Kupiona za ciężko zarobione funty. W aucie początkowo nie robiłem nic.. jeździłem i lałem, bo to dawało mi mnóstwo satysfakcji- pierwsze auto!! Potem spotkałem się z kolegą Borisem na spocie TKL, na który pojechałem z kumplem...okazało się że mamy identyczne samochody i chodziliśmy do tej samej podstawówki...
Następnie do auta założony był gaz- znieniawidzony przez niektórych, ale dla mnie konieczność- nie żałuję:)... błędy młodości czyli tłummik basowy który powodował że trasa do warszawy i spowrotem=katorga....ale co tam.
Ponieważ kolega Boris chryzmy ma tyle że z odrobiną wysiłku mógłby zostać co najmniej premierem tego kraju (
Niestety w wakacje mój zdolny brat wjechał moją Mazdeczką w zaparkowaną na trawie motorówkę (!), a po powrocie poprawił Pan z nauki jazdy....Prawie miesiąc bez auta i itak skończyła nieco szpetna....ehh.
Potem przygoda z Borysianą mx-6 w moim garażu... ładnych kilka godzin spędzonych z nimi w garażu- wiem że za mało, ale nie zawsze mogłem Borysku. Hehe miał być miesiąc wyszło trochę dłużej:) Dzięki niemu wiara we własne siły wzrosła znacznie... i wtedy stało się. razem z kolegą kupiliśmy rozbitą 323f ze zdrowiutkim silniczkiem 1,6 16v. I poszło. Jednego wieczora wstawiłem Madzie do garażu, spędziłem tam blisko 24 godziny z bratem i wyjechała z nowym serduszkiem:)
Problem stanowił lakier a właściwie jego odłażenia na drzwiach, dachu i innych elementach, i koszt lakierowania całego auta... na kieszeń studenta dość wysoki. I tak sobie jeździłem.
Potem uzbierałem na felgi i w prezencie na 25 urodziny dostałem foteliki z GT.
Auto cudowne, nigdy (6lat!!!!!!) nie zawiodło mnie na tyle żebym musiał być holowany czy coś- zdarzały się czasem awarie, ale z mojego zaniedbania lub po prostu pech...
Teraz czekam na odebranie autka od lakiernika. Jak już wróci nie omieszkam wstawić fotek.
A tak wyglądała:

W pradze koło jakiegoś złomu:))


jak widać po pierwsze- brudna, po drugie poobijana

A tu na Mazurkach z siostrą:)
Pozdrawiam całą załogę i wszystkich spod znaku M