda Waszego zdrowia i życia: waszego i pasażerów. A jeśli już korzystacie z ich usług to bieżcie na wszystko opisowe kwity – zwiększy szanse przy żądaniu zadośćuczynienia. Choć i tak wyjeżdżacie na własne ryzyko

a ryzyko w tym przypadku uważam za spore
Poszła reklamacja do Mazdy. Oczywiście bardziej wierzą w to co specjaliści w „ASO” mówią (jedna dróżyna). Pewnie nie będzie wyjścia jak skierować pod osąd instytucji bardziej obiektywnej.
Jeśli ktoś z Was miał podobny przypadek, albo wie jak można skutecznie załatwić sprawę to bardzo proszę o sugestie.
Pozdrawiam Forumowiczów!
AUTO KSIĘŻYNO | MAZDA kompleksowo i profesjonalnie

inny wymiar zoom zoom