lulek napisał(a):pewien zapas nie jest potrzebny tylko dla ignorantów. Przecież każdy ma inny styl jazdy, jeden walczy o jak najmniejsze zużycie paliwa nawet zagazowywując silnik, a kto inny "upala" jeżdząc notorycznie w górnym zakresie obrotów. Fajnie jest mieć świadomość że silnik przetrwa i jednego i drugiego użytkownika.
Jeśli będziesz hulać do czerwonej kreski i stosować się do zaleceń eksploatacyjnych to nic nie powinno się stać. Można zapałować silnik jeżdżąc do połowy obrotomierza – wszystko zależy od umiejętności użytkownika. Samochody projektowane do upalania zazwyczaj zwą się RS, GT i takowe powinni kupować upalacze, zwykłe samochody są dla zwykłych ludzi.
nemi napisał(a):Hehe, jakoś trudno mi się zgodzić. Zapas powinien być zawsze i zawsze należy przewidzieć co użytkownik wymyśli i zrobi z danym produktem, chyba w każdej dziedzinie inżynieryjnej do dobrych praktyk należy wszystko robić z pewnym zapasem. Typowy mieszkaniec bloku na Ursynowie nie ma w mieszkaniu fortepianu. Ale trzeba przewidzieć, że ktoś na taki pomysł wpadnie i strop nie może się po prostu zarwać. Albo 400 litrowe akwarium...
Brak niepotrzebnego zapasu a brak zapasu to dwie różne rzeczy. Nawiązywałem do MPSa (chociaż o tym nie pisałem) i chodziło mi o to, że producent przewidział 260KM, pod to zaprojektował przeniesienie napędu i zawieszenie, więc nie widział sensu dawania zapasu na 350KM w silniku.
nemi napisał(a):I co do argumentu, że dla ignorantów jest ASO, to też się nie zgodzę... Producent przewiduje wymianę oleju co 15.000 km, ale w praktyce okazuje się, że np. w europejskich warunkach niestety trzeba dokonywać wymiany np. co 10.000 km. I co wtedy?
Producent wyraźnie napisał, że co 15 000km przy idealnych warunkach, w przypadku jazdy na krótkich dystansach, z większymi obciążeniami, przy różnych temperaturach itd. itp. należy zmieniać olej częściej – to, że użytkownik doszedł do wniosku, że będzie zmieniał co 15 000km i silnik padnie nie jest winą producenta. Jak klocki hamulcowe kończą się po 10 000km to się je wymienia a nie czeka się do zakładanych 25 000km

W niektórych samochodach są sondy oleju – jak zalecają one wcześniejszą wymianę to się słyszy na różnych forach, że ta elektronika jest głupia i się pewnie popsuła, ludzie to olewają, oleju nie zmieniają a rok, dwa później mówią że silniki w tych autach są do pupy bo się zacierają albo coś tam innego się z nimi dzieje...
nemi napisał(a):Kolejny przykład: zabezpieczenie antykorozyjne. W Mazdzie wyliczone pewnie na styk dla warunków idealnych i okazuje się, że trzy zimy w Polsce i potrafi wyleźć rdza. Te wyliczenia inżynierów też są takie chwalebne? I regularny serwis w ASO nic tu przecież nie zmieni, tak samo jak użytkowanie przez super świadomego użytkownika
Błędy się zdarzają...
nemi napisał(a):Sam jako inżynier
ja też jestem inżynierem (i o ironio też oprogramowania

) stąd wiem, że sztuka inżynierii polega na finezji i dokładności. Idealnym produktem jest coś co jest tak zoptymalizowane, że nie jest za ciężkie, nie generuje niepotrzebnych kosztów produkcji i eksploatacji co jest równoznaczne z tym, że ma najmniejszy możliwy ale wystarczający "zapas" (optymalnie wykorzystuje materie i energie). Nawiązując do MPSa – jeśli jest niedłubany, pozwala mieć fun z jazdy po zwykłych drogach, pozwala zapiąć nie jeden mocny samochód na prostej i nic się z nim nie dzieje to wszystko jest ok. Nikt nie powinien oczekiwać, że MPS sprawdzi się w rajdach i że po podkręceniu na 350KM się nie sypnie – ktoś chce mieć silniejszy samochód to niech go kupi. Sam trochę dłubałem w autach i im więcej dowiadywałem się o ich szczegółowej budowie oraz rządzącej nimi fizyce tym bardziej jestem skłonny twierdzić, że dłubanie przy nich nie jest uzasadnione niczym poza satysfakcją. Przyrównując to do rynku IT – masz pretensje do producenta procesorów jeśli nie da się go podkręcić albo po podkręceniau będzie działać wadliwie? Będziesz mieć pretensje jeśli boxowy system chłodzenia procka nie wyrobi jak komp będzie stał przy kaloryferze (różni ludzie różnie eksploatują komputery)?
nemi napisał(a):Nie przesadzajmy z tym "wszystkim". Była kiedyś 626 GD czy GE czy nawet... Golf III. Auta potrafiły sporo znieść podczas typowej eksploatacji i o wiele nie trzeba było się martwić.
Oczekujemy od samochód coraz lepszych osiągów, coraz lepszej ekonomii i niższej ceny więc skutkiem tego są coraz precyzyjniejsze maszynki krojone z coraz mniejszym zapasem. Trzeba je z tych powodów serwisować dokładniej i częściej, jeśli ktoś jest przyzwyczajony do serwisowania starych samochodów, nie ma zamiaru przyjąć do wiadomości, że w nowych jest inaczej to jest ignorantem i powinien powierzyć serwis ludziom którzy wiedzą co mają robić.
Jak się będzie właściwie dbać o wspóczesny samochód to zrobi przebieg większy niż beczka – w końcu postęp w technologiach i materiałoznawstwie jest ale postęp w obsłudze od strony użytkownika też musi być.
Nawiązując do agresywnej jazdy – chcesz jeździć agresywnie to jeździj, ale też "agresywniej" seriwsuj

nemi napisał(a):I co, w przypowieści o Dieslu jest ignorant? Nie, nie o to chodzi. Po prostu auta są nie dostosowane do paliw, jakie stosuje się na rynkach, na których oferowane jest dane auto. A to nie świadczy dobrze o inżynierach i nie powinno się ich w ten sposób tłumaczyć .
Inżynier dostał wytyczne – zrób silnik na paliwo taki i takie – to, że ktoś zatankował paliwo nie spełniające założeń nie jest winą inżyniera. Z resztą trochę przesadzasz – ponoć jeżdżę baaaardzo złym i zawodnym dieslem, tankuje na Auchan i tym podobnych a nic się nie dzieje. Zazwyczaj problemy z dieslami wynikają jednak z błędów w eksploatacji. Pady układu zasilającego są często spowodowane (jak to tłumaczą właśnie ignoranci) "wodą w paliwie". Jest w tym trochę racji, problem w tym, że w paliwie na stacji nie ma wody – często dochodzi do jej skroplenia w baku, stąd warto wiedzieć, że niektórzy producenci zalecają w zimie jeździć z możliwie pełnym bakiem, żeby nie dopuścić do skraplania dużej ilości wody.
nemi napisał(a):Nam, jako fanom marki, wydaje się, że Mazda króluje we wszystkich dziedzinach motoryzacji.
Mi już to minęło – uważam, że Mazdy to samochody kompromisowe – jak każdą inną markę, przy czym każdy producent tworząc kompromisowe auto uwzględnia w różnym stopniu różne czynniki, stąd różnice pomiędzy markami. Jednym bardziej pasuje kompromis w stylu Mazdy, innym w stylu VW jeszcze innym w stylu Tata
