przez benen » 29 kwi 2010, 22:23
– Dzień doby.
– Dzień doby. Słucham pana.
– Ja nie wiem czy powinienem, ale chciałbym coś zasygnalizować.
– Co się stało, proszę pana?
– No wie pani co, ...Taką rzecz widziałem trochę złą...
– A co takiego?
– No nie wiem czy w zasadzie powinienem powiedzieć...
– No niech pan powie! Jestem tu po to, by rozwiązywać problemy klientów. Wszak marka TESCO słynna jest na całym cywilizowanym świecie!
– No dobrze. powiem. Ale trochę się krępuję...
– To minie, proszę pana. Wystarczy swobodnie rozpocząć i poleci jak z płatka.
– Rozumiem. Dziękuję za pokrzepienie. Jednak ciężko jest mi o tym mówić.
– Ależ proszę bardzo. Wszak już nie myjemy mięsa płynem do mycia naczyń, więc każde pana spostrzeżenie pozytywnie wpłynie na markę naszej FIRMY!
– OK... Bo wie pani... Trudno mi o tym powiedzieć... Coś złego się wydarzyło...
– Ooo!!! Ale to było na terenie naszego sklepu czy np. na parkingu?
– No w sklepie...
– U nas??? Przed kasami czy między stoiskami?
– No tak w środku.
– A na którym stoisku? Jakie artykuły tam są?
– No takie z kwiatami.
– To znaczy kwiaty tam sprzedają?
– Nie. Tam są szpadle, grabie i jeszcze doniczki... No i trochę innych podobnych spraw.
– No i co się tam zdarzyło takiego, że jest pan tak zdruzgotany?!
– No ta była pani ekspedientka... I to właściwie o nią chodzi...
– Ale o co? Była niemiła dla pana? Źle się wypowiadała? Przeklinała? Obraziła pana słowem?
– No tyle to nie...
– Więc co się stało?
– No ona tak jakby się zniżyła...
– Za niska była dla pana?
– Nie... Zniżyła się, zdjęła majtki i nasrała na alejce. No i nie mogłem dalej pójść, a tam doniczki takie fajne były...
VENI, VIDI, Vsiadłem do Mazdy...