Xedo-Wyjadacze pomóżcie w prawidłowej interpretacji pierwszego sprawdzenia kodów przez żółtodzioba

Zwarłem piny TEN i GND zgodnie z
http://ford-probe.net/index.php?option= ... &Itemid=42 i przeprowadziłem test metodą 1 – bez diody/woltomierza. Na pozycji ON pojawiła mi się kontrolka Check Engine (samochodzik z kluczykiem

) na 1 sek., zgasła i nic więcej. Następnie włączam silnik i nic się nie pokazuje.
Moja interpretacja:
Test prawidłowy – kontrolka zapaliła się, bo zwarcie było właściwe i brak błędów, bo więcej się nie zapaliła. Po włączeniu silnika chyba już nie powinna się pokazać w celu weryfikacji podłączenia, zatem jeśli nic się nie pokazało tzn., że mam brak błędów.
Czy to prawidłowa interpretacja? Czy jest jakaś inna?
Czy dla pewności powinienem zrobić jeszcze test z woltomierzem/diodą?
A teraz czemu właściwie je sprawdzałem:
1. Objawy
– Baaardzo wysokie spalanie! Wzrost spalania od 11/100 km jeszcze w październiku do 16-17/100 km.
– Gasł przy hamowaniu ze sprzęgłem (bez znaczenia gwałtownym/normalnym) – objaw ustąpił po zaklejeniu gumowego kolanka dolotu
– lekko nierówne obroty tuż po zapaleniu – spadnie z 700 do 300-400 (mała walka by nie zgasł), tak się dzieje 1-2 razy i później się wyrównuje i obroty są stabilne
2. Dotychczasowe działania:
– nowe filtry: oleju, paliwa, powietrza – żadnych tanich podróbek!
– nowy olej
– zaklejenie kolanka dolotu (przestał gasnąć)
– sprawdzenie świec i kabli – nie ma konieczności wymiany na "już.. Wskazania do wymiany w niedalekiej przyszłości
– weryfikacja parametrów sond lambda przez serwisantów – są sprawne! Nie mam podstaw by w to nie wierzyć, bo już chcieli je zmieniać i kupili sondy Boscha. Po zdemontowaniu zaczęli mieć wątpliwości co do ich zużycia i stąd dokładne pomiary, które potwierdziły, iż są sprawne. Po co mieliby mówić co innego, skoro kupili już nowe... Wstawiliby nowe i by na tym zarobili, więc wierzę w ich diagnozę.
Stwierdzili, że

i szukanie przyczyny może być dość czasochłonną grzebaniną, więc trzeba zrobić pełną diagnostykę silnika. Wysłali mnie zatem do dość znanego we Wrocławiu gościa –> Porcza na Grota-Roweckiego.
Teraz pytanie czy faktycznie tam jechać i płacić 200 zł za diagnozę (tak ponoć bierze) + za ewentualne części, naprawy itp. czy macie jakieś pomysły?
Będę niezmiernie wdzięczny za rzeczowe oceny sytuacji!
